Rene i Willy van de Kerkhof skończyli 70 lat
- Staramy się być dla siebie na tyle, na ile potrafimy - stwierdzili. 16 września, 70 lat temu urodzili się bliźniacy van de Kerkhof, Rene i Willy. Holendrscy piłkarze dwa raz cieszyli się z tytułu wicemistrzów świata.
2021-09-16, 05:00
Na mundialu w 1974 roku reprezentacja iHolandi świętowała swój największy sukces. Kierowana przez selekcjonera Rinusa Michelsa drużyna pokazała światu zupełnie nowe podejście do piłki - futbol totalny. System, w którym wszyscy zawodnicy musieli pracować tak w ofensywie jak i defensywie. Musieli walczyć na całym boisku, a nie jak dotychczas w obrębie swoich pozycji. Na tych mistrzostwach narodził się Johan Cruijff.
Drużyna
Aby zespół osiągał cele, wszyscy muszą podporządkować się jednej idei. Z drugiej strony muszą wykazać się odpowiednimi predyspozycjami. I tak właśnie stało się z drużyną Holandii. Sam Cruijff do osiągnięcia sukcesów to było jednak za mało. Ci znacznie mniej znani także ciężko pracowali na wyniki. Michels potrafił zbudować team, który zrozumiał i wprowadził w życie jego ideę, futbol totalny. To zaowocowało pierwszym w historii awansem drużyny Oranje do finału mistrzostw świata.
W meczu o złoto natknęli się na gospodarzy. W zespole niemieckim rządził Franz Beckenbauer. W meczu o tytuł mistrzowski lepsi okazali się zawodnicy RFN, którzy wygrali 2:1. Świat poznał wówczas także braci van de Kerkhof.
Cisi bohaterowie wielkich futbolowych spektakli
Rene oraz Willy van de Kerkhof urodzili się 16 września 1951 roku. Całe dzieciństwo rywalizowali pomiędzy sobą. Zaczęli grać w piłkę nożną. W wieku dziewiętnastu lat obaj zamieszkali w Enschede. Tam zadebiutowali w rozgrywkach ligowych w barwach Twente. Występowali w tym klubie trzy lata. Rok przed mundialem w RFN przenieśli się do Eindhoven. Jako zawodnicy PSV świętowali największe klubowe sukcesy. Do 1978 wywalczyli trzy tytuły mistrza Holandii, dwa puchary krajowe oraz Puchar UEFA. Później ich drogi się rozeszły. Willy pozostał w PSV, gdzie 1 1988 zakończył karierę. Rene natomiast postanowił szukać wyzwań poza granicami kraju. Wyjechał do Grecji. Tam grał w Apollon Smyrnis. Dopiero w roku 1988 powrócił do Eindhoven, gdzie występował jeszcze przez rok. Nie chciał się rozstawać z futbolem.
REKLAMA
- Starałem się grać w piłkę tak długo, jak to możliwe (…) Kiedy dotarło do mnie, że kluby nie czekają już na Rene van de Kerkhofa egzystencja zawodowca dobiegła końca. Dopóki nie skończyłem 44 lat, czułem się cudownie grając z amatorami PSV - wspominał na łamach portalu ad.nl.
Jak w zespołach klubowych tak i w drużynie narodowej
Swoją postawą na boiskach ligowych Eredivisie zwrócili uwagę trenera Michelsa. Uznał, że obaj przydadzą mu się w drużynie, którą szykował na czempionat w Niemczech. Na boisku byli praktycznie niezniszczalni. A to wyjątkowo pasowało do futbolu totalnego, który wprowadzał selekcjoner.
Van de Kerkhofowie w RFN nie mieli jeszcze zbyt dużo do powiedzenia. Niemniej zostali wicemistrzami świata. W 1976 roku byli już podstawowymi postaciami drużyny. Wywalczyli udział w meczu o trzecie miejsce. Zmierzyli się w nim z zespołem Jugosławii. Zwyciężyli po dogrywce 3:2. Drugą bramkę dla Oranje zdobył Willy. Od tamtego czasu, dzięki swojej ciężkiej pracy w obronie i niesamowitej determinacji w środku boiska, został nazwany „De stofzuiger” (Odkurzacz).
MŚ w Ameryce Południowej
Najlepszym w karierze występ zaliczyli na mundialu w Argentynie. W finale turnieju Holendrzy i zagrali z gospodarzami. Rene miał kontuzjowaną rękę. Dostałz godę na grę w miękkim gipsie. Argentyńczycy mieli jednak obawy, ale zagrali. Był to jeden z bardziej dramatycznych finałów w historii. Zakończył się po dogrywce przegraną Oranje 1:3. Po raz drugi w historii nie udało się im zdobyć tytułu mistrza świata.
REKLAMA
- Mam pozytywne wspomnienia i cały czas uważam, że możemy być bardzo dumni z tego osiągnięcia - stwierdził Rene cytując za portalem ad.nl.
- Akceptacja porażki jest częścią życia. Zobacz, co osiągnęliśmy jako mały kraj. To, że przegraliśmy dwa razy, jest teraz co najwyżej niewielkim wstydem - wtórował mu Willy.
Nie mieszkają razem, ale żyć bez siebie nie mogą
Od 70 lat są praktycznie cały czas ze sobą. Aktualnie mieszkają w odległości kilku kilometrów. Spotykają się minimum dwa razy w tygodniu. Opiekują się owdowiałym najstarszym bratem Gerardem, który mieszka sam.
- Staramy się być dla siebie na tyle, na ile potrafimy - stwierdził Rene.
REKLAMA
Cały czas żyją piłką nożną. Są bardzo częstymi gośćmi na stadionie PSV.
AK
REKLAMA