Blaski i cienie mediów społecznościowych. Eksperci oceniają świat w 20 lat po Facebooku

Łatwość i szybkość komunikacji, idole, gwiazdy, eksperci na wyciągnięcie ręki, ale też bańki informacyjne, manipulacje, oszustwa. Social media, czyli media społecznościowe, to bez wątpienia jedna z kluczowych obecnie gałęzi nowych technologii. Jaki wpływ wywarły na świat? O tym w trójgłosie ekspertów mówią PolskiemuRadiu24.pl dr Agnieszka Całek z Wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej UJ, dr Jerzy Stachowicz z Instytutu Kultury Polskiej UW, a także Grzegorz Frątczak, dziennikarz i publicysta, dyrektor i redaktor naczelny Polskiego Radia 24.

2024-02-07, 14:20

Blaski i cienie mediów społecznościowych. Eksperci oceniają świat w 20 lat po Facebooku
Facebook, pierwsze medium społecznościowe o globalnym zasięgu, powstał 4 lutego 2004 roku. Foto: Fabio Principe/ Shutterstock/ Tada Images/ Shutterstock/ Shutterstock

4 lutego 2004 roku powstał Facebook. Na początku jako "TheFacebook", dostępny pod adresem thefacebook.com, był serwisem adresowanym do studentów i absolwentów Uniwersytetu Harvarda. W ciągu 20 lat Facebook, już jako Facebook.com, stał się wartym miliardy dolarów medium społecznościowym z około 3 miliardami użytkowników na świecie, z których połowa korzysta z niego codziennie. 

Facebook przecierał ślady innym social mediom - choćby Twitterowi, Instagramowi i TikTokowi, których siła i skala oddziaływania sprawiły, że zmieniły świat, w szczególności tradycyjne media. - Na początku było łatwiej, bo to było coś nowego, wszyscy to mieli i kontakt przez Facebooka był naprawdę łatwy. Absolutnie wszyscy byli na Facebooku, nikt się nie obrażał na media społecznościowe i nie były one wielkim słupem reklamowym - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl dziennikarz i publicysta, dyrektor i redaktor naczelny Polskiego Radia 24 Grzegorz Frątczak.

To, co dziś nazywamy monetyzacją, czyli wykorzystywanie przez social media przekazywanych informacji w celu profilowania reklam, zaczęło się dopiero później. Teraz jednak, jak ocenił, już tak nie jest. Dziś to są media baniek społecznościowych a z boku są którzy "ludzie, którzy obrazili się na media społecznościowe, bo zobaczyli, że to zżera czas, albo zrozumieli, że ich algorytmy są nastawione nie na budowanie społeczności, a na ich antagonizowanie". - Liczy się konflikt, emocje, bo gdy one są, to ludzie napiszą kolejny post – dodał Grzegorz Frątczak.

Czytaj także: 

Społeczności w poprzek tradycyjnych podziałów

Media społecznościowe zmieniają społeczeństwa - przyznał w rozmowie z PolskimRadiem24.pl dr Jerzy Stachowicz z Instytutu Kultury Polskiej UW. Za ich sprawą łatwiej możemy porozmawiać z sąsiadami, z którymi na co dzień jedynie się mijamy i nie mamy czasu zamienić słowa, w pewnym sensie więc następuje wzrost społeczności lokalnych - dodał.

REKLAMA

- Powstają też społeczności, które kiedyś byłyby niszowe, a dziś mogą je tworzyć ludzie z całego świata, którzy inaczej nigdy by się nie poznali - zaznaczył. To często grupy powstające w poprzek tradycyjnych podziałów narodowych, społecznych, politycznych, jak choćby fani japońskich animacji - wymienił.


(PAP) (PAP)

W ocenie dr. Stachowicza, za sprawą Facebooka, Twittera, Instagrama i TikToka zaczęła się jednak zacierać granica między tym, co publiczne, a tym, co prywatne, stąd "wypływają rzeczy, które wcześniej nie pojawiły się w ogólnym dostępie". - Media społecznościowe nakręcają fake newsy. Pojawia się hasło "postprawdy", żyjemy w świecie różnego rodzaju idei - wymyślonych, nieprawdziwych, o których dyskutujemy - zwrócił uwagę.

Obecność takich treści w social media daje jednak ekspertom szansę na ich odszukanie i publiczne podanie w wątpliwość. Użytkownikami mediów społecznościowych są wszak także profesorowie, a swoje treści publikują tam najbardziej prestiżowe magazyny naukowe. 

Komunikacja obrazkowa

- Media społecznościowe wymusiły inny sposób komunikowania się - zwraca uwagę w rozmowie z PolskimRadiem24.pl dr Agnieszka Całek z wydziału Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. - Użytkownicy internetu dużo mniej chętnie wchodzą w bezpośrednie interakcje - przyznała.

REKLAMA

Ekspert wyjaśniła, że częściej wybieramy esemesy, komunikatory lub wysyłanie sobie krótkich wiadomości głosowych zamiast rozmowy telefonicznej. Taki sposób jest wygodny, bo jeśli pojawia się coś, co nas irytuje albo drażni, łatwo się z tej komunikacji wycofać i przestać odpowiadać. W rozmowie twarzą w twarz jest to trudniejsze - wyjaśniła.

Czytaj także: 

Pokolenie internetu ma też, jak zauważyła dr Całek, "trudność z wyrażaniem emocji, uczuć i precyzyjnym opisywaniem tego, o co nam chodzi", zastępujemy więc pisanie o smutku, żalu, radości prostą emotikoną.

Wiarygodność ceną za szybkość

Skutkiem przyspieszenia komunikacji jest zmiana sposobu konstrukcji treści i nie chodzi tylko o to, że dziś coraz mniej artykułów zajmuje kilka szpalt dziennika. - W świecie mediów społecznościowych jest po prostu szybciej - wskazał Grzegorz Frątczak.

- Z drugiej strony, mówi się, że dzisiejsze gazety wyściełają jutrzejsze kubły na śmieci - tak przynajmniej uczą na dziennikarstwie - zaznaczył. - Gazet już właściwie nie ma, albo za chwilę nie będzie, radio trwa tyle, ile usłyszysz w samochodzie, a telewizja to obrazek, który się rusza - wskazał. - Co żyje? Żyją twitty i memy. Ale i one tylko przez dobę wypełniają social media - dodał.

REKLAMA

Ceną, jaką płacimy za tą szybkość, jest jednak wiarygodność otrzymywanych treści, czego przykładem mogą być szybko powielane wpisy z kont udających profile znanych polityków czy manipulacje deep fake. - Na razie są one nieudolne, ale za kilka lat nie będzie najmniejszym problemem spreparowana np. sekstaśma z konserwatywnym politykiem z konserwatywnym politykiem - zaznaczył Grzegorz Frątczak.

Bańki informacyjne

Funkcją szybkości jest też unifikacja treści. W jednej chwili bowiem nasze profile zalewane są powielonym wielokrotnie cytatem, a riposty i inne zdania znikają w nawale. Związane jest z tym zjawisko bańki informacyjnej, czyli otoczenia użytkownika social mediów przez algorytm treściami o konkretnym przekazie, innymi słowy - ograniczania użytkownikom źródeł, z których korzystają.

W tym przypadku różnica z mediami tradycyjnymi polegała na tym, że mogliśmy ujrzeć pierwszą stronę innej gazety w kiosku czy natrafić na inne informacje, przeskakując po kanałach w telewizorze. - W mediach społecznościowych wybieramy sobie treści, jakie obserwujemy, na to nakłada się algorytm podpowiadający podobne. W efekcie przestajemy natrafiać na inne źródła informacji i przestajemy je zauważać - tłumaczyła dr Agnieszka Całek.

Czytaj także: 

Bańki były od zawsze

Algorytmy działania Facebooka i innych social mediów są ściśle chronione i opatentowane – zaznaczył dr Jerzy Stachowicz. -  Niektórzy twierdzą, że cyfrowe bańki informacyjne są przeszacowane, że ludzie nie żyją obecnie znacząco inaczej niż wtedy, gdy w małym miasteczku jedynym źródłem informacji dla jednych były gazety "ludowe", dla innych, np. katolików – ksiądz i "Gość niedzielny". Z takiej bańki nie wydobywali się ci ludzie często przez całe życie – zauważył kulturoznawca

REKLAMA

- Moja rada, jak sobie z tym poradzić - bo na pewno te bańki trochę są, a właściwie firmy, jak pokazała afera Cambridge Analitica, próbują nas dopasować do pewnych baniek i dawać nam treści, jakie nas poruszą - to nie używać mediów społecznościowych do kłócenia się, tylko do rozmawiania z tymi, którzy wydają nam się totalnie inni - wskazał dr Jerzy Stachowicz.

Uzależniający zalew informacji

Dostępność, powszechność i wielość zastosowań internetu i social mediów sprawiły, że trudno uciec od informacji. Używamy komunikatorów do rozmów ze znajomymi, ale też ze współpracownikami, telefon towarzyszy nam od rana do wieczora. Bycie ciągle online, także wieczorem, nam szkodzi, powoduje bowiem, że zamiast wyciszyć mózg przed nocą, to go stymulujemy. W efekcie – gorzej śpimy, mniej się regenerujemy.

- Scrollowanie mediów społecznościowych, bez myślenia o treściach tam się pojawiających, jest odpowiednikiem czysto losowej gry hazardowej - przestrzega dr Agnieszka Całek. - W pewnym momencie natrafimy na jakiś bodziec: coś nas ucieszy, zafrapuje, może przestraszy. To mocno uzależniające - tłumaczyła.

Czytaj także: 

FoMO i JoMO

Z tymi uzależniającymi bodźcami związane jest FoMO - lęk przed przegapieniem mniej lub bardziej istotnej informacji, trendu, zdjęcia. Osobie dotkniętej tym syndromem trudniej będzie się skoncentrować w pracy, na studiach czy utrzymać uwagę w rozmowie.

REKLAMA

Pewnym rozwiązaniem tego problemu może być JoMO - "Joy of Missing Out", czyli radość z pominięcia informacji, choć - jak zaznacza dr Całek - może to być trudne, zwłaszcza w przypadku osób uzależnionych od social mediów, tym, którym ich przeglądanie daje przyjemność i jest odpowiednikiem relaksu.

W ocenie ekspert w odniesieniu do social mediów niezbędna jest edukacja cyfrowa na wczesnym etapie. - Rozwój cyfrowy wyprzedził programy nauczania, prawo i wiele innych obszarów, ale ze skutkami tego będziemy się borykać - wskazała dr Agnieszka Całek.


(PAP) (PAP)

Ograniczenie czasu korzystania z mediów społecznościowych o zaledwie 30 minut dziennie korzystnie wpływa na zdrowie psychiczne, satysfakcję z pracy i zaangażowanie - sugerują wyniki badania opublikowanego na łamach pisma "Behaviour & Information Technology".

Po pierwsze: edukacja

Kolejnym ważnym aspektem istnienia social mediów, na jaki zwracają uwagę rozmówcy PolskiegoRadia24,pl, jest bezpieczeństwo. Zdjęcia raz wrzucone na Instagrama czy Facebooka, komentarze, pozostają tam bowiem na zawsze. W zalewie treści łatwo też paść ofiarą manipulacji czy narazić swoje dzieci na treści nieodpowiednie, choćby przemoc czy pornografię zmontowaną z czołówkami kreskówek. Nieświadomi zagrożeń użytkownicy mogą też paść ofiarą przemocy słownej, co pokazała Pandora Gate.

REKLAMA

Obraz tego, jak social media zmieniły świat, wydaje się więc niejednoznaczny. Media społecznościowe zwiększyły szybkość komunikacji i uczyniły ją prostszą. Dzięki nim możemy też łatwiej poznać opinie naukowców, dowiedzieć się, co słychać u naszych idoli, lub poznać ludzi o podobnych zainteresowaniach. Z drugiej strony, zaczęła zacierać się granica między tym, co prywatne, a tym, co publiczne, dostajemy zunifikowane treści wyselekcjonowane przez zastrzeżone i opatentowane algorytmy, możemy natknąć się na fałszywe, manipulujące treści, łatwiej o przebodźcowanie i uzależnienie od informacji.

Przesłuchania w Kongresie

Zagrożenia związane z mediami społecznościowymi stają się coraz głośniejsze. Szefowie największych na świecie mediów społecznościowych - między innymi Facebooka, TikToka oraz X, czyli dawnego Twittera - zostali na początku lutego przesłuchani w amerykańskim Senacie. Tłumaczyli się tam z tego, że na zarządzanych przez nich platformach dochodzi do przemocy wśród dzieci, w tym także przemocy seksualnej.

Czytaj także: 

Do 2012 roku Facebook przekroczył miliard użytkowników miesięcznie. Pod koniec 2023 roku Facebook poinformował, że platformę odwiedzało codziennie ponad 2 miliardy osób. Dziś spółka matka Facebooka, Meta, jest gigantem reklamowym, który wraz z Google otrzymuje lwią część pieniędzy z reklam. W ostatnim kwartale 2023 roku, jak poinformowała dwa dni temu Meta, Facebook miał prawie 40 miliardów dolarów przychodów, głównie dzięki reklamom.

Polska wersja Facebooka pojawiła się w 2008 roku. Na początku 2022 roku użytkownikami tego portalu społecznościowego było - wedle raportu "Social media w Polsce" AiB - 17,6 miliona Polaków. 

REKLAMA


PolskieRadio24.pl, britannica.com, widoczni.com, PAPm IAR/ mbl / kormp

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej