"Będziemy walczyć do końca". Chiny odpowiadają Trumpowi

Chiny obiecały podjąć "zdecydowane i skuteczne" w odpowiedzi na kolejne cła nałożone przez administrację Trumpa na import z Chin. Obecnie cła wynoszą już 104 proc. 

Andrzej Mandel

Andrzej Mandel

2025-04-09, 11:42

"Będziemy walczyć do końca". Chiny odpowiadają Trumpowi
Szef MSZ Chin Lin Jian. Foto: PAP/EPA/JESSICA LEE

Chiny odpowiadają na amerykańskie cła

Rzecznik resortu dyplomacji, Lin Jian, ogłosił, że podjęte zostaną „zdecydowane i skuteczne” środki w celu ochrony interesów Chin. Na razie nie podano jednak szczegółów. Dotychczas chińskie władze stosowały cła odwetowe w wysokości tych nakładanych przez USA na towary importowane z Chin.

Zdaniem władz w Pekinie amerykańska administracja nadużywa mechanizmu celnego, aby „zastraszać” i „wywierać presję” na inne kraje. Od początku prezydentury Donalda Trumpa produkowane w Chinach towary objęto cłem w wysokości 104%. Rzecznik MSZ dodał, że jeśli USA naprawdę chcą rozwiązać kwestie sporne w handlu, powinny robić to na drodze negocjacji i w atmosferze równości oraz wzajemnego szacunku.

Dziś w Pekinie na specjalnym posiedzeniu zbiera się Rada Państwa. Oczekuje się, że ogłoszony zostanie pakiet wsparcia chińskiej gospodarki oraz działania mające na celu ustabilizowanie rynku po wprowadzeniu ceł. "Jeśli USA zlekceważą interesy obu krajów i społeczności międzynarodowej i będą upierać się przy prowadzeniu wojny celnej i handlowej, Chiny będą walczyć do końca" - dodał Lin. Na razie bank centralny Chin wezwał chińskie instytucje finansowe do ograniczenia zakupów dolarowych (czyli inwestycji w amerykańskie akcje, obligacje itp.). Co może wskazywać na to, że w Pekinie rozważana jest opcja "atomowa". 

Czy Chiny użyją "opcji atomowej"?

W konflikcie handlowym z USA Chiny mogą odpowiedzieć na kolejne cła własnymi cłami na amerykańskie towary. Ucierpią na tym zwłaszcza producenci rolni ze Stanów Zjednoczonych. Państwo Środka może też wdrożyć kolejne utrudnienia w działalności podmiotów USA w Chinach, co szczególnie może zaboleć Elona Muska, którego Tesla polega nie tylko na fabryce w Chinach, ale także na imporcie wielu niezbędnych części do produkcji w USA. 

REKLAMA

Ale Chiny mają do dyspozycji także opcję, którą można porównać do guzika atomowego. Jej użycie jeszcze mocniej podważyłoby zaufanie do gospodarki USA i jej najważniejszej broni, czyli dolara. Problem w tym, że również dla Chin oznaczałoby to kłopoty. Mowa tu o 800 mld dolarów, które warte są skupione przez Chińczyków obligacje rządu USA. Rzucenie ich na rynki finansowe mogłoby sprawić, że zaufanie do papierów skarbowych emitowanych przez USA zostałoby podważone, a w efekcie mocno osłabiłoby dolara. 

Konsekwencją wyprzedaży obligacji USA przez Chiny mogłaby być paniczna ucieczka inwestorów od amerykańskich papierów skarbowych. Dla USA oznaczałoby to konieczność oferowania wyższego oprocentowania, a w efekcie znaczący wzrost kosztów obsługi długu. Ów "atomowy" guzik ma jednak wadę, z punktu widzenia Pekinu. Jego użycie zaszkodzi też mocno samym Chinom, a także innym państwom trzymającym rezerwy walutowe w amerykańskich obligacjach. Co więcej, trudno przewidzieć konsekwencje takiego kroku dla wszystkich rynków finansowych. 

Czytaj także: 

Źródło: PolskieRadio/CNN/Reuters/AM 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej