Ukraiński ekspert o mobilizacji: wśród tysięcy Rosjan, którzy uciekli na Zachód, mogą być agenci, to zagrożenie

- Mobilizowani w Rosji to żywa tarcza dla wycofujących się wojsk i być może przygotowanie do kolejnego ataku na Ukrainie za kilka miesięcy - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl Ołeksandr Musijenko, ukraiński ekspert z Centrum Badań Wojskowo-Prawnych. Wyraził nadzieję, że po ogłoszeniu przez Kreml kolejnych nielegalnych aneksji nikt nie będzie już proponował Ukrainie "rozmów z Putinem".

2022-10-08, 21:00

Ukraiński ekspert o mobilizacji: wśród tysięcy Rosjan, którzy uciekli na Zachód, mogą być agenci, to zagrożenie
Rosyjski sprzęt wojskowy porzucony na Ukrainie. Foto: PAP/EPA/GEORGE IVANCHENKO

300 tysięcy Rosjan na Zachodzie. "Mogą być wśród nich także rosyjscy agenci"

Ołeksandr Musijenko, ukraiński ekspert z Centrum Badań Wojskowo-Prawnych, zauważył, że szacuje się, iż kilkaset tysięcy Rosjan zdecydowało się uciec z Rosji - przez granice Kazachstanu, Gruzji, Finlandii. Początkowo informowano o około 300 tysiącach takich osób, teraz media podają jeszcze wyższe liczby.

- To stwarza duże zagrożenie dla tych państw Europy, które wpuszczały i wpuszczają Rosjan na swoje terytorium. Te osoby bardzo często nie szanują cudzej kultury, nie chcą uczyć się języka i integrować się z miejscowym społeczeństwem - zaznaczył.

- Mogą być wśród nich także rosyjscy agenci - którzy udając osoby uciekające przed mobilizacją, przekraczają zachodnie granice. Dlatego napływ tych osób stanowi zagrożenie - dodał Ołeksandr Musijenko.

Czytaj także:

***

Protesty związane z mobilizacją

Nasz rozmówca przypomniał, że w Rosji miały miejsce protesty, związane z mobilizacją. 

- Przede wszystkim warto wskazać tu na Dagestan. Protestowały tam kobiety. Podobnie, protesty miały miejsce w innych regionach. Zatem nie wszystko przebiega tak łatwo i prosto, jak by chciał Putin. Myślę, że niewykluczona jest perspektywa, iż dojdzie do powstań w Dagestanie czy w innych rosyjskich republikach. Moim zdaniem na Kremlu bardzo tego się boją - dodał.

Po kilku dniach trafiają na front. "Ci ludzie służą jako żywa tarcza"

Niemniej jednak trwa pobór l udzi do armii. - Widzimy, że na okupowanych terytoriach Ukrainy już pojawiają się ci, których zmobilizowano kilka dni temu. Nikt ich nie przygotowuje, nie wysyła do ośrodków szkoleniowych. Od razu są rzucani w rejon walk. Tylko wydają im mundur i od razu ślą ich na wojnę - powiedział ekspert.

REKLAMA

- Rosyjskie wojska na wschodzie obecnie odstępują spod Charkowa i z północy Donbasu. Potrzebne jest im natychmiastowe wsparcie. Dlatego tych ludzi, nieprzygotowanych, przerzuca się na linię walk, jak taką żywą tarczę. Tak naprawdę ci ludzie nie mają żadnego przygotowania, nie są zmotywowani, ale idą jak niewolnicy wykonywać polecenia - mówił.

Rosja, jak dodał, będzie mobilizować tyle osób, ile zdoła, bo chce utrzymać jak najwięcej okupowanych terytoriów, a w wymiarze maksymalnym, chciałaby szykować rezerwy by za kilka miesięcy spróbować prowadzić znowu działania ofensywne na Ukrainie.

Ryzyko dla Kremla

Jak zaznaczył ekspert, widać, ze Rosjanie nie zamierzają zakończyć działań militarnych.

- Mobilizacja niesie jednak ryzyka dla Putina i jego reżimu. Rosyjskie imperium podczas I wojny światowej mobilizowało dużą liczbę ludzi, dało im broń do ręki, ale potem tłum ludzi przyszedł nie gdzie indziej, tylko do Piotrogradu i rozpoczął rewolucję oraz stworzył Armię Czerwoną - dodał.

REKLAMA

- Mobilizacja stwarza ryzyka i dla Putina, i dla dzisiejszej Rosji. Jednak Kreml tego nie bierze pod uwagę. Ogarnięty ideą imperialistyczną kontynuuje wojnę przeciwko Ukrainie - zaznaczył Musijenko.

Putin stoczyl się do poziomu dyktatora trzeciego świata"

Analityk zwrócił też uwagę na zmieniającą się retorykę Kremla. - Przemówienie Władimir Putina przed pseudoreferendami to próba oskarżenia Zachodu o to, że walczy przeciwko Rosji. To wszystko świadczy o tym, że Putin stoczył się już do poziomu dyktatora państwa trzeciego świata. Jedyna różnica, że ma broń atomową. A tak, wygłasza takie same tyrady przeciw Zachodowi, jak zwykł to robić Muammar Kaddafi i inni jemu podobni. Przed pseudoreferendami opowiadał o „wojnie z kolonializmem”, oraz wygłosił bardzo wiele kłamstw - zauważył Ołeksandr Musijenko.

Dodał, że Putin fałszywie obwiniał Zachód o to, co tak naprawdę robi Rosja.

Aneksji nikt nie uzna

Ekspert zaznaczył, że aneksji ogłoszonych przez Rosję na terytoriach ukraińskich nikt nie uzna. - Wszyscy wspierają terytorialną integralność Ukrainy, a Ukraina będzie nadal walczyć o uwolnienie swoich terytoriów spod okupacji tak na południu, jak na wschodzie. W tym Ukrainę wspierają Stany Zjednoczone, Polska i inni partnerzy - zaznaczył.

REKLAMA

Wyraził nadzieję, że z Putinem, który wygłosił przed ostatnimi aneksjami przemowę odpowiadającą wizerunkowi dyktatora trzeciego świata, nikt już nie będzie chciał prowadzić rozmów ani mieć nic do czynienia. - Wszystkie decyzje, które podjął, są bezprawne, bo łamią prawo międzynarodowe - dodał.

Ukraina odpowiedziała zaś na ogłoszenie aneksji złożeniem wniosku o członkostwo w NATO. - Rozumiemy, że może ta procedura nie będzie taka szybka. Myślę jednak, że trzeba wspomóc bezpieczeństwo Ukrainy i zjednoczyć się wokół tego celu, bo rosyjskie zagrożenie dotyczy całej Europy, a Ukraina płaci za walkę wysoką cenę - powiedział ekspert. Decyzja Wołodymyra Zełenskiego świadczy też o tym, że już de facto czujemy się członkami i Unii Europejskiej, i NATO - zaznaczył.

- Bardzo ucieszyło mnie oświadczenie dziewięciu państw, które stwierdziły, że wspierają drogę Ukrainy do NATO - dodał ekspert.

***

REKLAMA

Z Ołeksandrem Musijenką rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej