Polska odpowiedź na rosyjskie bestialstwo. "Nie będzie obrony na linii Wisły, nie chcemy drugiej Buczy"
W niedzielę przypada 84. rocznica napaści Związku Radzieckiego na Polskę. W ten sposób sowiecka Rosja wypełniła postanowienia tajnego protokołu do paktu Ribbentrop-Mołotow, zgodnie z którym Niemcy i ZSRR postanowiły dokonać rozbioru II RP. Rosja dokonała licznych zbrodni w czasie II wojny światowej, zaś wydarzenia ostatnich dwóch lat - nielegalna agresja na Ukrainę i zbrodnie wojenne dokonywane na cywilach - przekonują, że mentalność Rosjan się nie zmieniła, zaś Polska powinna być gotowa na bezwzględną obronę swoich granic.
2023-09-17, 07:00
Polskie władze od kilku lat sukcesywnie starają się wzmacniać potencjał obronny Sił Zbrojnych RP. Jednym z działań podjętych przez Ministerstwo Obrony Narodowej jest utworzenie nowych dywizji wojskowych, których część stacjonuje na wschodzie Polski, aby móc bronić granic naszego kraju od pierwszych chwil potencjalnego konfliktu.
Utworzenie nowych dywizji Wojska Polskiego
W 2018 roku podjęto decyzję o powołaniu do życia 18 Dywizji Zmechanizowanej. Jej dowództwo zlokalizowano w Siedlcach, a szereg jednostek wojskowych podporządkowanych dywizji funkcjonuje na wschodzie Polski. Z początkiem bieżącego roku poinformowano o utworzeniu jeszcze jednej dywizji Wojska Polskiego - 1 Dywizji Piechoty Legionów.
- Między 16 Dywizją Zmechanizowaną, która operuje przede wszystkim w województwie warmińsko-mazurskim, a 18 Dywizją Zmechanizowaną operującą głównie w województwie mazowieckim i lubelskim powstaje 1 Dywizja Piechoty Legionów. Dywizja, która będzie przede wszystkim operowała na terenie województwa podlaskiego - mówił w styczniu minister obrony.
Na początku września minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak potwierdził w Programie 1 Polskiego Radia zamiar stworzenia jeszcze jednego związku taktycznego Wojska Polskiego. - Jeszcze w tym roku przystąpimy do formowania szóstej dywizji - mówił. O decyzji jako pierwsza powiadomiła Informacyjna Agencja Radiowa. Szósta dywizja ma być zlokalizowana na południe od Warszawy.
REKLAMA
Nie będzie obrony "na linii Wisły". "Nie chcemy drugiej Buczy"
- Te wszystkie jednostki będą stały na straży bezpieczeństwa Rzeczypospolitej Polskiej (...), gdyż są powoływane do życia po to, żeby odstraszyć agresora, żeby agresor nie poważył się na wkroczenie do Polski, na zaatakowanie Polski - komentował działania polskich władz szef MON Mariusz Błaszczak w sierpniu, informując o powstaniu nowej jednostki wojskowej w Czarnej Białostockiej (woj. podlaskie).
Minister obrony narodowej powtarzał także, że nowe jednostki wojskowe powstają, by "nie potworzyła się w Polsce Bucza".
Niedawno, podczas wizyty w Siedlcach, mówił o tym samym premier Mateusz Morawiecki. Jak wyjaśnił, poprzednicy PiS proponowali strategię obronną w postaci "obrony na linii Wisły". - To co by było tutaj z Siedlcami, z Łochowem, z Węgrowem, co by było z Łosicami, z Łukowem, z Mińskiem Mazowieckim? Byłaby druga Bucza, Irpień. Tak oni chcieli potraktować mieszkańców Polski Wschodniej - zaznaczył szef rządu.
Czym miała być obrona "na linii Wisły"? Gen. Polko: tak się nie walczy z barbarzyńcami
Faktycznie w styczniu wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz przyznał, że w wojsku polskim dokonano zmiany doktryn obronnych, które dotąd zakładały "obronę na linii Wisły". Wyjaśnił, że zmiana ta podyktowana jest doświadczeniami z Ukrainy, które wskazują na potrzebę natychmiastowej obrony całego terytorium kraju.
REKLAMA
Zmianę tej doktryny komentował wówczas także b. szef Jednostki Wojskowej GROM gen. Roman Polko. Tłumaczył, że w przypadku niespodziewanego silnego ataku, wojsko - zanim wygeneruje możliwości obronne - stosuje "obronę manewrową". - Jej istota polega na tym, że wpuszczamy przeciwnika na nasze terytorium, a następnie okrążamy go i uderzamy w jego tyły, odcinamy od logistyki, rozbijamy częściami - wyjaśnił gen. Polko.
To - mówił - jest "kanon sztuki wojennej". Obowiązuje on jednak - podkreślił - kiedy walczy się z wojskiem, a nie "bandą barbarzyńców i terrorystów".
- Wystawa w PE przypomni o pakcie Ribbentrop-Mołotow. Saryusz-Wolski: pieczętował nie tylko los Polski
- Doktryna obronna rządu PO-PSL. Gen. Kraszewski: chcieli oddać pół kraju Rosji i czekać na Wiśle
Zbrodnia w Buczy. Symbol bestialstwa Rosjan
W lutym 2022 roku Rosja wznowiła trwający od 2014 roku konflikt z Ukrainą, dokonując pełnoskalowej agresji na ten kraj. Rosyjskie wojska przekroczyły granicę Ukrainy z kilku stron, między innymi od północy - z Białorusi - kierując się w stronę Kijowa. Po nieudanej próbie zdobycia ukraińskiej stolicy przy pomocy desantu w ciągu pierwszych trzech dni wojny, wojskowe kolumny zajęły zaczęły zajmować obrzeża miasta. Jedną z pierwszych miejscowości zdobytych przez Rosjan w obwodzie Kijowskim była Bucza, która w późniejszych miesiącach stała się symbolem rosyjskich zbrodni wojennych w czasie tej wojny.
REKLAMA
Rosyjscy żołnierze właściwie od pierwszych dni okupacji miasta dokonywali egzekucji na cywilach. Wielu z nich było torturowanych, więzionych i prześladowanych. Strzelano do przechodniów i ludzi uciekających samochodami z miasta. Ukraińskie władze donoszą także o kilkudziesięciu gwałtach popełnionych przez Rosjan w czasie okupacji miejscowości.
Na terenie Buczy po jej wyzwoleniu odkryto liczne masowe groby. Jednym z symboli tej wojny jest zdjęcie ulicy, na której widać liczne, rozrzucone ciała zabitych mieszkańców. Niektóre z nich leżały tam niepochowane przez blisko miesiąc.
Bucza, Irpień, Borodzianka - obraz rosyjskich zbrodni
Różne szacunki podają, że w podkijowskiej miejscowości zginęło od około 100 do ponad 400 cywilów. Międzynarodowe organizacje humanitarne, w tym Organizacja Narodów Zjednoczonych, prowadzą obecnie śledztwo w sprawie zbrodni wojennej dokonanej przez żołnierzy Federacji Rosyjskiej w Buczy.
Zbrodnia w Buczy była popełniona przez Rosjan od dnia rozpoczęcia okupacji 27 lutego do wycofania się rosyjskich wojsk z miasta 29 sierpnia. Została odkryta przez Ukraińców po wkroczeniu do miasta 1 kwietnia. Władze Federacji Rosyjskiej odrzucają oskarżenia o zbrodnie, twierdząc, że dokonać ich musieli żołnierze ukraińscy lub "ktoś trzeci" w czasie pomiędzy wycofaniem Rosjan a wkroczeniem Ukraińców.
REKLAMA
W podobnym czasie w kwietniu wyzwalane były kolejne podkijowskie miejscowości, m.in. Irpień, Borodzianka i Hostomel. Także w Irpieniu odkryto liczne masowe groby i ślady tortur na ciałach zamordowanych cywilów. Borodzianka była z kolei od początku rosyjskiej agresji intensywnie bombardowana, co także skutkowało śmiercią ok. 80 cywilnych mieszkańców miasta.
Mariupol - bombardowanie dzieci i cywilów
Kolejnym miastem, które stało się symbolem rosyjskich zbrodni podczas wojny z Ukrainą, jest Mariupol. Oblężenie miasta trwało od początku rosyjskiej agresji 24 lutego niemal do końca maja. Bohatersko, choć bez wielkiej nadziei, do samego końca bronili się żołnierze pułku Azow. W ostatnich tygodniach walk ukrywali się oni - wraz ze sporą liczbą mieszkańców miasta - w schronach kombinatu Azowstal.
W czasie całego oblężenia miasta śmierć poniosło - według lokalnych władzy - ok. 50 tys. cywilów. Na zdjęciach satelitarnych ujawniono wiele masowych grobów mieszkańców miasta. Wśród rosyjskich zbrodni w tym mieście wymienić można m.in. strzelanie do cywilów opuszczających miasto wcześniej ustalonymi korytarzami humanitarnymi.
Najbardziej odrażającą zbrodnią było celowe zbombardowanie budynku Teatru Dramatycznego w Mariupolu, który był wyraźnie oznaczony jako miejsce schronienia osób cywilnych, w tym przede wszystkim dzieci. W ataku lotniczym, dokonanym przez Rosjan przy użyciu bomby kierowanej laserowo, śmierć ponieść mogło od 300 do nawet 600 osób. Dokładna liczba ofiar nie jest znana, część zabitych mogła zostać w gruzach budynku także po zdobyciu miasta przez Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej.
REKLAMA
IAR/PAP/Twitter.com/theguardian.com/Reuters/Ukrinform/Ukraińska Prawda/PolskieRadio24.pl/jmo
REKLAMA