Cukier, mydło i... wiersze o śmierci za ojczyznę. Oto, co rosyjscy rezerwiści otrzymują w prezencie od państwa

Rosyjscy rezerwiści walczący na Ukrainie otrzymują okolicznościowe "prezenty" z okazji Nowego Roku, czyli m.in. cukier, kaszę, konserwy oraz wiersze sławiące bohaterską śmierć za ojczyznę - powiadomiła żona jednego z żołnierzy, cytowana w piątek przez niezależny portal Ważnyje Istorii.

2022-12-30, 20:17

Cukier, mydło i... wiersze o śmierci za ojczyznę. Oto, co rosyjscy rezerwiści otrzymują w prezencie od państwa
Wiersze o śmierci za ojczyznę noworocznym "prezentem" wysyłanym rosyjskim rezerwistom na Ukrainę. Foto: Dmitriy Kandinskiy/Shutterstock

W noworocznym pakiecie podarunkowym dla wojskowego można znaleźć również mydło, świecę i gałązkę świerku udekorowaną flagą Rosji.

Wiersz, który ma za zadanie podnosić morale rezerwistów, mówi m.in. o "Nowym Roku pukającym do okopu", "spełnianiu marzeń", "zapominaniu o zmartwieniach" i "przepięknym boju za ojczyznę" - czytamy na łamach opozycyjnego serwisu.

Losy rosyjskich rezerwistów

Mężczyzna wysłany na front w Donbasie to stolarz z Jejska w Kraju Krasnodarskim, miasta położonego niedaleko granicy z Ukrainą. Pomimo braku jakiegokolwiek doświadczenia wojskowego, Rosjanin karnie udał się do komendy uzupełnień. "Włączył mu się tryb »mężczyzna«. Nie za bardzo chciał iść (na wojnę), ale stwierdził, że jeśli trzeba, to pójdzie" - przyznała żona rezerwisty, cytowana przez Ważnyje Istorii.

REKLAMA

"Gdy tylko zaczyna się ostrzał, dowódcy (męża) wsiadają do samochodów i odjeżdżają. (...) Zmobilizowanym (żołnierzom) nie wypłacają też obiecanego przez Putina wynagrodzenia. Oni już nie raz podnosili tę sprawę w rozmowach z przełożonymi, ale ci zrzucają odpowiedzialność na swoich zwierzchników i nie udzielają konkretnych odpowiedzi. Nawet już parę razy wysyłałam (mężowi) pieniądze" - opowiadała kobieta w rozmowie z niezależnym rosyjskim portalem.

Czytaj także:

Rosyjska mobilizacja

Władimir Putin wydał 21 września dekret o częściowej mobilizacji na wojnę z Ukrainą oraz zagroził "użyciem wszelkich środków", by bronić Rosji przed rzekomym zagrożeniem ze strony Zachodu. Tuż po decyzji prezydenta pojawiło się wiele doniesień o chaosie organizacyjnym podczas branki. Do wojska powoływano m.in. osoby z niepełnosprawnościami i bez doświadczenia w armii. Odnotowywano liczne przypadki pijaństwa wśród poborowych, alarmowano też o fatalnych warunkach zakwaterowania rezerwistów i niskiej jakości wydawanej im broni.

REKLAMA

We wrześniu i październiku setki tysięcy mężczyzn opuściło Rosję lub próbowało to uczynić, obawiając się wysłania na front. Jak poinformował pod koniec października ukraiński projekt InformNapalm, zmobilizowany Rosjanin trafia na wojnę średnio po siedmiu dniach od otrzymania wezwania, ginie po 12, a na polu walki spędza zaledwie około czterech dni.

ng//PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej