Szybki rozwój gospodarczy to najlepszy sposób na wzrost płac

Od początku lipca w Norwegii płaca minimalna dla krajowych ale również dla zagranicznych przewoźników, kierowców ciężarówek i autobusów wynosi około 18 euro za godzinę. Wcześniej płacę minimalną w wysokości 8 i pół euro za godzinę wprowadzili Niemcy. To poważne zagrożenia m.in. dla polskiej branży transportowej.

2015-07-22, 22:57

Szybki rozwój gospodarczy to najlepszy sposób na wzrost płac

Posłuchaj

W Polsce przy obecnym i tym prognozowanym wzroście gospodarczym, płace będą szybko rosły – uważa Marek Kłoczko, wiceprezes Krajowej Izby Gospodarczej, który był gościem radiowej Jedynki (Sylwia Zadrożna, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia)
+
Dodaj do playlisty

Rozwiązania niemieckie bada jednak Komisja Europejska i na razie przepisy te dla naszych przewoźników nie obowiązują. Norwegia nie należy do Unii Europejskiej, ale podlega zasadom Europejskiego Obszaru Gospodarczego.  Dlatego nasze Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju interweniuje w tej sprawie.

 Łamanie zasad UE

 Czy rzeczywiście Niemcy, Francuzi czy Norwegowie aż tak bardzo boją się polskich przewoźników, że muszą wprowadzać przepisy godzące w fundamentalne zasady wspólnego rynku, w tym wypadku swobodnego przepływu towarów i usług?

– Te przykłady pokazują, jak trudno przebijają się zasady, które są fundamentem Unii Europejskiej. Politycy są poddani naciskom swoich branżowych lobby i chcą się przypodobać wyborcom. Oczywiście polscy kierowcy są konkurencyjni jeśli chodzi o rynek europejski dlatego, że mają najnowocześniejszą w Europie flotę, jesteśmy krajem tranzytowym, czyli dobrze położonym w Europie Centralnej. Ale także dlatego, że jesteśmy krajem na dorobku, gdzie koszty płacy są niższe niż w tak bogatym kraju, jak Norwegia – mówi Marek Kłoczko z Krajowej Izby Gospodarczej, który był gościem radiowej Jedynki.

REKLAMA

Norwegia to jeden z najzamożniejszych krajów świata, który  wzbogacił się na eksporcie ropy naftowej i gazu.

Problem jest zresztą jeszcze bardziej złożony, bo to także problem efektywności funkcjonowania firm w Polsce.

– Oczywiście część kierowców chciałaby dostawać takie wysokie płace, tylko w gospodarce nic nie może dziać się skokowo – mówi Marek Kłoczko.

Jest przekonany, że przy obecnym wzroście gospodarczym, i tym prognozowanym, płace w Polsce będą szybko rosły.

REKLAMA

– Już w wielu branżach i miastach tworzy się rynek pracownika. Ale nie może to być rozwiązanie skokowe, bo to z kolei może zabić wiele firm – podkreśla wiceprezes KIG.

Firmy będą zmuszone do większej innowacyjności i nie będą już mogły konkurować tylko kosztami pracy.

 Liczba imigrantów rośnie

Rośnie także imigracja, a to dlatego, że w wielu zawodach pracodawcy nie mogą pozyskać pracowników o odpowiednich kwalifikacjach. – Najbliższa przyszłość będzie cechowała się dynamicznymi zmianami na rynku pracy – mówi Marek Kłoczko.

REKLAMA

 Chęć wymuszenia najniższej niemieckiej płacy na zagranicznych przewoźnikach już powoduje pewną zmianę sytuacji na rynkach morskich.  

 – Coraz więcej towarów przepływa i będzie przepływało np. z Chin do Gdańska, a nie Hamburga. Już daje się zauważyć ożywienie w branży transportowej na rynku krajowym. Od dwóch lat wdrażany jest duży program chiński zwiększenia transportu lądowego, czyli potężne inwestycje infrastrukturalne.

Ten problem to „Nowy jedwabny szlak”. 

Chiny mają ogromny program inwestycyjny. To dotyczy nie tylko Polski ale także ożywienia rynków krajów Azji Centralnej. Przede wszystkim w Kazachstanie chodzi o zbudowanie  dróg, po których można by rozwodzić towary.

REKLAMA

Chińczycy zakładają, że w niedługim czasie będzie do Polski przyjeżdżał jeden skład pociągów dziennie.

– To z kolei spowoduje możliwość rozwożenia tych towarów przez polskich przewoźników po krajach sąsiednich – mówi przedstawiciel KIG. 

Perspektywy dla branży są więc bardzo dobre. Oczywiście na przeszkodzie mogą stanąć decyzje polityczne w krajach UE. 

– Te decyzje zostały oprotestowane nie  tylko przez przewoźników z Polski. Ale z wielu innych krajów Środkowej Europy – przypomina  Marek Kłoczko.

REKLAMA

Konsumenci za to zapłacą

Norwegia i Niemcy chcą chronić swój rynek przed konkurencją, ale prędzej czy później decyzje o wprowadzeniu płacy minimalnej uderzą w konsumentów w tamtych krajach.  

– Rządy krajów europejskich biją przede wszystkim we własnego konsumenta, bo on prędzej czy później zapłaci wyższą cenę za usługi czy towary, które będą wynikały z przyjętych prze rządy wyższych cen wynagrodzeń minimalnych i wszystko obróci się przeciwko własnym mieszkańcom. Ale na razie to narzędzie wyraźnie wymierzone w polskie firmy – mów Andrzej Sadowski, szef Centrum Adama Smitha.

 To błędne decyzje

 Marek Kłoczko wyraźnie podkreśla, że decyzje w niektórych krajach europejskich mają wymiar „ideologiczny”  i populistyczny. W ten sposób Europa traci swoją konkurencyjność wobec innych obszarów świata np. Chin, Indii, czy przede wszystkim Stanów Zjednoczonych.

REKLAMA

 Jak jest w Polsce

 W Polsce mamy płacę minimalną, która obecnie wynosi 1750 złotych brutto i jest taka sama dla całego kraju.

 Minister Pracy i Polityki Społecznej mówi, że płaca minimalna ma między innymi charakter socjalny, czyli powinna dawać poczucie bezpieczeństwa osobom otrzymującym takie wynagrodzenia.

– Nie jestem zwolennikiem płacy minimalnej  w Polsce, za kilka lat pewnie tak, kiedy dogonimy średnią krajów UE – dodaje przedstawiciel KIG.

REKLAMA

Uważa też, że nieporozumieniem jest jednakowa płaca  minimalna w całej Polsce. 

– W regionach mało rozwiniętych, gdzie w ogóle jest trudno z miejscami pracy, wprowadzenie płacy minimalnej eliminuje możliwość pracy dla wielu pracowników, czyli zwiększa szarą strefę. A po drugie liczą się koszty utrzymania. W Warszawie są one wysokie, a w mniejszych miejscowościach są zupełnie inne. Nawet o połowę niższe niż w Warszawie  – mówi gość Jedynki.

Mikroprzedsiębiorca, który może byłby skłonny zatrudnić więcej osób, musi jednak przede wszystkim brać pod uwagę opłacalność biznesu.

–  Jeśli płaca minimalna jest za wysoka, nikogo nie zatrudni – mówi ekspert.

REKLAMA

Na wsi jest też wiele osób, które pracują, ale jednocześnie pobierają dopłaty z UE za ziemię. Płaca nie jest więc dla nich jedynym źródłem dochodu.

 Będą zmiany

 Do 15 września rząd zdecyduje ile wyniesie minimalne wynagrodzenie w 2016 roku. Proponuje podnieść je o 100 zł (do 1850 zł), związki zawodowe chcą jeszcze więcej bo o 130 zł. Przedsiębiorcy przeciwko temu protestują.

Regionalna płaca minimalna

 Pewnym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie regionalnej płacy minimalnej.

REKLAMA

Do pomysłu regionalizacji płacy minimalnej pozytywnie odnosi się  Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych, który był gościem PR 24.

– To rozwiązanie ciekawe, ale trudne do wdrożenia - mówi.

 – W regionach słabiej rozwiniętych np. na Ścianie Wschodniej, płaca minimalna stanowi 60 proc. średniej płacy w województwie. Być może sensowne byłoby, aby tam, gdzie płace ogólne są wyższe – płaca minimalna była wyższa – zastanawia się Piotr Lewandowski.  Tam natomiast, gdzie ogólnie płaci się mniej – płaca minimalna też mogłaby być niższa.

Jednak pozostaje pytanie, kto miałby np. proponować płace dla 16 różnych województw. Czy powinny to być negocjacje na poziomie wojewódzkim?

REKLAMA

 – Jest to atrakcyjne rozwiązanie, ale trudne w implementacji – mówi Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych.

 Problem dla KE

 Wprowadzanie płac minimalnych to coraz większy problem dla Komisji Europejskiej, bo łamana jest jedna z podstawowych zasad swobodnego przepływu usług.

– Rzeczywiście argument łamania swobody jest słuszny. Na dłuższą metę jakiś kompromis pod tym względem zostanie znaleziony. Bo z jednej strony jest presja na to, żeby był swobodny przepływ osób i możliwość podejmowania pracy, a z drugiej strony widać, że kraje takie jak Niemcy czy Francja, a więc duże i bogatsze rynki pracy, starają się ograniczać te możliwości dla osób ze wschodnich krajów, gdzie zarabia się mniej – uważa Piotr Lewandowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych, gość PR 24.

Można się zastanawiać, czy płaca minimalna będzie właśnie takim ograniczającym czynnikiem.

REKLAMA

 – Jeśli to będą Polacy, którzy będą regularnie pracowali w Niemczech, to na pewno tak. Nawet jeśli będą zatrudnieni w polskiej firmie i tylko delegowani tam do pracy, to pewnie, na dłuższą metę   takie ograniczające regulacje się pojawią – mówi ekspert.

Zwraca też uwagę, że wprowadzenie płacy minimalnej dla kierowców ciężarówek czy autobusów powoduje, że cierpią na tym polscy przedsiębiorcy, ale jest to jednak problem głównie branżowy.  
– To są problemy branżowe. Z punktu widzenia całego naszego rynku pracy, to nie jest jakiś gigantyczny problem – dodaje ekspert.

Płaca minimalna to ochrona dla najbiedniejszych


Płaca minimalna to nie zawsze narzędzie do ochrony rynku przed konkurencją. To również, jak podkreśla minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz, ochrona osób które zarabiają najmniej.

Ale w opinii Piotra Lewandowskiego, w praktyce, podnoszenie najniższego wynagrodzenia uderza właśnie w osoby najmniej zarabiające.

– Należy się  przyjrzeć, w jaki sposób płaca minimalna, jako instrument polityki państwa w Polsce współgra z innymi instrumentami, którymi państwo się posługuje, takimi np. jak rozwiązania w Kodeksie pracy albo opodatkowanie. Podstawowe zastrzeżenie do polityki podnoszenia płacy minimalnej w Polsce jest takie, że od 2007 roku płaca ta wzrosła w ujęciu realnym o 50 proc. ale ona nie dotyczy osób, które pracują na umowach cywilno-prawnych i samozatrudnionych  – komentuje gość PR 24.

REKLAMA

A liczba osób zatrudnionych i tych na umowach cywilno-prawnych, wzrosła od 2007 r. o 400 tysięcy.

Sylwia Zadrożna, Elżbieta Szczerbak, Kamil Piechowski, Grażyna Raszkowska

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej