"Brak śladu jakiejkolwiek koncepcji". Ekspert o zmianach w podstawie programowej z języka polskiego

- Wrażenie jest takie, że zostało to dosyć "siermiężnie ociosane", by zmniejszyć liczbę treści w dokumencie - ocenia prof. Sławomir Jacek Żurek, odnosząc się do zmian w podstawie programowej z j. polskiego. Dodał, że trzeba ją odchudzić, ale w rządowej propozycji z lutego br. nie widać "nawet śladu jakiejkolwiek koncepcji".

2024-03-05, 08:20

"Brak śladu jakiejkolwiek koncepcji". Ekspert o zmianach w podstawie programowej z języka polskiego
Co dalej z językiem polskim?. Foto: Shutterstock/Juan Ci

12 lutego br. Ministerstwo Edukacji Narodowej opublikowało propozycje zmian w podstawie programowej kształcenia ogólnego, przygotowane przez zespoły eksperckie. Do 19 lutego opinie na temat propozycji można było zgłosić w prekonsultacjach. Po analizie uwag mają być przygotowane projekty rozporządzeń ministra edukacji w sprawie podstawy programowej, która będzie obowiązywała od września. MEN przewiduje, że w kwietniu br. projekty trafią do konsultacji społecznych i uzgodnień międzyresortowych, a w czerwcu zostaną podpisane przez ministra edukacji.

O skomentowanie propozycji zmian, które trafiły do prekonsultacji, poproszony został prof. Sławomir Jacek Żurek z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, filolog, literaturoznawca, wieloletni kierownik Katedry Dydaktyki Literatury i Języka Polskiego KUL oraz współtwórca podstawy programowej z języka polskiego z 2009 r.

W jego ocenie rzeczywiście "podjęto pewną próbę uszczuplenia treści" zawartych w podstawie programowej, jednak "nie do końca przemyślaną".

- Mam wrażenie, że z listy lektur obowiązkowych usunięto teksty (np. "Drogę donikąd" Józefa Mackiewicza, "Przekroczyć próg nadziei" Jana Pawła II", poezję Jarosława Marka Rymkiewicza czy Jana Polkowskiego), co może być odczytane jedynie jako ideowe przeciwstawienie się wizjom poprzedniej ekipy [za rządów PiS - red.] – powiedział. - Ogólne wrażenie jest takie, że zostało to dosyć "siermiężnie ociosane", żeby zmniejszyć liczbę treści w dokumencie. Podobnie zresztą jest z lekturami – ocenił prof. Żurek.

REKLAMA

"Brak śladu jakiejkolwiek koncepcji"

Według eksperta dotychczasowa podstawa programowa [obowiązująca od 2021 r. - red.] jest "bardzo słaba, stanowi bowiem sztuczne połączenie treści zawartych w dokumencie z 2009 r. i informatora maturalnego, a po ostatnim »ociosaniu« - jest jeszcze gorsza, bo nie widać w niej nawet śladu jakiejkolwiek koncepcji".

- Można zadać pytanie: dlaczego tak jest? Dlaczego pewne treści zostały usunięte, a niektóre dodane? Na podstawie czego? Odnoszę dojmujące wrażenie, że stało się to na podstawie widzimisię - ocenił. Zdaniem profesora podstawa programowa nie spełnia bowiem "swojej rudymentarnej roli dydaktycznej jako pomoc dla nauczyciela w realizacji procesu dydaktycznego".

- Z drugiej strony, rozumiem resort, bo rzeczywiście podstawę programową trzeba odchudzić. Ale nie w taki sposób! - zauważył. Prof. Żurek pozytywnie odniósł się natomiast do usunięcia z listy lektur obowiązkowych (lub przesunięcia do uzupełniających) utworów literackich, które dla ucznia "były zbyt trudne do zrozumienia ze względu na tematykę czy też archaiczny język", a także do propozycji umieszczenia na liście tekstów współczesnych. Argumentował, że "teksty sprzed XIX w. są dla dzieci bardzo trudne. Trudne są też dla tzw. młodych dorosłych, czyli młodzieży licealnej".

Literatura współczesna

Zwrócił też uwagę, że "do tej pory najmłodszy tekst, który pojawiał się jako propozycja dla klas 4-6, pochodził z końca lat 60. XX w., a więc uczeń spotykał się na lekcji języka polskiego z problemami swoich dziadków, a może nawet pradziadków".

REKLAMA

Czytaj również:

- Dobrze by było, żeby uczniowie szukali w literaturze odpowiedzi na swoje współczesne problemy, dobrze, gdyby literatura była źródłem tego rodzaju informacji - zauważył filolog.

Dopytywany o dobór tytułów, np. "Biegunów" Olgi Tokarczuk i "Nie ma" Mariusza Szczygła, prof. Żurek ocenił, że jest on "bardzo dobry". - Myślę, że trudno dyskutować z obecnością na tej liście laureatki Nagrody Nobla [Tokarczuk jest laureatką literackiego Nobla za 2018 r. - red.]. Do chwili obecnej dziwiła jej słaba obecność na liście. Tak samo pozostałe utwory. My Polacy mamy to szczęście, że jeśli chodzi o literaturę współczesną, to ona jest ona bardzo bogata i jest z czego wybierać - dodał.

Nauczyciel jak szaman, który zna tekst

Jednocześnie profesor zwrócił uwagę, że "z czytelnictwem w polskiej szkole jest naprawdę bardzo, bardzo źle". Wyjaśnił, że z przeprowadzonych jeszcze przed COVID-em analiz w Instytucie Badań Edukacyjnych wynikało, że "statystycznie czyta ok. 7 proc. uczniów". - Cały proces dydaktyczny - i to jest ogromny dyskomfort dla polonistów - polega na tym, że wobec tej sytuacji nauczyciele po prostu o tych lekturach dzieciom opowiadają, jak niegdyś w oralnych przekazach plemiennych, kiedy to najczęściej szaman znał tekst i informował o nim ustnie pozostałych. Tak po prostu nie może być! - zaznaczył.

REKLAMA

Czytaj także:

Zdaniem eksperta potrzeba więc w polskiej szkole przede wszystkim "przemyślanej strategii rozwoju czytelnictwa" - tzn. by "czytać w klasach młodszych teksty współczesne, traktujące o rzeczywistych problemach młodzieży, a dopiero później, krok za krokiem, w klasach 7-8 wprowadzać pierwsze utwory z literatury klasycznej i powoli wdrażać uczniów w poważną lekturę" - zaproponował prof. Żurek.

- Prawda jest taka, że według badań IBE przeciętny uczeń jest w stanie przeczytać ok. czterech obszernych pozycji książkowych w ciągu roku, a nauczyciel może dogłębnie omówić właśnie tyle utworów w tym czasie i wyegzekwować ich znajomość od uczniów - podkreślił.

Trudne zadanie wyboru fragmentów

Odnosząc się do propozycji ekspertów, by niektóre teksty - zamiast w całości - uczniowie poznawali we fragmentach, profesor powiedział, że jest także zwolennikiem takiego rozwiązania. Wyjaśnił, że w tym wypadku "nauczyciel musi dobrze znać utwór w całości i służyć uczniom pomocą kontekstualną". Jednocześnie zauważył, że "trzeba tak dobierać fragmenty lektur, by był w nich zawarty główny wydźwięk całego utworu, a nie jest to wcale zadanie łatwe".

REKLAMA

Prof. Żurek, komentując fragment uzasadnienia ekspertów, iż "zrezygnowano z treści, które wymagają zaawansowanych umiejętności interpretacyjnych, a także znacznie większej ilości czasu", zwrócił uwagę, że jest to zupełny nonsens, bo przecież "to, czego uczeń powinien nauczyć się na lekcjach języka polskiego, to właśnie pogłębionej interpretacji tekstu". Podkreślił, że "całe nasze funkcjonowanie w świecie polega w gruncie rzeczy na nieustannym interpretowaniu rzeczywistości i uczeń musi się właśnie tego nauczyć w szkole".

Podnieść poziom myślenia

Ekspert zaakcentował, że jeszcze ważniejsze jest kształtowanie u uczniów kompetencji komunikacyjnych i uświadamianie im, że "dzięki umiejętności czytania rozwijają swój język, a co za tym idzie, podnoszą poziom swojego myślenia, a w konsekwencji jakość własnego życia".

Zapytany, jak powinna wyglądać dobra podstawa programowa, powiedział, że "powinna być ona tak skonstruowana, żeby poszczególne etapy kształcenia ze sobą korelowały, żeby pewien grunt, który zostaje ufundowany w szkole podstawowej w zakresie zdobywanych treści i kształtowanych umiejętności, później wzrastał na kolejnych etapach kształcenia". Zdaniem eksperta powinna ona jedynie wskazywać nauczycielowi, jakich umiejętności ma nauczyć i jakie treści przekazać, a nauczyciel większość lektur powinien dobierać sam, znając zainteresowania i potrzeby swoich uczniów.

"Jechać równo kombajnem"

- Wielu nauczycielom przestaje się już chcieć nauczać, bo ich praca w ostatnich latach przypomina gospodarkę planową, gdzie wszyscy poloniści mają równo jechać kombajnem po polu edukacyjnym - dodał.

REKLAMA

- Na pewno dobrym zamysłem jest zmniejszenie liczby treści, natomiast wydaje mi się, że to wymaga o wiele bardziej pogłębionego namysłu (...). A tak naprawdę polonistyczną podstawę programową trzeba po prostu napisać od nowa - uważa prof. Żurek.

Nowa, zawężona podstawa programowa ma obowiązywać w okresie przejściowym od roku szkolnego 2024/2025. W tym czasie eksperci będą pracować nad kompleksową reformą programową. Całościowa, nowa podstawa programowa ma wejść w życie dwa lata później - od 1 września 2026/2027 do szkół podstawowych, od roku szkolnego 2028/2029 do szkół ponadpodstawowych.

Czytaj więcej:

pg, pap

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej