Waldemar Świerzy i "czysta kartka papieru"

27 listopada 2013 roku, odszedł od nas Waldemar Świerzy, jeden z najwybitniejszych twórców polskiego plakatu, współtwórca Polskiej Szkoły Plakatu, która słynęła w świecie ze swojej lapidarności i oszczędności formy, często operując ironią i nowatorskim liternictwem.

2020-11-27, 05:30

Waldemar Świerzy i "czysta kartka papieru"
Wystawy "Waldemar Świerzy. Muzeum Śląskie w hołdzie mistrzowi plakatu". Na ekspozycji zaprezentowano 100 plakatów wybranych spośród 250, znajdujących się w zbiorach muzeum. Katowice, 2013. Foto: PAP/Andrzej Grygiel

Jeden z największych

Był wszechstronnie wykształconym artystą - grafikiem, malarzem. Wielu widzi w nim jednego z najważniejszych współtwórców Polskiej Szkoły Plakatu, która słynęła w świecie ze swojej lapidarności i oszczędności formy, często operując ironią i nowatorskim liternictwem. W wyglądzie plakat polski sprawiał wrażenie dzieła malarskiego i określano go jako styl "niezależności i bystrości rozumu".

Świerzego stawia się w jednym rzędzie obok Józefa Mroszczaka, Henryka Tomaszewskiego, którzy na warszawskiej ASP prowadzili katedrę plakatu, a także Tadeusza Trepkowskiego, Eryka Lipińskiego, Romana Cieślewicza, Jana Lenicy, Jana Młodożeńca czy Franciszka Starowieyskiego. Wymienieni to właściwie ojcowie polskiego plakatu.


Posłuchaj

Twarze i plakaty Waldemara Świerzego (Portrety/Dwójka) 27:31
+
Dodaj do playlisty

 

Na stronach "Culture.pl" możemy przeczytać krótkie wprowadzenie do życiorysu wielkiego twórcy" "Współtwórca Polskiej Szkoły Plakatu; profesor projektowania plakatu w Akademiach Sztuk Pięknych w Poznaniu i Warszawie. Urodził się 9 września 1931 roku w Katowicach. Zmarł 27 listopada 2013 roku w Warszawie". Ewa Gorządek pisze w dalszej jego części: "Plakacista, grafik, ilustrator książek. Autor m.in. obwolut do znakomitej serii PIW-owskiej "Współczesna proza światowa". Projektował też okładki do płyt, kalendarze i znaczki pocztowe. Jako wystawiennik przygotowywał oprawy graficzne dla polskich pawilonów na Międzynarodowych Targach m.in. w Nowym Jorku, Lipsku, Wiedniu, Casablance i w Poznaniu".

Plakacista, grafik, ilustrator


Studiował w filii krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych na Wydziale Grafiki w Katowicach. Po ukończeniu studiów w 1952 roku, szukając właściwego dla siebie zajęcia rozpoczął pracę dydaktyczną w Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych w Poznaniu... i praca dydaktyczna, obok tej artystycznej, stała się jedną z jego ulubionych. W całym swoim życiu wykładał w Hawanie, na Uniwersytecie w Meksyku, w Hochschule der Kunste w Berlinie Zachodnim, a w 1994 roku objął pracownię plakatu na warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych.

Najbardziej lubił siadać przed czystą kartką papieru, mierząc się z zadaniem stworzenia plakatu - najczęściej na zamówienie wydawcy. W tej dziedzinie odnosił największe sukcesy. Jak pisze Gorządek: "W 1959 roku otrzymał Grand Prix im. Toulouse-Lautreca na 1. Międzynarodowej Wystawie Plakatu Filmowego w Wersalu za plakat "Czerwona Oberża", zaś w 1962 roku na tej samej wystawie zdobył trzecią nagrodę za plakat "Dwa piętra szczęścia". W 1970 roku otrzymał I nagrodę Prix 10. Biennale de São Paulo. W 1975 i 1985 roku zdobył pierwszą nagrodę na Konkursie Plakatów Filmowych tygodnika "Hollywood Reporter" w Los Angeles ("Ziemia obiecana" i "Psy wojny")".

Co ciekawe, Waldemar Świerzy jest chyba polskim rekordzistą w liczbie namalowanych i wydanych plakatów. Powstało ich ponad półtora tysiąca. Jeden z nich, dla zespołu "Mazowsze", był powielony w 1954 roku w milionie egzemplarzy i zjeździł prawie cały świat podczas tournée zespołu.

Monika A. Utnik, na stronach "weranda.pl", tak opisuje te fakty, korzystając z wypowiedzi artysty: "Waldemar Świerzy jest prawdziwym rekordzistą, stworzył ponad półtora tysiąca plakatów! – Byliśmy ambitni, obiecaliśmy sobie z kolegami, że każdy będzie robił jeden plakat na tydzień – śmieje się. Najsłynniejszy powstał dla Mazowsza w 1954 roku. Świerzy spędzał wakacje nad morzem, gdy dostał telegram z nowym zleceniem, na już. Nocnym pociągiem przyjechał do Warszawy, w ciągu kilku godzin przygotował projekt i odesłał z naklejoną karteczką: "Pocałujcie mnie w d...". Po czym wrócił nad morze. Jak się potem okazało, plakat został powielony w milionie egzemplarzy, objechał z zespołem cały świat, m.in. Chiny. – Po jakimś czasie wybrałem się tam w podróż".

Co do kondycji współczesnego plakatu Świerzy podchodził bardzo krytycznie, bo to nie tylko fakt, że znacząco zmalały "powierzchnie wystawiennicze" tego typu sztuki. Kiedyś można było wieszać je wszędzie, a szczególnie na płotach, ogrodzeniach terenów budowy, a Polska wtedy budowała się na potęgę. "Dziś plakat został zamordowany. Współcześni producenci filmów rzadko go zamawiają – ubolewa Świerzy, który najbardziej lubi robić właśnie plakaty filmowe. Te najgłośniejsze – bardzo ekspresyjne, kłębowisko maźnięć, plam, zawijasów – powstały do "Bulwaru zachodzącego słońca", "Casablanki", "Czerwonej Oberży". – Plakat filmowy to jeden z powodów, dla których w ogóle zostałem plakacistą – mówił".

Utnik z fascynacją przytacza także opis artysty jego procesu twórczego, swoistego sposobu myślenia: "Fascynujące, że film trwa dwie godziny, a ja muszę się zmieścić na jednej kartce. Tak samo zresztą jest z książką (projektował obwoluty do PIW-owskiej serii "Współczesna proza światowa'). Oczywiście nie czytałem wszystkiego od deski do deski. „Biesy” Dostojewskiego streszczał mi na przykład przez telefon Wajda. Ale czasem lepiej wiedzieć mniej niż więcej – podkreśla. Bo plakat ma przyciągać prostotą – tej zasady trzymał się też wtedy, gdy tworzył cykl portretów „Wielcy ludzie jazzu”. Nigdy nie zgłębiał psychiki modela, przeciwnie: wydobywał zaledwie kilka jego charakterystycznych rysów".

Znamienne jest też nastawienie Świerzego: "W tym szarym komunistycznym kraju mój plakat był chyba jedyną kolorową rzeczą. Czy trzeba od razu skakać ze spadochronem, żeby poczuć adrenalinę? Mnie wystarcza czysta kartka papieru".

PP

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej