Łukaszenka boi się Dziadów. Tak obchodzą je Białorusini

Alaksander Łukaszenka boi się Dziadów. To święto zakazane. Co roku na Dziady na początku listopada przez Mińsk szedł unikalny pochód z krzyżami, zmierzał do miejsca stalinowskich zbrodni. Od kilku lat represje tak się zaostrzyły, że pochodów nie ma w ogóle, mówią nam białoruscy uchodźcy. Zapytaliśmy, jak dzisiaj na Białorusi obchodzi się Dziady i jakie mają znaczenie dla Białorusinów.

Agnieszka Kamińska

Agnieszka Kamińska

2025-11-06, 14:00

Łukaszenka boi się Dziadów. Tak obchodzą je Białorusini
Na zdjęciu: procesja z Mińska do Kuropat w listopadzie 2004 roku. W Kuropatach spoczywa nawet 200 tysięcy ofiar stalinowskich zbrodni - szacują historycy. Foto: PAP/EPA/MAXIM MALINOVSKY

Czym są Dziady? Co działo się w Mińsku na początku listopada?

Białorusini-uchodźcy, gdy jeszcze mogli mieszkać w ojczyźnie, w porze Zaduszek szli w procesji do miejsc zbrodni stalinowskich - przede wszystkim do Kuropat pod Mińskiem. Tam spoczywać może nawet 250 tysięcy ofiar egzekucji NKWD z lat 1937–1941. Być może tam znajduje się umowny piąty cmentarz katyński. Marsz był organizowany z okazji święta pamięci przodków, Dziadów. Porozmawialiśmy o tym z kilkoma uczestnikami demonstracji z okazji Dziadów w Polsce. Część z nich zdecydowała się wypowiedzieć jedynie anonimowo. 

Czym są Dziady na Białorusi? Mają dwa wymiary, osobisty i patriotyczny. Nie są wyłącznie okazją do wspominania bliskich zmarłych, tłumaczą nam Białorusini. Są świętem, które przypomina o historii Białorusi i zmaganiach z rosyjskim okupantem. Bo póki pamięta się o życiu dziadków, pradziadków - pamięta się i o historii.

- Jestem przekonany, że wielu Białorusinów podczas Dziadów wspomina nie tylko swoich przodków, ale i postaci ważne dla Białorusi, zaczynając od średniowiecza w Wielkim Księstwie Litewskim. Mam na myśli także uczestników powstania Kastusia Kalinouskiego przeciwko caratowi, pokolenie założycieli Białoruskiej Republiki Ludowej i tych białoruskich patriotów, którzy walczyli o ideały Białoruskiej Republiki Ludowej i którzy dzisiaj walczą o konstytucję Białorusi. Dziady to nasza siła. I ta siła zwycięży - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wiaczesław Siwczyk z Ruchu Solidarności Razem.

Dziady 1988 roku po odkryciu prawdy o represjach

Dziady jeszcze uratują Białoruś, już raz tak było, prognozuje Wiaczesław Siwczyk. Jak przypomina, do obudzenia się narodu białoruskiego przed rozpadem ZSRR przyczyniły się kłamstwa o Czarnobylu, a także wielka demonstracja z 30 października 1988 roku. Zorganizowano ją z okazji Dziadów po odkryciu masowych grobów z ofiarami NKWD w Kuropatach. Wtedy po raz pierwszy Dziady, obchodzone przez Białorusinów prywatnie, w kręgu rodzinnym, na wielką skalę stały się ogólnonarodowym. Nieformalnym, choć publicznym. Władze odpowiedziały przemocą: ludzie na demonstracji 1988 roku byli aresztowani, brutalnie bici. Białorusinami to wstrząsnęło. Wkrótce potem rozpad ZSRR przyniósł odrodzenie państwa Białoruś.

Obchody Dziadów zawsze były solą w oku Alaksandra Łukaszenki i Władimira Putina. Wmawiają oni Ukraińcom, Białorusinom, że ich narody i języki nie istnieją, wszystko, co dobre, zawdzięczają Moskwie, a ich historia tak naprawdę zaczęła się w 1917 roku. Trwa rusyfikacja Białorusi – do tego stopnia, że język białoruski dziś de facto nie jest językiem edukacji państwowej. Tymczasem pamięć o tym, kim byli przodkowie, zadaje kłam propagandowym wersjom historii, narzucanym przez Rosjan. I trudno ją wykorzenić.

Uchodźcy mogą odwiedzić grobów bliskich

Białorusini na uchodźstwie szczególnie cierpią w tych dniach - mówią, że czują olbrzymi ból, bo nie mogą odwiedzić grobów rodzinnych. - Bo my, tak jak Polacy, odwiedzamy groby tłumnie - mówi nam jeden z uchodźców, uczestnik manifestacji w Warszawie, pragnący zachować anonimowość. - Nas, Białorusinów i Polaków, łączy pamięć o przodkach, o swoich zmarłych. To jeden z fundamentów naszej kultury - zauważa, chcąc wytłumaczyć, jak wiele to dla niego znaczy. Dlatego wielu Białorusinów przychodzi na polskie cmentarze, stawia znicze na grobach osób związanych z historią Białorusi.

Uchodźcy od lat nie mogą uściskać rodzin. Nie mogą żegnać ich na pogrzebach. Do tego coraz częściej bliscy uchodźców politycznych są represjonowani przez władze.

Jednak nawet emigranci wskazują, że sens tego święta jest pozytywny - to nadzieja na życie w pamięci innych. - To święto, kiedy my, Białorusini, mamy możliwość uszanować naszych przodków. Jest zaciemnione sytuacją w ojczyźnie - nie mamy możliwości, by chodzić na groby do naszych bliskich. Jednak sensem tego święta nie jest śmierć, ale życie. Jeśli pamiętamy, gdzie są nasze korzenie, gdzie są ci, którzy dali nam życie, jeśli te są osoby są żywe w naszej pamięci, to i my pozostajemy żywi - mówi nam inny z uczestników demonstracji w Warszawie, zorganizowanej z okazji Dziadów. Także on musi wypowiadać się anonimowo.

Unikalne tradycje. Jak wyglądają obchody Dziadów przy stole?

W rodzinnym zaciszu pewna część białoruskich rodzin, czy to na Białorusi, czy na uchodźstwie, kultywuje prastare tradycje, przekazane przez babcie, dziadków. W bardzo wielu rodzinach organizuje się odświętną wieczerzę połączoną ze wspominaniem przodków. Niektórzy wciąż stawiają miskę na stole rodzinnym dla Dziadów, zostawiają dla nich na noc pożywienie. Są tacy, którzy na noc zostawiają otwarte drzwi i furtkę "dla Dziadów". - Tego święta nie mogły zniszczyć nawet represje komunistyczne. I to prości ludzie zachowali je w swoich rodzinach. Sam pamiętam, jak prababka przygotowywała potrawy na Dziady, jak też na inne święta pamięci zmarłych, Radaunicę - mówi portalowi PolskieRadio24.pl Wiaczesław Siwczyk z Ruchu Solidarności Razem. Ludzie chodzą wtedy odwiedzać groby, kładą na nich znicze, cukierki.

Jak opowiada Siwczyk, jego prababcia, która przeżyła około 100 lat, mówiła tylko po białorusku. Urodziła się jeszcze w XIX wieku. Większość ludzi nie była wtedy wyedukowana. Jej mąż był kierownikiem szkoły przycerkiewnej, ale nawet jego córki nie były wykształcone. - Dla prababci wszystkie tradycje związane z pamięcią o przodkach były oczywiste. Gdy przyjeżdżałem do wsi, obojętnie, kiedy to było, prowadziła mnie na mogiły przodków, by "posiedzieć z Dziadami". Obchodzono także wiosenne święto Radunicy. Obrzędowość była bogata, przygotowywano osobne potrawy. Na stole stawiano "miskę i czarkę" dla Dziadów. Tradycje te zanikają, Białoruś stała się zurbanizowana od lat 70. Były one różne w różnych regionach. Bywało, że obchody Dziadów trwały nie jeden dzień, jeśli liczyć przygotowania - wspomina.

Jeśli chodzi o czas, Dziady przypadały w różnych terminach, w różnych miejscach, były tu różnice między katolikami i prawosławnymi. Najczęściej wskazuje się na daty z 30 października na 1 listopada lub 2 listopada. Dawno temu obchody trwały więcej niż jeden dzień, poprzedzały je przygotowania. Marsze do Kuropat w Mińsku organizowano w ostatnich dniach października lub w pierwszych dniach listopada.

Publiczny wymiar święta. Pochód do miejsc represji

Jak wyglądał pochód do miejsc represji z okazji Dziadów? Wiaczesław Siwczyk brał udział w wielu z nich. - Za komunistów zaczynał się obok Amerykanki, to radziecka nazwa więzienia KGB. Starsi ludzie opowiadali, że w czasach fal represji ten budynek dymił parą, gdy było zimniej, jesienią, zimą, wiosną. Tak dużo było tam ludzi. Od Amerykanki lub od pobliskiej Wołodarki, nieczynnego teraz więzienia, zaczynał się ten straszny szlak do miejsca rozstrzelań i egzekucji. A w Mińsku jest co najmniej 15 miejsc, gdzie pochowane są ofiary represji - mówi nam Wiaczesław Siwczyk. On sam też był współorganizatorem podobnych obchodów, organizował objazd pobliskich miejsc zbrodni komunistycznych.

Noc Rozstrzelanych Poetów

Paweł Barkouski, przedstawiciel Tymczasowego Zjednoczonego Gabinetu  ds. Odrodzenia Narodowego, tłumaczy portalowi PolskieRadio24.pl, że dla Białorusinów Dziady to czas pamięci o swoich korzeniach, rodzinie, babciach, dziadkach. Jest to także dzień pamięci narodowej, o historii. - Mamy ciężki czas na Białorusi, nasza historia jest zniekształcana i przedstawiana w duchu radzieckim i prorosyjskim - podkreśla. Dodaje, że niedługo przed Dziadami, w noc z 29 na 30 października obchodzi się Noc Rozstrzelanych Poetów. Na koniec października w 1937 roku rozstrzelano ponad 140 białoruskich działaczy, poetów, naukowców. - To jest dla nas symbolem zbrodni radzieckich, które niszczyły białoruskość, inteligencję - mówi nam.

Białorusini wskazują też na ważną rolę Dziadów w kulturze Polski. Pamiętają o tym. - Dzięki genialności Adama Mickiewicza Dziady silnie wiążą Białorusinów z Polakami. Dramat Dziady był napisany na tle zwyczajów z okolic Nowogródka, gdzie się narodził - wskazuje Wiaczesław Siwczyk. I mówi, że póki pamięć o przeszłości i przodkach jest żywa, choć u części Białorusinów - Białoruś nie zginie. 

Czytaj także:

Źródło: PolskieRadio24.pl/Agnieszka Kamińska

Polecane

Wróć do strony głównej