Ile firm ogłosiło upadłość w 2020 roku? Znamy nowe dane firmy ubezpieczeniowej Euler Hermes
W 2020 roku niewypłacalność ogłosiło 1293 polskich firm, o 32 proc. więcej niż w 2019 r. Było najwięcej tego typu zdarzeń w ciągu minionej dekady - wynika z raportu Euler Hermes, wspartego danymi z Monitora Sądowego i Gospodarczego. Na 2021 rok prognozowany jest dalszy wzrost niewypłacalności w naszym kraju.
2021-01-26, 13:15
W IV kwartale 2020 r. odnotowano największą liczbę niewypłacalności w historii. W stosunku do poprzedniego kwartału było ich o 20 proc. więcej.
Największy wzrost skali problemów, które zakończyły się niewypłacalnością, odnotowały firmy działające w sektorze transportu (wzrost niewypłacalności o 70 proc. rok do roku) oraz usług (wzrost o 69 proc.).
Problemy odczuli również producenci, na których szczególnie negatywnie oddziaływało w 2020 r. załamanie się łańcuchów dostaw oraz nieprzewidywalne wahania popytu. Liczba niewypłacalności w tym segmencie wzrosła o 27 proc. rok do roku.
Euler Hermes szacuje, że niewypłacalność polskich przedsiębiorstw może zwiększyć się o 17 proc. względem poprzedniego roku, a niewypłacalność na rynkach eksportowych może wzrosnąć nawet o 25 proc.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Z Tarczy Finansowej 2.0 PFR subwencje otrzymało już blisko 7 tys. firm. To sklepy, restauracje i hotele
Wzrosty niewypłacalności rzędu 70 proc.
Raport Euler Hermes wskazuje, że nie ma branż bezpiecznych i nieobjętych ryzykiem niewypłacalności. Obrazuje to dobrze sytuacja sektora spożywczego, gdzie niewypłacalnych było 109 producentów i przetwórców, czyli ponad jedna trzecia wszystkich niewypłacalności firm produkcyjnych (niewypłacalność zgłosiło ogółem 319 przedsiębiorstw z branży produkcji).
W budownictwie w IV kwartale tego roku niewypłacalność zgłosiły 44 podmioty, co stanowi wzrost rok do roku w ujęciu kwartalnym o 76 proc. (w analogicznym okresie w roku 2019 niewypłacalność zgłosiło 25 firm budowlanych).
Członek zarządu Euler Hermes odpowiedzialny za ocenę ryzyka Tomasz Starus ocenia, że tak złe rezultaty można tłumaczyć na wiele sposobów, m.in. wskazując zaszłości w gromadzeniu rezerw kapitałowych. Jego zdaniem najbliższe prawdy jest jednak najprostsze wytłumaczenie – pandemia i związane z nią ograniczenia oraz utrudnienia, co widać m.in. po niechlubnym rekordzie upadłości w usługach oraz transporcie, również pasażerskim.
– Nigdy w historii nie było tak dużych wzrostów niewypłacalności rzędu 70 proc. rok do roku jak w tych sektorach, co pokazuje, jak rozległe jest to zjawisko - ocenia Tomasz Starus.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
Tarcze finansowe PFR dla mikro, małych i średnich firm obejmą 45 branż
Zbliża się test z przedsiębiorczości
Analitycy Euler Hermes oceniają, że wiele mniejszych firm, na przykład rodzinnych, znika z rynku bez sygnału o problemach i często nie wyrejestrowując działalności lub robiąc to ze znaczącym opóźnieniem ze względu na paraliż urzędów. Problem ten stwarza duże ryzyko dla dostawców, którzy z dnia na dzień mogą być zaskoczeni brakiem kontaktu, a także nie móc wyegzekwować płatności za swoje usługi i produkty.
– Ryzyko nie ogranicza się tylko do branż najbardziej dotkniętych lockdownem, ale jest widoczne m.in. w motoryzacji i szerzej, w całym sektorze produkującym na potrzeby inwestycji i je obsługującym. Kryzys zawsze mocniej dotyka słabszych, a im większy kryzys, tym większy jego skutek. Obecny kryzys to pierwsza recesja w Polsce od trzydziestu lat, więc efekt jest duży i współmierny do okoliczności – tłumaczy ekspert z Euler Hermes.
W jego opinii rządowa kroplówka pozwoliła przetrwać pierwszy szok, ale nie wyposaży firm w kapitał na ponowny rozruch, bo ten będą musiały zdobyć same. Ponieważ jednak pożyczkodawcy najchętniej pożyczają pieniądze firmom znajdującym się w bezpiecznej sytuacji, przed większością polskich firm jest najtrudniejszy w historii rok i test z przedsiębiorczości. Tomasz Starus dodaje, że na rynkach zagranicznych sytuacja nie jest lepsza, więc polskie firmy tym razem nie będą mogły odrobić strat ratując się eksportem.
PolskieRadio24.pl, PAP, DoS
REKLAMA
REKLAMA