Łotewski dyplomata dziękuje Polsce za patrole nieba. Apeluje: NATO musi wzmocnić odstraszanie Rosji w regionie
- Kluczową misją Polski, Łotwy, Litwy, Estonii przez wiele dekad będzie wyjaśnianie naszym partnerom zachodnim sytuacji na flance wschodniej i argumentowanie na rzecz właściwych decyzji - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl b. ambasador Łotwy Gints Jegermanis. Podkreślił, że by wzmocnić flankę wschodnią, NATO powinno wzmocnić odstraszanie Rosji, tak by wiedziała, że każdy atak w naszym regionie skończy się dla niej boleśnie. Dodał, że od kilku lat trwa budowa silnej koalicji regionalnej, która mogłaby wspólnie pracować nad wyzwaniami w wielu obszarach, nie tylko bezpieczeństwa, ale też np. energetyki, cyfryzacji, infrastruktury podmorskiej.
2023-09-05, 20:15
- Rosja przyzwyczaiła się do tego, że prowadzi wojnę na cudzym terytorium. W tej sytuacji postuluję, by NATO zaczęło budować tzw. wysunięte odstraszanie. Rosja powinna wiedzieć, iż NATO nie tylko będzie i jest przygotowane do obrony własnego terytorium w każdym calu, od pierwszej minuty ewentualnej agresji, ale że oznacza to zdecydowaną odpowiedź, jeśli Rosja naprawdę planuje atak lub planuje w jakikolwiek inny sposób zaszkodzić bezpieczeństwu krajów NATO - mówi Gints Jegermanis Polskiemu Radio
- Trzeba mieć świadomość, że zagrożenie ze strony Rosji pozostanie dla nas wyzwaniem także przez kolejne dekady - zaznaczył b. ambasador
- B. ambasador zaznaczył, że na Zachodzie pojawiła się jakiś czas temu narracja: "popełniliśmy błąd, że nie słuchaliśmy was - Europy Wschodniej - w kwestii Rosji, teraz będzie inaczej". Niemniej jednak to tylko słowa, a praktyka bywa zupełnie inna
- Były ambasador, dyplomata łotewski Gints Jegermanis, w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl podkreślił że kraje regionu Polska, Łotwa, a także Litwa i Estonia, mają szczególną misję do spełnienia w UE i NATO, w sytuacji kiedy narasta rosyjska agresja, ma miejsce wojna hybrydowa, a nasi partnerzy nie mają tak dogłębnego rozumienia Rosji, jak państwa regionu. Ważne jest wówczas, by Polsce, Łotwie, Litwie, Estonii, udało się wyjaśnić partnerom, co się dzieje
***
Łotwa poprawia i pogłębia współpracę z Polską
B. ambasador Łotwy Gints Jegermanis, ekspert Łotewskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, w rozmowie z Polskim Radiem podziękował Polsce za udział w patrolowaniu nieba nad państwami bałtyckimi, misji NATO Batlic Air Policing, i za uczestnictwo w grupie bojowej NATO, stacjonującej na Łotwie.
Gints Jegermanis jest doświadczonym dyplomatą: był ambasadorem Łotwy w Szwecji, Danii, Estonii, przedstawicielem przy ONZ, pracował w ambasadzie w Rosji jako doradca, zajmował ważne stanowiska w łotewskim MSZ, pracował także jako dziennikarz.
- Polski prezydent Andrzej Duda podczas wspólnej konferencji prasowej z łotewskim prezydentem Edgarsem Rinkeviczsem zauważył, że odwiedziny w Warszawie była to trzecia z kolei wizyta zagraniczna nowo wybranego przywódcy łotewskiego państwa. Już to świadczy o randze relacji obu państw - ocenił w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl były ambasador, dyplomata łotewski Gints Jegermanis.
REKLAMA
- Jest to symboliczne. Wskazuje to na wagę Polski, która jest jednym z głównych graczy w regionie. Polska jest również jednym z głównych państw wspierających Ukrainę, walczącą przeciwko rosyjskiej inwazji. Choćby z tych względów jest bardzo ważne dla Łotwy i krajów bałtyckich, aby poprawiać i pogłębiać naszą współpracę z Polską - podkreślił były dyplomata, pytany o znaczenie relacji Polski i Łotwy, o to, dlaczego jego zdaniem są ważne.
Wojna hybrydowa na granicach jako punkt zwrotny w relacjach w regonie
Gints Jegermanis zauważył, że silnym impulsem do współpracy była operacja hybrydowa Białorusi i Rosji na granicach i potrzeba połączenia wysiłków, by wytłumaczyć jej mechanizm partnerom na Zachodzie.
- Ów nowy rodzaj współpracy, intensywniejszej i na wyższym poziomie, zaczęto wdrażać już kilka lat temu. Było kilka aspektów wyzwalających taki proces. A jednym z nich były właśnie problemy tworzone przez Białoruś, kiedy reżim Alaksandra Łukaszenki zaczął kilka lat temu organizować nielegalną migrację - zaznaczył.
Jak mówił dyplomata, wówczas reżim białoruski żerował na nieświadomości państw Zachodu, liczył, że uda mu się zorganizować hybrydowy atak na granice.
REKLAMA
- Reżim białoruski starał się zidentyfikować luki w polskim, rosyjskim i łotewskim systemie granic, wysyłając tam nielegalnych migrantów, sprowadziwszy ich uprzednio na Białoruś. W tamtym czasie nasze instytucje, straż graniczna, ministrowie spraw zagranicznych, ministrowie spraw wewnętrznych, a nawet ministrowie obrony rozpoczęli nowy, zintensyfikowany etap koordynacji współpracy i rzeczywiście widzimy tego rezultaty - zaznaczył nasz rozmówca.
- Jak to zwykle bywa, nasi sojusznicy i partnerzy w Unii Europejskiej i NATO byli zdezorientowani tą białoruską wojną hybrydową, nie byli w stanie zrozumieć logiki i konsekwencji tego, co się działo. Rozumiały to Polska, wraz z Litwą i Łotwą, ale także Estonia - ponieważ Estonia udzielała natychmiastowego wsparcia Litwie i Łotwie już w pierwszych dniach tej hybrydowej agresji. Tocząca się wówczas debata w NATO i Unii Europejskiej była bardzo ważna - zaznaczył.
W efekcie państwom regionu wspólnie udało się przekonać innych, że mają rację. Gdyby działały osobno - byłoby to zapewne o wiele trudniejsze.
Polskę, Litwę, Łotwę, Estonię łączą wyjątkowe więzi
Gints Jegermanis zaznaczył, że współpraca Polski i państw bałtyckich jest wyjątkowa.
- Myślę, że w ciągu ostatnich kilku lat, tak możemy powiedzieć, że wyłonił się nowy typ swego rodzaju koalicji. Polska jest dużym krajem, a kraje bałtyckie są mniejsze, jednak jest coś wyjątkowego, co łączy nas w bardzo specyficzny sposób. Wszystkie te cztery kraje były okupowane. Polska doświadczyła trzech rosyjskich rozbiorów. Okupacja rosyjska podczas i po II wojnie światowej krajów bałtyckich i także w pewnym zakresie Polski, i daje nam specyficzną wiedzę, która nie jest dostępna w innych częściach Europy Zachodniej, w Stanach Zjednoczonych czy Kanadzie. To jest coś, co możemy wnieść do wspólnej dyskusji - dodał dyplomata.
REKLAMA
Zaznaczył, że gdy w 2022 roku Rosja rozpoczęła inwazję na pełną skalę na Ukrainę, wszystkie te cztery kraje przyjęły wspólne stanowisko, zjednoczyły się, od razu podjęły wspólne działania.
- Jest piękne zdjęcie przedstawiające prezydentów naszego regionu i prezydenta Ukrainy z wiosny 2022 roku. Czterej prezydenci stoją ramię w ramię z ukraińskim prezydentem, okazując swoje wsparcie dla Ukrainy - przypominał.
Zdjęcie z 13 kwietnia 2022 roku. KPRP/Jakub Szymczyk KPRP/Jakub Szymczyk
- Ale nie tylko ta symbolika jest najważniejsza. I w tym przypadku nasze głosy w Unii Europejskiej i NATO były niezwykle silne i sprawcze. Wyróżnia się oczywiście Polska, ale wszyscy razem, Polska i kraje bałtyckie, byliśmy w stanie prowadzić debatę, zarówno w ramach Unii Europejskiej, jak i NATO - dodał.
- I doświadczyliśmy, że ma miejsce tego rodzaju sekwencja: Polska i kraje bałtyckie coś stwierdzają, argumentują, spierają się o to, na co nasi sojusznicy odpowiadają, że to niemożliwe i nigdy to się nie stanie, tego nie można zrobić. A kilka tygodni czy miesięcy później, to wszystko właśnie ma miejsce - zaznaczył.
REKLAMA
- Ta sytuacja się powtarza od czasu pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Nasze cztery kraje odegrały bardzo duża rolę, jeśli chodzi o wsparcie dla Ukrainy, i wsparcie ukraińskiej obrony - zaznaczył ekspert.
Współpraca przekłada się na formaty dyplomatyczne
Łotewski ekspert dodał, że umacniają się czterostronne formaty dyplomatyczne.
- Wszystko to ma odbicie w dialogu między naszymi państwami. I tak na przykład już w 2021 roku miało miejsce czterech ministrów obrony i ministrów spraw zagranicznych w Rydze. Pojawił się nowy format, tak zwany "jeden plus trzy". Polska oraz trzy kraje bałtyckie. Miały miejsce co najmniej dwa spotkania ministrów spraw zagranicznych w tym formacie. Trzeba także odnotować, że wszystkie te cztery kraje zobowiązały się do zwiększenia wydatków na obronę. Są to liderzy w tym zakresie. Na początku tego roku, gdy prezydent Andrzej Duda odwiedził Rygę 1 lutego, kilka dni wcześniej polski premier ogłosił plany zwiększenia polskich wydatków wojskowych i zwiększenia liczby żołnierzy - zaznaczył.
"Rosja pozostanie egzystencjalnym zagrożeniem przez wiele dekad"
Łotewski dyplomata był także pytany, jak w jego ocenie można wzmocnić flankę wschodnią w obliczu rosyjskiego zagrożenia.
REKLAMA
- Polska jest jednym z głównych graczy w tym zakresie od co najmniej 10 lat. Stale wzmacnia infrastrukturę obronną, zdolności militarne, personel. Polska będzie miała jedną z największych stałych armii na w Europie za kilku lat, mam na myśli kontekst europejski. Tak więc Polska jest jednym z głównych aktorów w tym zakresie - powiedział dyplomata, pytany o kwestię wzmocnienia flanki wschodniej.
- Oczywiście bardzo ważne jest, także z punktu widzenia Łotwy i innych państw bałtyckich, by podtrzymywać dialog oraz by rozwijać, wspierać ten nowy rodzaj myślenia w ramach NATO. To ważne także dlatego, że mamy przed prawdopodobnie przed sobą wiele lat, prawdopodobnie wiele dziesięcioleci, bardzo trudnej sytuacji w zakresie bezpieczeństwa w tym szczególnym sąsiedztwie. Wszystkie kraje graniczące z Rosją przez wiele dekad będą musiały radzić sobie z tym, że Rosja pozostanie dla nas egzystencjalnym zagrożeniem- podkreślił dyplomata.
- I dlatego musimy prowadzić dialog z naszymi sojusznikami w Unii Europejskiej i NATO, aby stworzyć odpowiednie formy obrony i odstraszania, aby zapobiec dalszej agresji Rosji, jej kolejnym agresywnym działaniom, także w krajach NATO - ocenił.
Czytaj także:
Pomysł naszego Rozmówcy: na wysunięte odstraszanie, tak by Rosja nie odważyła się uderzyć
- Aby zapobiec agresywnych działaniom Rosji w państwach NATO, potrzebujemy odpowiednio silnej obrony, ale także odpowiednio silnego odstraszania - zaznaczył nasz rozmówca.
- W tym momencie, jak myślę, wszyscy możemy być zadowoleni z wyniku szczytów NATO w Madrycie i w Wilnie. One w ogromnym stopniu przyczyniły się do obrony regionów graniczących z Rosją, wschodniej flanki NATO. Jednak pozostaje wiele ważnych decyzji, które należy podjąć w przyszłości. W mojej ocenie musimy poważnie przyjrzeć się naszemu odstraszaniu. Nasza zdolności odstraszania są umacnianie od czasu aneksji Krymu przez Rosję. Jednak sytuacja zmieniła się dramatycznie od lutego ubiegłego roku, ponieważ Rosja przyzwyczaiła się do tego, że prowadzi wojnę na cudzym terytorium. Obecnie Rosjanie wiedzą jak to robić. Oczywiście płacą za to olbrzymią cenę, ale wiedzą, że są w stanie to robić - ostrzegł dyplomata.
- Dlatego uważam, że nasza koncepcja odstraszania musi zostać przekształcona. Napisałem ostatnio artykuł dla łotewskich mediów, w którym sugeruję, że musimy połączyć tę koncepcję tzw. wysuniętej obrony z koncepcją tzw. wysuniętego odstraszania. A przez wysunięte odstraszanie rozumiem to, że Rosja powinna wiedzieć, iż NATO nie tylko będzie i jest przygotowane do obrony własnego terytorium w każdym calu, od pierwszej minuty ewentualnej agresji, ale że oznacza to zdecydowaną odpowiedź, jeśli Rosja naprawdę planuje atak lub planuje w jakikolwiek inny sposób zaszkodzić bezpieczeństwu krajów NATO. Rosja powinna wiedzieć, że jeśli zaatakuje, będzie narażona na zdecydowaną odpowiedź - przekazał.
Granica: nasz region jest obecnie testowany na tak wiele sposobów
Nasz region jest obecnie testowany na tak wiele sposobów - przekazał dyplomata, odnosząc się do sytuacji na granicy z Białorusią. - Trzeba myśleć o skali wojny hybrydowej, sprowadzaniu tutaj ludzi, popychaniu ich ku granicy, w celu destabilizacji bezpieczeństwa regionalnego. Z tego punktu widzenia oczywiście nasze instytucje są zobowiązane do działania. Z tego, co możemy wyczytać z doniesień medialnych i komunikatów prasowych, wynika, że ta współpraca w regionie ma miejsce. Polska zdecydowała się na sprowadzenie pewnej liczby wojsk w pobliże granicy rosyjskiej. Myślę, że kraje bałtyckie, Łotwa, także analizują sytuację pod tym kątem i zapewne zobaczymy tutaj pewne działania - zaznaczył.
REKLAMA
- Po stronie litewskiej zamykane są dwa przejścia graniczne z Białorusią. Należy zapewne spodziewać się dalszych środków w tym zakresie w najbliższej przyszłości - dodał
Czytaj także:
- Szczyt w Bukareszcie. Ekspert OSW: do Trójmorza przystąpi Grecja, stowarzyszy się z nim Mołdawia, będą goście z Azji
- Szczyt w Bukareszcie. Ekspert OSW: Trójmorze musi zacząć prace nad włączeniem Ukrainy do UE
- Sekretariaty krajowe mogą być silnikami Trójmorza. Dr Popławski: są potrzebne, by działać skutecznie w interesie regionu
Nasza misja w NATO
- Format z udziałem czterech ministrów spraw zagranicznych i ministrów obrony pozostanie bardzo ważny także w następnych latach - ocenił dyplomata.
- Debata w NATO zawsze będzie trudna, tak pozostanie. Są bowiem sojusznicy, którzy prezentują inne stanowisko, mają inne perspektywy bezpieczeństwa. Jeśli ktoś znajduje się w Lizbonie lub w Madrycie, ma inny obraz sytuacji, niż ten, który mamy tutaj w regionie Morza Bałtyckiego. A zatem istnieje potrzeba stałego dialogu i wyjaśniania. To jest w pewnym sensie nasza misja w NATO. Rok temu pojawiła się narracja pochodząca od naszych sojuszników: "tak mówiliście nam to wszystko, my nie słuchaliśmy, teraz my już was słuchamy". W praktyce nie jest to takie proste, sprawa nie jest zamknięta. Jedną rzeczą jest słuchanie, drugą rzeczą jest zrozumienie. I dlatego musimy nadal angażować się w ów dialog, rozmawiać z naszymi partnerami i analizować, a zatem jest znacznie lepiej, jeśli jest to robione w większej grupie, w swego rodzaju koncercie. I tym sensie ta polsko-bałtycka koalicja, będzie bardzo ważna i istotna jeszcze przez szereg lat w przyszłości - podkreślił.
REKLAMA
Jakie tematy możemy podejmować wspólnie? "Potrzeba politycznego forum"
Nasz rozmówca zauważył, że w regionie wspólnie możemy omawiać szereg ważnych kwestii.
- Ma miejsce debata klimatyczna i na temat transformacji energetycznej. One również w nadchodzących latach nabiorą rozpędu. Udało nam się przetrwać pierwszy problematyczny rok, w którym Rosja zatrzymała przesył surowców do części krajów. I oczywiście sankcje wobec Rosji radykalnie zmieniły obraz energetyczny w Europie. Myślę, że na razie byliśmy w stanie zrobić tylko kilka pierwszych kroków, aby wytrzymać pierwszą zimę, aby napełnić magazyny gazem i znaleźć niektóre różne źródła energii. Toczy się ogromna debata na temat terminali LNG, część krajów je obecnie buduje - zauważył nasz rozmówca.
- Jednakże przyszłość energetyki będzie zależeć od wielu zmiennych, będzie to też dotyczyć tego, jak znaleźć właściwą równowagę między przechodzeniem na zieloną energię, a odejściem od paliw kopalnych. A będzie to proces, który będzie trwał prawdopodobnie kilka dziesięcioleci i żaden pojedynczy kraj nie może osiągnąć potrzebnych rezultatów. I tutaj potrzebujemy nowego rodzaju forum, forum politycznego, na którym można by omawiać te kwestie - podkreślił.
- Oczywiście energia jest zawsze priorytetem krajowym i to poszczególne rządy krajowe zajmują się tą kwestią. Jednak problem energii możemy rozwiązać tylko wtedy, gdy weźmiemy pod uwagę szerszy obraz, a tutaj myślę, że Polska, kraje bałtyckie, kraje nordyckie, i do pewnego stopnia Niemcy, muszą zacząć ze sobą rozmawiać w nowy sposób, to dotyczy zarówno przemysłu, jak i rządów - ocenił.
REKLAMA
- I widzieliśmy już kilka przypadków tego rodzaju. To było m.in. podpisanie deklaracji w Danii w sierpniu ubiegłego roku - mówił ekspert, odnosząc się do podpisanej 30 sierpnia br. deklaracji z Marienbourga, dotyczącej współpracy w zakresie morskiej energetyki wiatrowej. Przyjęło ją osiem państw nadbałtyckich, została podpisana przez premierów Danii, Niemiec, Polski, Łotwy, Estonii, Finlandii i Szwecji oraz prezydenta Litwy.
Jednak oprócz deklaracji, musimy angażować się głębiej w rozwiązanie problemu, zaznaczył były ambasador.
- Znów podkreślę, że potrzebny jest nowy rodzaj dialogu. Potrzebujemy nowego sposobu myślenia, nowej mentalności - zaznaczył.
- Trzeba spojrzeć na to, jak kraje europejskie, a zwłaszcza w regionie Morza Bałtyckiego, mogą znaleźć właściwą równowagę między produkcją i importem energii w celu wzmocnienia naszych gospodarek. Energia, jej cena, to kwestia konkurencji. To trudny problem. Niezwykle trudno jest tu znaleźć równowagę, zwłaszcza w czasie, gdy zielona transformacja jest bardzo kontrowersyjna w wielu krajach. Na przykład Polska opiera się od tylu dziesięcioleci na zasobach węgla, węglowodorów. I oczywiście to byłoby nierealistyczne, by oczekiwać, że Polska będzie w stanie pozbyć się węgla w ciągu zaledwie kilku lat. A zatem potrzebna nam jest długoterminowa wizja i dyskusja na ten temat - zaznaczył.
REKLAMA
Jak mówił, konieczny jest szerszy format rozmów nt. energii. - Niekoniecznie musi to być koalicja, ale powinien mieć miejsce przynajmniej stały dialog na ten temat. Zwykle może się to odbywać np. w ramach jakiegoś formatu regionalnego. Kraje nordyckie omawiają różne kwestie między sobą, jednak jeśli wykluczymy Polskę i Niemcy z tej dyskusji, będzie ona mniej skuteczna, mniej efektywna. Dlatego uważam, że musimy znaleźć nowe sposoby debatowania nad tymi kwestiami - podkreślił.
- Potrzebujemy jakiegoś stałego organu, na forum którego będziemy mogli to zrobić na szczeblu politycznym i w który zaangażowana będzie również społeczność biznesowa. Chodzi o to, by politycy nie wyobrażali sobie czegoś, czego nie można wymyślić w prawdziwym świecie. Myślę, że musimy zgromadzić wszystkie zainteresowane strony w naszym regionie tak, by rozmawiać na pewne tematy wspólnie - dodał.
- Do pewnego stopnia inicjatywa Trójmorza jest jednym z potencjalnych forum takich rozmów, ale wyklucza ona - przynajmniej do tej pory - kraje nordyckie - zaznaczył. - Dlatego Inicjatywa Trójmorza jest jedną z ważnych dróg, ale musimy również patrzeć na naszą regionalną perspektywę - dodał.
Infrastruktura podmorskiego okablowania, transformacja cyfrowa
Ambasador mówił, że są jeszcze inne kwestie na które należy zwrócić uwagę w szerszym gronie. Jedna to podmorska infrastruktura okablowania.
REKLAMA
- Widzieliśmy kilka przypadków, w których kable zostały uszkodzone. W przypadku Nord Stream 1 i 2, rurociągi zostały wysadzone w powietrze. Podwodna infrastruktura staje się ważnym aspektem, któremu nasze kraje muszą przyjrzeć się bliżej i przedyskutować związane z tym problemy w ramach NATO, ale także w wymiarze regionalnym - zaznaczył.
- Bardzo ważna jest także cyfrowa transformacja, która nadchodzi do nas z wielką prędkością. Problemem jest zwykle to, że informatycy zwykle mówią innym językiem i nie rozumieją, o czym i jak myślą rządy. A ludzie w rządach nie rozumieją języka IT. Jeszcze innym ważnym aspektem jest to, nad czym debatuje społeczeństwo. W związku z tym jest wiele problemów, które się pojawiają. U nas widzieliśmy to na przykładzie problemu z systemem rozpoznawania twarzy - dodał dyplomata.
- Uważam, że musimy wprowadzić ten dialog także na szczebel regionalny, ponieważ jeśli spojrzymy na potencjał świata cyfrowego i uslugi w przyszłości, to wiele z nich będzie dostarczanych właśnie w cyfrowym świecie - ocenił.
Jak dodał, bardzo wiele usług może być świadczonych ponad granicami. By to się stało, trzeba dostosować prawo, by na przykład polski pacjent mógł zrealizować wystawioną w Polsce receptę także w łotewskiej aptece.
REKLAMA
- Nadszedł najwyższy czas, abyśmy spróbowali wspólnie szukać rozwiązań. Rozwiązania problemów bowiem zawsze się pojawiają, ale czasem przychodzą lata po tym, gdy rozpoczęto o nich mówić. Jeśli zgromadzimy przy stole odpowiednie władze i ekspertów, może przyniesie to odpowiednie efekty - zaznaczył.
Ocenił, że prawdopodobnie Inicjatywa Trójmorza mogłaby być jedną z platform poszukiwania rozwiązań, bo obejmuje ona państwa od północy Europy ku południowi, łącząc wszystkie trzy morza. - Są jednak też inni gracze, których nie powinniśmy wykluczać. Osobiście myślę, że nawet w ramach Trójmorza można wyróżniać różne podregiony i można byłoby prowadzić rozmowy na temat potrzebnych rozwiązań w mniejszych grupach w ramach Inicjatywy Trójmorza. Następnie można byłoby omawiać je w dużej grupie w kontekście regionalnym albo znaleźć inne, podobnie myślące kraje, ponieważ nie zawsze każdy kraj ma takie samo podejście do wszystkich spraw jak inne. Trzeba jednak od czegoś zacząć - podsumował nasz rozmówca, b. łotewski ambasador.
***
Z b. ambasadorem Łotwy w wielu krajach europejskich Gintsem Jegermanisem rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio24.pl
REKLAMA
REKLAMA