45 lat temu urodził się Marcin Lijewski
Marcin Lijewski, piłkarz ręczny grający na pozycji rozgrywającego.
2022-09-21, 05:00
Wybrzeże
Krotoszyn to niewielka miejscowość leżąca w centralnej Polsce. 21 września 1977 roku urodził się w niej Marcin Lijewski. Był postawnym dzieckiem. Bardzo szybko rósł. Losy skierowały go do sekcji piłki ręcznej Ostrovii Ostrów Wielkopolski. Tam stawiał pierwsze sportowe kroki. Bardzo szybko został zauważony przez skautów jednego z najlepszych klubów szczypiorniaka w naszym kraju. Zaproponowali oni młodemu Marcinowi kontunuowanie nauki na wyższej uczelni i rozpoczęcie treningów w zespole znad polskiego morza.
- Przyjeżdżając do Gdańska w wieku 19 lat, podjąłem naukę w Akademii Wychowania Fizycznego i od razu poczułem się tutaj jak u siebie. Pokochałem to miasto, jest naprawdę piękne (…) Tutaj, dzięki trenerowi Danielowi Waszkiewiczowi, nauczyłem się grać w piłkę ręczną. On nie tylko uczył, ale i wychowywał. Był dla nas ojcem, nauczył nas dyscypliny, ukształtował - zauważył Lijewski.
Z zespołem z Trójmiasta wywalczył pierwsze swoje trofea. Dwukrotnie został czempionem kraju. Zadebiutował także w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Bardzo szybko wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Długo nie zagrzał miejsca w Gdańsku. Zarzuciły na niego sieci inne drużyny z najwyższej klasy rozgrywkowej piłki ręcznej w Polsce
Międzynarodowa kariera
W 2001 roku przeszedł z Wybrzeża do Orlenu Płock. Tam po raz trzeci stanął na najwyższym stopniu podium krajowych rozgrywek. Po sezonie wyjechał za granicę. Zasilił szeregi SG Flensburg-Handewitt. I jak to miał w zwyczaju został mistrzem, z tym, że tym razem była to liga niemiecka. Dopisał do długiej listy sukcesów trzykrotnie zdobyty Puchar tego kraju. Jedynym tytułem którego brakowało mu w sportowym porfolio był tryumfu w rozgrywkach Ligi Mistrzów. W SGFH grał przez 6 sezonów. W 2008 r. przeszedł do HSV Hamburg. Ponownie i to dwukrotnie został czempionem naszych zachodnich sąsiadów. Dołożył do tego jeszcze Superpuchar. 4 lata po przejściu do zespołu z północnych Niemiec zrealizował swoje wielkie marzenie. W finale Champions League, pokonał wraz z kolegami z drużyny, CF Barcelonę 30:29.
- Jeśli coś robisz, rób to na 200%. Czerp z życia. Ciesz się każdą chwilą, która jest ci dana, bo nigdy nie wiesz, co się wydarzy - podsumował Lijewski swoje podejście do uprawianego sportu.
Po tym sukcesie wrócił do ojczyzny. Zasilił ponownie zespół z Płocka. Po sezonie odszedł do swojego pierwszego klubu Wybrzeża Gdańsk. W 2015 roku zakończył karierę.
Biało-Czerwoni
W wieku 19 lat zadebiutował w reprezentacji Polski. Miało to miejsce w wygranym 25:22 pojedynku przeciwko Austrii. Był członkiem zespołu, który wywalczył dla naszego kraju srebro i brąz mistrzostw świata. W 2007 roku w Niemczech odbył się XX czempionat globu. Biało czerwoni kroczyli od zwycięstwa do zwycięstwa. Dotarliśmy do finału gdzie czekali na nas gospodarze.
- Uważałem, że nie ma bata, żebyśmy z nimi przegrali. Byliśmy w niesamowitym gazie. Ale przegraliśmy. Samego meczu za bardzo nie pamiętam, za to mocno zapadł mi w pamięć moment, kiedy wychodziliśmy z tunelu Koeln Areny na boisko. Najpierw, kiedy my się pojawiliśmy, były gwizdy, buczenie. I potem w jednej chwili ta wrogość zmieniła się w euforię, bo pokazali się Niemcy. W tym momencie wszystkie włosy stanęły mi dęba. Pierwszy i ostatni raz poczułem coś takiego - wspominał Lijewski.
Potyczka zakończyła się naszą przegraną 24:29. Niemniej zostaliśmy wicemistrzami globu. Urodzony w Krotoszynie zawodnik strzelił na czempionacie 37 bramek. Mógł pochwalić się 24 asystami. Dzięki tym osiągnieciom został wybrany do „Siódemki Gwiazd” turnieju.
Dwa lata później udaliśmy się do Chorwacji. Tam dotarliśmy do półfinału, gdzie znowu czekał na nas gospodarz.
- Nie byliśmy w stanie wygrać. Nawet, gdyby każdy z nas zagrał mecz życia, nie było szans. Graliśmy przeciwko Chorwatom, sędziom, kibicom. Rzucaliśmy prawidłowe gole, a niemieccy sędziowie nam je zabierali. W obronie nie mogliśmy zrobić nic, a Chorwaci wszystko. Ależ ja byłem wtedy wściekły! Czuliśmy się oszukani - stwierdził Lijewski.
Zeszliśmy z parkietu pokonani 23:29. Rozjuszeni tą porażką roznieśliśmy w meczu o brąz Danię 31:23. I tym razem wychowanek Ostrovii został wybrany do „Siódemki Gwiazd”. Po tych mistrzostwach ogłosił, że kończy reprezentacyjna przygodę.
W barwach narodowych rozegrał 251 oficjalnych spotkań, zdobywając 711 bramek.
Trener
Po zawieszeniu butów na kołku nie zamierzał rozstać się ze swoją ulubioną dyscypliną. Miał ukończony AWF w Gdańsku co pozwoliło mu na rozpoczęcie pracy w roli szkoleniowca.
- To moje marzenie, chcę prowadzić zespół ligowy ekstraklasy. Lepiej jest grać niż sport oglądać. Lubię mieć wpływ, mieć cel i do niego dążyć. W przyszłości chcę być trenerem, to mój cel - stwierdził Lijewski.
Wraz z Danielem Wleklakiem został poproszony o poprowadzenie młodzieżowej reprezentacji Polski. Jednak marzyła mu się praca w PGNiG Superlidze. I taka sposobność nadeszła trzy lata temu. Został szkoleniowcem drużyny z Zabrza. Początek pracy był rewelacyjny. W debiutanckim sezonie zajął trzecie miejsce. To jego pierwsze trofeum w roli trenera. Wyglądało na to, że zadomowi się na dłużej. W planach miał zbudowanie zespołu, który zadomowił by się na ligowym podium przez najbliższe lata. Jednak na początku tego miesiąc został zwolniony.
- Górnik Zabrze informuje, że decyzją zarządu klubu Marcin Lijewski (…) przestał pełnić obowiązki trenera pierwszej drużyny. Decyzja została podjęta po wnikliwej analizie wielu elementów składających się na funkcjonowanie, rozwój oraz grę drużyny w minionych miesiącach - czytamy w komunikacie.
Pewnie niedługo obejmie stanowisko w innym klubie.
Źródła: sport.tvp.pl, przegladsportowy.pl, sportowefakty.wp.pl, prestiztrojmiasto.pl,
AK