"Partygate". Komisja Izby Gmin: Boris Johnson okłamał i obraził parlament

Brytyjscy posłowie zdecydowaną większością zatwierdzili krytyczny raport w sprawie Borisa Johnsona, w którym uznali, że były premier okłamał i obraził parlament. W efekcie stracił przepustkę parlamentarną przysługującą niegdysiejszym posłom. To pierwszy taki przypadek w historii.

2023-06-20, 02:46

"Partygate". Komisja Izby Gmin: Boris Johnson okłamał i obraził parlament
Brytyjski parlament przyjął raport komisji dotyczący m.in. przewinień Borisa Johnsona w czasie pandemii COVID-19. Foto: Shutterstock.com/Nazar Gonchar

Borisa Johnsona broniło siedmiu posłów. Za przyjęciem raportu głosowało 354. Część konserwatywnych posłów - w tym premier Rishi Sunak - postanowiło nie brać udziału w głosowaniu.

Komisja: Boris Johnson dopuścił się obrazy Izby Gmin

- Według raportu Boris Johnson umyślnie wprowadził w błąd izbę i komisję, dopuszczając się poważnej obrazy, naruszył demokratyczne procedury izby, a także brał udział w kampanii obelg i zastraszania komisji - wyliczała na początku debaty przewodnicząca Izby Gmin, konserwatystka Penny Mordaunt.

Podkreślała rolę komisji. - Jej członkowie bronili też praw tych, którzy na nas zagłosowali, tych którym służymy. To jest ważne, bo ważne są: uczciwość instytucji oraz szacunek i zaufanie do nich - mówiła, dodając, że popiera wnioski raportu.

Wcześniej, podczas debaty, dominowała krytyka wobec byłego premiera. - Ten raport jest ważny, bo jego sercem jest zaufanie między społeczeństwem a tą izbą - przekonywała była prawicowa premier Theresa May. Chwaliła komisję za "zachowanie godności w obliczu obelg".

REKLAMA

Boris Johnson naruszył pandemiczne zasady

Wcześniej Boris Johnson i jego zwolennicy nazywali komisję sądem kapturowym, który urządza "polowanie na czarownice".

Przemawiająca zaraz potem lewicowa poseł i szefowa komisji Harriet Harman stwierdziła, że "zgadza się z każdym słowem" swej politycznej przeciwniczki. Dodawała, że okłamywanie parlamentu uderza w podstawową funkcję Izby Gmin: kontroli władzy wykonawczej.

Ten aspekt podkreślał też konserwatysta John Baron. Dodawał, że w czasie pandemii nie mógł pożegnać umierającej matki, bo w przeciwieństwie do byłego premiera i jego współpracowników przestrzegał zasad.

Posłuchaj

Brytyjscy posłowie zdecydowaną większością zatwierdzili raport ws. Borisa Johnsona, który uznał, że były premier okłamał i obraził parlament. W efekcie stracił on przepustkę parlamentarną przysługującą niegdysiejszym posłom. To pierwszy taki przypadek w historii. Relacja Adama Dąbrowskiego (IAR) 0:51
+
Dodaj do playlisty

Boris Johnson nie zgadza się z wnioskami komisji

Jacob Rees-Mogg, jeden ze zwolenników Borisa Johnsona, podważał jednak wiarygodność lewicowej szefowej komisji, która jeszcze przed stworzeniem komisji opublikowała tweety przesądzające o winie Borisa Johnsona. Dodawał, że wnioski raportu to w dużej mierze domysły, a sankcje rekomendowane przez autorów raportu są nieproporcjonalne i mają charakter zemsty.

REKLAMA

A konserwatystka Lia Nici deklarowała: "Prawda jest taka, że Boris Johnson nie wprowadził izby w błąd świadomie". Przekonywała, że jako była bliska współpracowniczka polityka wie, że jego doradcy nigdy nie przekazali mu, że łamano zasady.

Boris Johnson już wcześniej zrezygnował z bycia posłem. Gdyby nie to, w wyniku dzisiejszego głosowania w partii groziłoby mu usunięcie z Izby, o czym ostatecznie zdecydowaliby wyborcy w jego okręgu na przedmieściach stolicy. Były premier uważa werdykt za stronniczy o charakterze politycznym.

Czytaj również:

IAR/jmo

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej