Jak zmienia się polska armia? "Są ważne wnioski z Ukrainy"

Agnieszka Kamińska

Agnieszka Kamińska

2024-08-15, 21:33

Jak zmienia się polska armia? "Są ważne wnioski z Ukrainy"
Defilada z okazji Święta Wojska Polskiego na Wisłostradzie w Warszawie. Foto: PAP/Leszek Szymański, PAP/Radek Pietruszka

Czy defilada w Święto Wojska Polskiego to armia w pigułce? Jakie najważniejsze wnioski czerpie wojsko z działań wojennych Rosji przeciw Ukrainie? Dlaczego w ostatnim czasie przesiadamy się "z trabanta do tesli"? Czy jest dużo chętnych do służby wojskowej? O tym, co warto wiedzieć na temat polskiej armii - mówi portalowi polskieradio24.pl ekspert Defence24.pl Jakub Palowski.

Na ulicach Warszawy widzieliśmy całą gamę sprzętu wojskowego - w powietrzu samoloty i śmigłowce, na ziemi czołgi, wozy dowodzenia, wozy zwiadowcze, reprezentacje różnych polskich formacji wojskowych.

Czy spektakularna defilada w Święto Wojska Polskiego była taką armią w pigułce?

- Zaryzykowałbym tezę, że defilada była demonstracją nie tyle tego, czym armia jest dziś, ale czym Wojsko Polskie powinno stać się w ciągu kilku lat - przekazuje portalowi polskieradio24.pl zastępca redaktora naczelnego Defence24.pl Jakub Palowski.

Jak zauważa, choć przez ulice Warszawy jechał sprzęt, który już w większości jest na wyposażeniu polskiej armii, to w niektórych kategoriach większe dostawy to perspektywa trzech lat, a w innych może więcej, nawet do dekady.

REKLAMA

Jednak takie są prawa defilad - wszystkie państwa pokazują na nich swój najnowocześniejszy sprzęt i tak też czyni Polska - zaznacza ekspert.

I tak na przykład, jak mówi Jakub Palowski, zastępca redaktora naczelnego Defence24.pl, w polskiej armii posiadamy dużą liczbę transporterów Rosomak, ale ich zmodernizowana wersja w większej liczbie pojawi się w armii polskiej w perspektywie około trzech lat.

Chodzi o Rosomaka z wieżą bezzałogową, który ma o wiele większą siłę ognia w istniejącej wersji.

Czytaj także:

Na ulicach Warszawy paradowały także np. amerykańskie maszyny Abrams, budząc duże zainteresowanie przechodniów. Ekspert zaznacza, że mamy ich około stu, ale w perspektywie dwóch-trzech lat będzie ich kolejne 250 i w dodatku w nowocześniejszej wersji.

Widzieliśmy także systemy obrony powietrznej - Patriot i Mała Narew - wskazuje ekspert - i tu znowu, w ciągu 5-7 lat będzie ich dużo więcej i w nowszych wersjach. 

Nasz rozmówca zaznacza, że umowy na sprzęt zostały już zawarte i wydano już część zakontraktowanych kwot.

REKLAMA

Defilada pokazała zatem, jakim sprzętem będziemy dysponować nie w ograniczonej ilości jak teraz, ale w większej ilości.

Jakub Palowski podkreśla, że modernizacja armii przyspieszyła po pełnoskalowej agresji Rosji na Ukrainę w 2022 roku, ale niestety produkcja sprzętu wojskowego i proces kontraktowania trwa dłużej.

Produkcja sprzętu w Polsce

Ekspert zwraca uwagę na pozytywne zjawisko, "coraz większy udział sprzętu produkowanego przez polski przemysł obronny" i wskazuje tutaj m.in. na wozy dowodzenia, bezzałogowe statki powietrzne, czyli drony oraz pojazdy transportujące drony w polskiej artylerii (system Gladius).

Na paradzie ekspert zwrócił także uwagę na wóz dowodzenia produkcji polskiej przy systemie wyrzutni Homar-K. A koreańskie wyrzutnie Homar-K miały polskie podwozia - zaznacza.

REKLAMA

W powietrzu obok śmigłowców Mi-24 pojawił się amerykański Apache, co, jak mówi analityk Defence24.pl, przypomina o zaangażowaniu USA w regionie, ale i o zawartej niedawno umowie o dostawie 96 śmigłowców. 

Ekspert podkreśla, że sprzęt produkowany w Polsce jest  znacznie łatwiej obsługiwać i serwisować. - Zawsze najwyższy poziom serwisu jest u producenta. Tak jest ze skomplikowanym sprzętem. W perspektywie kilkudziesięciu lat eksploatacji serwis kosztuje często więcej niż produkcja. To bardzo korzystne, jeśli sami produkujemy uzbrojenie. Jednak na drugiej szali wagi bywa czas dostawy - zauważa analityk Defence24.pl.

Wnioski z wojny w Ukrainie

Czego uczy nas wojna w Ukrainie, jeśli chodzi o współczesne sposoby prowadzenia walki, jakie nauki można z niej czerpać?

Ekspert dostrzega trzy podstawowe wnioski. - Po pierwsze - systemy broni konwencjonalnej nie tracą swojej użyteczności i trzeba w nie inwestować. A chodzi o śmigłowce uderzeniowe, artylerię, czołgi. A wielokrotnie ogłaszano już śmierć czołgów. Ważna jest obrona powietrzna pojmowana szeroko, w tym lotnictwo, systemy uderzeniowe - zaznacza nasz rozmówca.

REKLAMA

Istotnym punktem w zakresie broni konwencjonalnej, jest, zdaniem eksperta, wyposażenie wojsk lądowych. Powodem jest położenie Polski, analogiczne do zachodnich Niemiec z czasów zimnej wojny - wówczas, jak mówi, ponad połowa potencjału wojsk pancernych i przeciwlotniczego NATO w regionie znajdowała się w armii Niemiec.

Nasz rozmówca wskazuje, że nie można zapominać o innych obszarach, takich jak Marynarka Wojenna.

- A obok systemów konwencjonalnych musimy inwestować w technologie bezzałogowe i technologie przeciwdziałania systemom bezzałogowym. Dziś każdy czołg, każda ciężarówka wioząca paliwo, wymaga ochrony nawet przed prostymi dronami przenoszącymi granaty. Bo one potrafią być bardzo niebezpieczne - mówi ekspert.

I dodaje, że należy inwestować jednocześnie w oba te obszary - konwencjonalny i nowe technologie. Bo zawsze system jest na tyle silny, na ile mocne jest najsłabsze ogniwo - stwierdza.

REKLAMA

Jakub Palowski zauważa także, że w Ukrainie dziesiątki tysięcy inżynierów pracują nad przemysłem dronowym, ten kierunek ma tam jego zdaniem "ogromny potencjał intelektualny".

Po trzecie, jak mówi ekspert, trzeba kłaść nacisk nie tylko na żołnierzy z pola walki, ale też trzeba doceniać prestiż mechaników i logistyków. Żaden sprzęt nie będzie skuteczny bez paliwa, a jego dostawy podczas wojny są niebezpieczne. Obecnie logistycy i mechanicy muszą mieć znacznie wyższą kulturę techniczną, sprzęty, które obsługują, są często bardzo wyrafinowane - dodaje ekspert.

System dowodzenia: czekamy na ustawę

Nasz rozmówca zaznacza także, że ważna jest reforma systemu dowodzenia. W tej sprawie środowiska prezydenta i resortu obrony przygotowują odpowiednią ustawę, i zdaniem eksperta powinno się ją przyjąć najszybciej. Zaznacza on, że nie ma w tej kwestii idealnych, perfekcyjnych rozwiązań, ale trzeba zdecydować się na "krok do przodu" i to w ciągu najbliższych miesięcy.

Zaznacza, że wojny są dynamiczne, na przykład miesiąc temu myślano, że wojna nigdy nie będzie toczyć się na terenie Rosji. Jak dodaje, to, że Rosja dała się zaskoczyć, pokazuje, jak ważny jest przepływ informacji między różnymi instytucjami w państwie.

REKLAMA

- Choć nie jest to tak spektakularne, jak to, co przejeżdża przez Warszawę, jest to ważne, by mieć odpowiedni system dowodzenia zapisany w ustawach. Ważny jest najsłabszy element - zauważa.

Ekspert zauważa, że podczas defilady polskie władze dały przekaz jedności w kwestii obrony kraju - to, jak mówi, jest bardzo ważne, bo społeczeństwo musi być spójne, w tej kwestii ważna jest zgoda ponadpartyjna i w deklaracjach, i w działaniu.

Wielkie wydarzenie

Ekspert zwraca uwagę, że w ostatnim czasie podpisaliśmy bardzo ważny kontrakt - dotyczący śmigłowców Apache "Guardian", w najnowszej wersji. Jak dodał, w wojskach lądowych były śmigłowce poradzieckie lub polskie z lat 70. - a teraz przechodzimy w trzecią dekadę XXI wieku.

- To skok pod pewnymi względami jak z trabanta do Tesli - zaznacza ekspert. Chodzi także o szkolenie pilotów, infrastrukturę, logistyków, systemy obsługi - zaznacza. Dodaje, że i tu trzeba docenić pracę logistyków, którzy będą obsługiwać najbardziej skomplikowany sprzęt. Będziemy potrzebować wielu takich osób, bo będziemy mieli wiele jednostek nowoczesnego sprzętu - i nie da się jej skompletować na bazie najzdolniejszych osób z różnych jednostek, jak to się czasem robi przy małej liczbie nowoczesnego sprzętu - zaznacza ekspert.

REKLAMA

Duże zainteresowanie służbą w Wojsku Polskim

Jakub Palowski mówi, że wciąż duże jest zainteresowanie służbą w Wojsku Polskim, a szczególnie wiele osób chce zostać pilotem wojskowym. Zaznacza, że ci, którzy nie dostaną się na kierunek "lotnictwo i kosmonautyka", bo chętnych jest naprawdę wielu, mogą rozważyć związanie przyszłości z wojskiem w kwestii obsługi, logistyki. - Zapotrzebowanie jest ogromne, a potrzebujemy, by cały system działał - dodaje.

Zaznacza, że do artylerii rakietowej także potrzeba żołnierzy, którzy znają języki obce, podstawy matematyki. Potrzebne są osoby, które będą po przeszkoleniu umiały korzystać z nowoczesnych systemów dowodzenia, maskowania, współpracować z systemami zaopatrzenia. Dodaje, że to bardzo interesująca i równie ważna służba w wojsku, jak stanowisko pilota.

Czytaj także:

Rozmawiała Agnieszka Kamińska, polskieradio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej