Gruzja: protesty, prawo o strefach offshore. B. dyplomata: proeuropejska opozycja może wygrać wybory

W Tbilisi trwają demonstracje przeciwko tzw. rosyjskiemu prawu o zagranicznych agentach. Ekspertów niepokoi także inna kontrowersyjna ustawa - o strefach offshore. - Proeuropejska opozycja w Gruzji mogłaby wygrać wybory, pod warunkiem, że się zjednoczy. Będzie to jednak bardzo trudne, gdyż Gruzini są tak podzieleni, że gdy popierają jedną z partii - innych nienawidzą - mówi portalowi polskieradio24.pl Kakha Gogolaszwili, ekspert Rondel Foundation, b. szef departamentu ds. UE w gruzińskim MSZ. Dodał, że kontrowersyjne decyzje Gruzińskiego Marzenia dodają impetu partiom opozycyjnym.

2024-05-06, 01:00

Gruzja: protesty, prawo o strefach offshore. B. dyplomata: proeuropejska opozycja może wygrać wybory
Protesty w Tbilisi. Foto: PAP/EPA/DAVID MDZINARISHVILI

Kakha Gogolaszwili, szef ośrodka europejskiego w Rondeli Foundation, b. szef departamentu ds. UE w gruzińskim MSZ i b. wiceszef misji Gruzji w Unii Europejskiej, przekazał portalowi polskieradio24.pl, że wśród protestujących przeciwko prawu o zagranicznych agentach słychać głosy, że protesty powinny trwać aż do jesiennych wyborów parlamentarnych. Te zaplanowano na 26 października 2024 roku.

Kakha Gogolaszwili ocenił, że rządzące krajem Gruzińskie Marzenie nie może zajmować otwarcie prorosyjskiego stanowiska, bo większość Gruzinów opowiada się za wejściem do Unii Europejskiej. Dlatego np. prawo o zagranicznych agentach, wzorowane na kremlowskim, próbowano przedstawić jako oparte na rozwiązaniach amerykańskich.

- W zeszłym roku rząd Gruzji próbował wprowadzić ustawę o tak zwanym Rejestrze Przejrzystości Agentów Zagranicznych. Twierdził, że to prawo wzorowane i kopiujące amerykańską ustawę o rejestracji agentów zagranicznych - FARA (Foreign Agents Registration Act). Głoszono, że to podobny rodzaj rejestru i jeśli istnieje w Stanach Zjednoczonych, dlaczego nie możemy ustanowić go u siebie.

Motywacją miało być to, że finansowanie NGO w Gruzji jest nieprzejrzyste, rząd nie wie, gdzie trafiają pieniądze i jak są wydawane. Wszystko to oczywiście było kłamstwem. Nie było to amerykańskie FARA, a praktycznie wierna kopia rosyjskiej ustawy o agentach zagranicznych - zauważył.

REKLAMA

Jak zaznaczył, środowiska eksperckie starały się zaalarmować opinię publiczną. Tłumaczył, że w ustawie chodzi o rejestrację niemal wszystkich organizacji pozarządowych, bo z reguły otrzymują one fundusze od państw demokratycznych, nie od Rosji, Białorusi czy Chin.

Jak wyjaśniał, chodziło o to, by narzucić im specjalne zasady przejrzystości i monitorowania, ale niedociągnięcia w tym zakresie skutkowałyby dużymi karami, a takie błędy zawsze się zdarzają. W jego ocenie kary mogłyby być tak duże, że groziłyby to wyniszczeniem organizacji pozarządowych.

Tę sprawę w zeszłym roku zarzucono, a było tak, w ocenie eksperta, dzięki licznym debatom w Gruzji, wspieranym przez społeczeństwo obywatelskie, organizacje polityczne, i dzięki bardzo licznym protestom. Gruzinów wspierały państwa zachodnie, Unia Europejska, USA.

REKLAMA

Jednak w ostatnim czasie władze uznały, że mogą podjąć nową próbę, by uchwalić prawo o zagranicznych agentach.

Ustawa jest już przyjęta w dwóch czytaniach. Pozostało tylko jedno. Prezydent Salome Zurabiszwili zapowiedziała weto, ale zostanie ono oddalone.

- Na razie protestujący mówią, że musimy kontynuować nasze protesty do wyborów i poprzez wybory zmienić rząd. Nie wiemy jednak, czy wybory będą uczciwe, jak wielu zagranicznych obserwatorów przyjedzie, jakie warunki będą podczas wyborów - mówił b. dyplomata.

Offshore i rosyjskie aktywa

W międzyczasie, jak zaznaczył b. szef misji Gruzji przy Unii Europejskiej, władze uchwalają kolejną ustawę, która dotyczy transferów różnego rodzaju aktywów z terytoriów offshore.

REKLAMA

Jak powiedział, rosyjscy oligarchowie i Bidzina Iwaniszwili (miliarder, były premier Gruzji - red.) mają wiele aktywów umieszczonych w obszarach offshore. - Projekt ustawy pozwala na transfer tych środków do Gruzji bez dużego opodatkowania. Obawiamy się, że do Gruzji popłyną rosyjskie brudne pieniądze - zaznaczył.

Można sobie wyobrazić, że takie środki mogłyby zostać zużyte na cele wyborcze.

3 maja ustawę zawetowała prezydent.

REKLAMA

Eksperta niepokoi także to, że podejmowane są starania o zmianę konstytucji Gruzji, tak by grupa LGBT de facto podlegała dyskryminacji. Kroki dyskryminujące mniejszości seksualne byłyby potencjalnie szkodliwe dla europejskiej przyszłości Gruzji - ocenił.

Rosyjskie wpływy w Gruzji

Czy Rosja próbuje obecnie uzależnić od siebie Gruzję? To kolejne podejście?

- Nie otwarcie. 80 procent populacji opowiada się za integracją europejską i trudno jest demonstrować zależność od Rosji. Jednak faktem jest, że nasza wymiana handlowa z Rosją wzrosła dwukrotnie po rozpoczęciu wojny na Ukrainie. Granice są otwarte dla Rosjan, mogą podróżować do Gruzji i cieszą się bezwizowym reżimem przez 360 dni rocznie. To nienormalne, mogą tu normalnie żyć i to robią. Otwierają firmy, mają tu swoje konta bankowe. Niektórzy naprawdę uciekają przed wojną, ale jesteśmy też pewni, że znaczna część z nich to zwykli "putiniści", tylko że nie chcą umierać na wojnie w Ukrainie. Jednak popierają rosyjską politykę - ocenił nasz rozmówca.

Jak zauważył, Iwaniszwili jest miliarderem, jest bardzo wpływowy. Kontroluje gospodarkę, policję, służby specjalne. - Tego się nie odczuwa tak bardzo na co dzień, jednak gdy się z nimi skonfrontujesz, czujesz, że trafiasz na mur. Jednocześnie, w społeczeństwie jest silna wola zmiany tego stanu rzeczy - zauważył.

REKLAMA

Ekspert zwrócił także uwagę na bardzo kontrowersyjne wystąpienie Bidziny Iwaniszwilego na wiecu 29 kwietnia, na który zwieziono z całej Gruzji "zwolenników" prawa o zagranicznych agentach. Jak zauważył, padły tam oskarżenia, że to zachodnia "Partia Globalnej Wojny" sprowokowała wojny 2008 i 2022 roku, natomiast w żaden sposób nie skrytykowano Rosji. Przemówienie można interpretować też jako zapowiedź represji wobec opozycji. https://civil.ge/archives/602348

Ocenił, że gruzińskie społeczeństwo mimo wszystko zachowuje optymizm. Młodzi ludzie mówią, że nie pozwolą na to, aby Gruzja przestała iść w kierunku UE i w kierunku Europy.

Wybory parlamentarne odbędą się w październiku

Obecnie w parlamencie deputowani Gruzińskiego Marzenia mają 83 mandaty na 150. - Jeśli by policzyć, jaki procent społeczeństwa tak naprawdę popiera Gruzińskie Marzenie - to około 25-26 procent elektoratu - ocenił ekspert, dodając, że odpowiadał za to obowiązujący do tej pory mieszany system wyborczy.

REKLAMA

- Jednak mimo tego mają śmiałość przyjmować prawo, któremu sprzeciwia się większość Gruzinów. Wykorzystują ten system nieuczciwie - zauważył.

Zgodnie z przyjętymi 26 września 2017 roku zmianami konstytucji wybory w 2024 roku odbędą się w systemie w pełni proporcjonalnym, w którym partie będą mogły wejść do parlamentu po przekroczeniu progu 5 procent. Przy czym, jak przekazał ekspert, nie będzie możliwe formowanie koalicji.

Zaznaczył, że na scenie wyborczej jest dużo małych partii. Jeśli się nie połączą, wiele głosów zostanie straconych, bo ugrupowania te nie przekroczą progu wyborczego.

Jeśli stanie się inaczej, to jego zdaniem opozycja może wygrać wybory, bo w jego ocenie może liczyć na około 30 procent poparcia.

REKLAMA

- Myślę, że jedynym sposobem na zwycięstwo jest konsolidacja wszystkich sił opozycyjnych wokół tego jednego celu - wprowadzenia kraju do Unii Europejskiej Opozycjoniści powinni powiedzieć ludziom, że tak, mamy różne programy, mamy różne poglądy, ale wszyscy zgadzamy się, że cele muszą być realizowane w odpowiedniej kolejności. Należy postanowić, że dokładamy wszelkich starań, aby przystąpić do Unii Europejskiej w ciągu 5-6 lat. I myślę, że jest szansa, że siły proeuropejskie faktycznie się zjednoczą - zaznaczył.

- Gruzińskie Marzenie poprzez prorosyjską politykę daje szansę opozycji, aby wykorzystać ten impet, ten moment i stworzyć zjednoczony front europejskich partii - dodał.

Zastrzegł, że Gruzini są bardzo podzieleni politycznie - jeśli lubią jedną partię, nienawidzą wszystkich pozostałych. Dlatego te małe partie nie chcą łączyć się z innymi, obawiają się, że wtedy stracą wszystkich swoich zwolenników, ponieważ ci nie będą zadowoleni, że idą do wyborów z kimś innym, kogo oni nie tolerują.

Jego zdaniem trzeba zrobić wszystko, by wytłumaczyć wyborcom, że takie kroki taktyczne są konieczne.

REKLAMA

***

***

Zobacz także:

***

Z Kakhą Gogolaszwilim rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl/wmkor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej