Rajd Dakar 2015: gdzie dwóch się bije, tam Hołowczyc korzysta?

- Nie stawiałbym na tych, którzy prowadzą w rajdzie w tej chwili. Sądzę, że Krzysztof Hołowczyc ma cały czas szansę na podium. Z przodu trwa walka Nasser Al-Attiyah kontra Yazeed Al-Rajhi. Sądzę, że tam może dojść do wykluczenia - mówi w rozmowie z Polskim Radiem martin Kaczmarski.

2015-01-13, 14:35

Rajd Dakar 2015: gdzie dwóch się bije, tam Hołowczyc korzysta?
Krzysztof Hołowczyc. Foto: ORLEN Team

Posłuchaj

Z Martinem Kaczmarskim rozmawiał Tomasz Kowalczyk (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Kierowcy samochodów i ciężarówek mieli w poniedziałek dzień przerwy w Rajdzie Dakar. O tym jak zwykle wygląda dzień odpoczynku w rajdzie i o szansach Polaków na sukces w końcowej klasyfikacji opowiada Martin Kaczmarski. Z kierowcą, który w zeszłorocznym debiucie w Dakarze zajął 9. Miejsce, rozmawiał Tomasz Kowalczyk.

Serwis specjalny PolskieRadio.pl - Rajd Dakar 2015 >>>

Tomasz Kowalczyk: Jak wygląda chwila odpoczynku w Rajdzie Dakar?
Martin Kaczmarski: Polega na pełnej regeneracji. Na regeneracji kręgosłupa, uzupełnieniu witamin, wszystkich elektrolitów, płynów. W samochodach wymieniane są najbardziej strategiczne części. Bez względu na to, czy doszło w nich do jakiegokolwiek uszkodzenia, wychodzi się wtedy naprzeciw problemom niezależnie czy coś jest uszkodzone czy nie. Dla mnie dzień przerwy był najgorszym dniem, ponieważ w moim mniemaniu wypada się z takiego stałego rytmu. To dla mnie zły dzień, ale niektórzy bardzo to lubią.
TK: Co dokładnie robi się z samochodami w dniu przerwy?
MK: Auta mają wymieniane części podstawowe, ale też bardzo zaawansowane, jak dyferencjał. Przeprowadza się dokładną analizę silnika, różnych filtrów i tym podobnych. Wszystko, co mogłoby się zniszczyć podczas rajdu lub jest narażone. Do każdego samochodu są przyporządkowani trzej mechanicy i inżynier, który dba o silnik, jak o serce. I jest jeszcze jedna osoba, która odpowiada bezpośrednio swoim nazwiskiem za pracę czterech wymienionych ludzi. Odkurza się samochody, wszystko jest myte i doprowadza się auta do stanu wyjściowego. To jest bardzo przyjemne na drugi dzień, bo wsiadanie do czystego, wypachnionego, dobrze przygotowanego samochodu sprawia, że człowiek czuje się dużo lepiej, niż wsiadając do takiego Hammera po przejściach, jak na wojnie.
TK: Rafał Sonik z roku na rok poprawiał swoją pozycję w jeździe na quadzie. Patrząc, co robi dotychczas i zakładając, że nic się nie spali i nic się nie stanie, ma chyba duże szanse na zwycięstwo?
MK: Szczerze mu gratuluję, choć nie ukrywam, że staram się mu nie przeszkadzać i nie wysyłam mu żadnych sms-ów. Z całego serca mu kibicuję i mam nadzieję, że będzie to wszystko dobrze wychodziło.
TK: A jak można ocenić motocyklistów?
MK: Na motocyklach mamy Kubę (Przygońskiego - przyp. red.), który w tym roku nie prezentuje się najlepiej. Nie wiem, co się stało. To jest świetny zawodnik, wiem że oddaje serce; jest dobrym motocyklistą, ale mówiąc kolokwialnie coś w tym roku nie gryzie.
TK: Kto wygra rywalizację wśród kierowców samochodów?
MK: Nie stawiałbym na tych, którzy prowadzą w tej chwili. Sądzę, że Krzysztof (Hołowczyc - przyp. red.) ma cały czas szansę na podium. Z przodu cały czas jest walka Nasser Al-Attiyah kontra Yazeed Al-Rajhi. Sądzę, że tam może dojść do wykluczenia, a Krzysztof jedzie bardzo równym tempem. Taką jazdą spokojnie jest w stanie osiągnąć miejsce na podium.
TK: Co czeka kierowców na kolejnych etapach?
MK: Etapy długie mają to do siebie, że człowiek musi skupić się na pracy. Na krótkich odcinkach ryzykuje się dużo bardziej, tempo maratońskie zmienia się w sprinterskie, a miejscami w niektórych wąwozach, w niektórych miejscach na trasie są pułapki, które nie są zbyt dobrze opisane. Organizatorzy nie mogą temu przeciwdziałać, ponieważ niedogodności powstają z przyczyn naturalnych, jak np. powstające osuwisko czy deszcz, który zmienia drogę. Trzeba więc bardzo uważać. Bardzo nie lubię tras w Chile; są tam nieprzyjemne drogi, bardzo dziurawe, sporo kurzu, fesz-feszu, czyli tzw. mąki, którą lubię nazywać też pyłem księżycowym. Bardzo dobrze natomiast wspominam Argentynę, w której były piękne trasy, bardzo techniczne, wąskie i można było pokazać, co się potrafi.

(ah)

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej