Polska znaczącym graczem na rynku przetwórstwa rybnego

Branża rybna jest uważana za jedną z najszybciej rozwijających się gałęzi sektora żywnościowego w Polsce. I choć nie jesteśmy jako kraj rekordzistami w połowach i hodowli ryb, to stajemy się coraz bardziej liczącym się producentem przetworów rybnych.

2015-08-04, 11:00

Polska znaczącym graczem na rynku przetwórstwa rybnego
Rynek rybny w Polsce rozwija się bardzo dynamicznie. Foto: Pixabay.com

Posłuchaj

O polskim rynku rybny, w Porannych Rozmaitościach radiowej Jedynki, mówi profesor Andrzej Kowalski, dyrektorem Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. /Elżbieta Mamos, Naczelna Redakcja Gospodarcza Polskiego Radia/
+
Dodaj do playlisty

O polskim rynku rybnym z profesorem Andrzejem Kowalskim, dyrektorem Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej rozmawia Elżbieta Mamos.

- Ogólna produkcja ryb w Polsce to około 500 tys. ton, głównie są to ryby pochodzące z łowisk morskich, ale tendencje w rozwoju są zupełnie inne. Spada produkcja ryb morskich, natomiast rośnie produkcja ryb z akwakultury, ryb słodkowodnych - mówi.

Polska nie jest w czołówce rybołówstwa

- Otwieramy drugą pięćdziesiątkę na rynku światowym. Jednak inaczej wygląda sytuacja, jeżeli chodzi o wielkość połowu, natomiast stajemy się znaczącym producentem ryb przetworzonych, ryb w różnej postaci, co według mnie jest zjawiskiem bardzo korzystnym – dodaje.

- Mamy bardzo nowoczesne zakłady, w większości zbudowane dzięki funduszom z Unii Europejskiej, wysoko wykwalifikowaną kadrę. Jedynym mankamentem, który mamy w eksporcie to zbytnia koncentracja eksportu na rynkach unijnych. Jest to znacznie ponad 80 proc., a z tego 50 proc. do Niemiec. Ważne jest, że sprzedajemy produkty, również do krajów rozwijających się i to jest rosnący eksport i pozytywne zjawisko - tłumaczy Kowalski.

REKLAMA

Mamy możliwości ale ich nie wykorzystujemy

- Polska ma ujemne saldo w handlu rybami, sięgające 100 mln euro, to jest sporo. Musimy pamiętać że eksportujemy tańsze gatunki ryb, a importujemy drogie łososie, czy tuńczyki – dodaje.

- Mając warunki, za mało rozwijamy akwakulturę, hodowle i rybołówstwo śródlądowe, ale w ostatnich latach widać postępy, nie tylko w ilości, ale także w różnorodności gatunków, które stają się przedmiotem gospodarki rybackie a nie tylko łowienia - zaznacza Andrzej Kowalski.

Elżbieta Mamos

 

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej