Skąd Harris i Trump biorą pieniądze na kampanię? W grę wchodzą ogromne kwoty

Kampanie wyborcze w USA są z każdym rokiem coraz droższe. W starciu Harris vs Trump wykorzystywane są gigantyczne środki - każda ze stron zgromadziła ponad miliard dolarów od indywidualnych i korporacyjnych sponsorów. 

Andrzej Mandel

Andrzej Mandel

2024-11-04, 13:45

Skąd Harris i Trump biorą pieniądze na kampanię? W grę wchodzą ogromne kwoty
Jak kandydaci w wyborach finansują swoją kampanię? Wyjaśniamy. Foto: Shutterstock/Jonah Elkowitz/Phil Mistry

Gorąca kampania wyborcza w USA dobiega końca. Obok dwójki głównych aktorów, głównymi bohaterami stali się najwięksi darczyńcy wpłacający gigantyczne środki na kampanie popieranych przez siebie kandydatów. Wśród głośnych nazwisk możemy znaleźć Elona Muska fanatycznie wręcz wspierającego Donalda Trumpa, czy spokojnie i po cichu wpłacającego 50 mln dolarów na kampanię Kamali Harris Billa Gatesa. 

Miliardy dolarów w grze 

Kampania 2024 roku jest wyjątkowa nie tylko dlatego, że zaczęła się tak naprawdę jeszcze zaraz po przegranej Trumpa w 2020 roku. I nie tylko dlatego, że w jej trakcie doszło do zmiany kandydata Demokratów z Joe Bidena na Kamalę Harris. Wyjątkowe są środki, jakie obie strony zgromadziły i wydają na kampanię wyborczą. Sztab Kamali Harris zgromadził ponad miliard dolarów w aktywach samego komitetu. 

Sztab Trumpa zgromadził znacznie mniej - bo "zaledwie" 381,5 mln dolarów, ale otrzymuje dużo mocniejsze wsparcie od tzw. SuperPAC i PAC (Political Action Comitee - Komitety Akcji Politycznej) i ma więcej pieniędzy "zewnętrznych". 

- System finansowania kampanii wyborczych w Stanach Zjednoczonych oparty jest na wpłatach od indywidualnych darczyńców. Mogą oni wpłacać pieniądze na rzecz oficjalnych komitetów wyborczych kandydatów i partii politycznych. Wpłaty te podlegają różnym ograniczeniom: kto ile może dać komu i na co te pieniądze mogą być wydane. Wpłaty te (i wydatki również) rejestrowane są przez Federalną Komisję Wyborczą i publikowane na jej stronie internetowej, dzięki czemu wiadomo, kto kogo wspiera i w jakiej kwocie. Od 2010 r. i decyzji Sądu Najwyższego w sprawie Citizens United rozpoczął się proces demontażu ograniczeń w wielkości przekazywanych środków na prowadzenie kampanii wyborczych. Dzięki tej decyzji i wykorzystaniu m.in. organizacji zwanych Komitetami Akcji Politycznej (PAC) stało się możliwe przekazywanie partiom i kandydatom właściwie nieograniczonych kwot, zarówno przez indywidualnych darczyńców, jak i przez korporacje (w tym pieniędzy z zagranicy, chociaż to ostatnie jest nadal trudne i nielegalne) - tłumaczy dr Jan Misiuna z Instytutu Studiów Międzynarodowych SGH. 

REKLAMA

To właśnie system finansowania kampanii powoduje więc, że kwoty zaangażowane w walkę o prezydenturę światowego supermocarstwa są tak duże. Kandydaci wydają je przy tym nie tylko na tradycyjne reklamówki w mediach, ale także na kampanie w mediach społecznościowych, gdzie tzw. mikrotargetowanie pozwala docierać niemalże do konkretnych wyborców wg. ich zainteresowań i interakcji. 

Zobacz także:

Miliarderzy wspierają Trumpa

W trakcie kampanii wyborczej, w momencie zmiany kandydata Demokratów na Kamalę Harris, jej sztab zebrał rekordowe kwoty od drobnych (poniżej 200 dolarów) indywidualnych darczyńców, którzy łącznie zasilili jej komitet niemal 429 mln dolarów (42,33 proc. całości). Wraz ze wsparciem udzielonym przez korporacje pozwoliło to zgromadzić blisko 1,6 mld dolarów na kampanię. Ale to Donald Trump dostaje największe indywidualne wpłaty. 

Ponad 172 mln dolarów wpłacił na kampanię Trumpa Timothy Mellon. Z kolei najgłośniejszym darczyńcą jest Elon Musk, który z 118 milionów wpłat może nie łapie się na pierwsze miejsce darczyńców, ale z pewnością mocno wspiera Trumpa za pomocą swojego serwisu społecznościowego X (d. Twitter). A to jest wsparcie, które ciężko przeliczyć na pieniądze. 

REKLAMA

Ponad 100 mln dolarów wpłaciła za pośrednictwem różnych PAC Miriam Adelson lekarka pochodzenia izraelskiego. Znana z gorącego wspierania Izraela wdowa po właścicielu kasyn pod marką Las Vegas Sands, równie gorąco co swoją pierwszą ojczyznę wspiera Trumpa. 

Najwięksi darczyńcy Kamali Harris, to wspominany Bill Gates, który po cichu wsparł jej kampanię 50 mln dolarów, współzałożyciel Facebooka Dustin Moskovitz, który przelał ponad 38 mln dolarów i Michael Bloomberg, który wpłacił 19 mln dolarów. 

Zasadniczo widać, że większość miliarderów mniej lub bardziej wspiera Trumpa. Nie zawsze jest to wsparcie wyrażone w gotówce. Jeff Bezos, jak twierdzi opinia publiczna i pracownicy należącej do niego gazety "The Washington Post" wsparł kandydaturę republikanina wstrzymując poparcie, jakie redakcja gazety chciała dać Kamali Harris. Powody decyzji Bezos tłumaczył koniecznością "zachowania bezstronności", ale nie jest tajemnicą, że za rządów Trumpa Amazon zyskiwał na korzyść konkurentów kontrakty rządowe. 

Wśród milionerów proporcje są już nieco inne - większość wspiera Kamalę Harris. Z sondażu przeprowadzonego dla magazynu Forbes wynika, że wśród nich 57 proc. popiera Harris, a 43 proc. Trumpa. 

REKLAMA

Wątpliwości wobec finansowania kampanii wyborczych

Gigantyczne kwoty wydatkowane na kampanie wyborcze coraz częściej wzbudzają krytykę, także w samych Stanach Zjednoczonych. Choć Amerykanie są przyzwyczajeni do swobody, z jaką najbogatsi wspierają poszczególnych kandydatów, to coraz większej ich liczbie nasuwają się nieprzyjemne skojarzenia. 

- Pytania o to, czy ten stan rzeczy nie przypomina relacji między oligarchami a politykami w dawnym bloku radzieckim, pojawiają się coraz częściej i trudno odmówić im zasadności - zauważa dr Jan Misiuna. 

Zobacz także:

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej