Szokujący atak rekina. Surfer zginął na oczach swojej partnerki

Surfował w Australii. Zaatakował go rekin

Steven Payne został uznany za zmarłego po tym, jak w poniedziałek zaatakował go rekin. Mężczyzna surfował w wodzie sięgającej mu do klatki piersiowej, ok. 50 m od brzegu. Obok niego znajdowały się jeszcze dwie osoby. Wtedy doszło do ataku. 

Horror trwał kilka minut. Wszystkiemu z plaży przyglądał się tłum ludzi, w tym dziewczyna Payne'a. Para odbywała właśnie sześciotygodniową podróż dookoła kraju. - Jest zrozpaczona, jej życie wczoraj wywróciło się do góry nogami. Możecie sobie wyobrazić, jak się czuje, to po prostu okropne - mówił w rozmowie z mediami starszy sierżant Chris Taylor.

Świadkowie relacjonują, że wszyscy wybiegli z wody po tym, jak usłyszeli krzyki. - To był moment wielkiej paniki - mówił Joscelin Boissieux, który był na miejscu. - Usłyszeliśmy krzyk i wszyscy wyszli z wody. Woda obok była ciemna, a wokół krążyła płetwa rekina - kontynuował. 

Policja uznała go za zmarłego

Po ataku na wodzie pozostała jedynie deska surfingowa, dryfująca około 30 metrów od brzegu. Na miejsce wezwano służby, które rozpoczęły poszukiwania. We wtorek ogłoszono, że 37-letni mężczyzna został uznany za zmarłego.

- Niestety, poszukiwania nie doprowadziły do ​​odkrycia ciała surfera i mogę również potwierdzić, że nasze poszukiwania mają na celu odzyskanie, a nie ratunek - mówił Taylor. - Rodzina jest zrozpaczona i próbuje pogodzić się z tym, co wydarzyło się wczoraj - dodał policjant. 

Nie było doniesień o kolejnych obserwacjach rekinów w tej okolicy. Mimo tego plaża Wharton Beach pozostaje na razie zamknięta. 

• Atak rekina u wybrzeży Australii. Ten rejon to miejsce ich łowów
• Chciała zrobić zdjęcie rekinowi. Straciła obie ręce
• Atak rekina w Australii. Nie żyje nastolatka. To już kolejny taki przypadek

Źródło: 9News/egz/kor