Wpływ Polonii na wynik wyborów to mit. Wyjątkiem jeden stan

W Stanach Zjednoczonych jest około 10 milionów Polaków oraz osób polskiego pochodzenia. W tegorocznych wyborach Polonia jednak się nie liczy. Z jednym wyjątkiem: Polacy w Pensylwanii.

2024-11-04, 11:30

Wpływ Polonii na wynik wyborów to mit. Wyjątkiem jeden stan
Parada z udziałem Polonii w Chicago. Foto: Shutterstock/Roberto Galan

Polonia w Stanach Zjednoczonych to mit. Powstał jeszcze pod koniec XX wieku, kiedy w filmach pokazywano Kargula czy Pawlaka i ich rodziny, które wyemigrowały do Ameryki za czasów komunizmu. Polacy poznali wtedy swoich rodaków jako chodzących po ulicach Nowego Jorku w strojach krakowskich czy łowickich, śpiewających polskie kolędy i jedzących bigos czy schabowego.

Od profesorów po nielegalnych migrantów

w Stanach Zjednoczonych mieszka także zupełnie inna Polonia. To osoby, które wyjechały do Ameryki, ale nie żyją w gettach jak niegdyś na nowojorskim Greenpoincie. Zamiast tego, te osoby wtopiły się w amerykańskie, wielokulturowe społeczeństwo.

- Sytuacja personalna i chęć podjęcia studiów - to były powody mojego wyjazdu. Teraz mieszkam w Nowym Jorku, który jest moim domem. W Nowym Jorku najbardziej lubię tolerancję i wielokulturowość - mówiła mi w 2021 roku w Podcaście Świat Marysia Zapolski, Polka, pracująca w jednym z banków.

Pamiętam, gdy w 2012 roku w Karolinie Północnej poznałem też grupę polskich naukowców. Wyjechali z kraju, gdy byli jeszcze studentami lub doktorantami. Teraz są profesorami renomowanych uczelni w Raleigh. Spotykają się w polskim gronie, ale żyją wśród Amerykanów.

REKLAMA

W Ameryce jest też jeszcze jedna, całkiem liczna grupa Polonusów. To osoby, które są nielegalnie. Przyjechały na podstawie wizy turystycznej i już zostali. Ryzykują deportację, ale wielu z nich mieszka w USA już od kilkunastu albo i więcej lat.

Wiele osób, które mają polskie paszporty, w ogóle nie mówi po polsku. To potomkowie Polaków, którzy kiedyś przybyli do Ameryki. Stąd dane o 10 milionach Polaków w USA mogą być nieco mylące.

Mit o liczącej się Polonii

Wbrew opowieściom polskich polityków, Polonia nie liczy się zbytnio w amerykańskiej polityce. Oczywiście, politycy lubią spotykać się z polskimi organizacjami takimi jak choćby Kongres Polonii Amerykańskiej. Ale przy wyborczej arytmetyce nie ma to większego znaczenia. Są nawet tacy, którzy twierdzą, że tak naprawdę Polonia w USA już nie istnieje.

- Polonia to był taki społeczny byt, który istniał równolegle do społeczeństwa w Polsce. Ten świat tutaj w Ameryce bardzo różnił się od świata w Polsce pod zaborami czy komunizmem. Dzisiaj ten świat nie różni się zbytnio od świata Polaków w Londynie czy w Berlinie - mówił mi w Podcaście Świat dr Mariusz Wolf, dziennikarz i politolog, wykładowca Berkeley College w Nowym Jorku.

REKLAMA

- Jedynym wspólnym mianownikiem są może polskie kościoły, gdzie to polskie życie jeszcze się jakoś toczy. Ale to jest bardzo słaby wspólny mianownik, bo oni przychodzą tam dla spraw duchowych, ale nie po to, by tworzyć jakieś mocne organizacje - dodawał Wolf.

Zobacz także:

Wyjątkowy stan

Wyjątkiem są Polacy w Pensylwanii, ale tylko dlatego, że Pensylwania jest jednym ze stanów, który decyduje o wyborze prezydenta. I właśnie dlatego Donald Trump w czasie kampanii wyborczej chciał spotkać się z prezydentem Andrzejem Dudą w amerykańskiej Częstochowie czyli w miejscowości Doylestown, gdzie jest sanktuarium maryjne do którego zjeżdża wielu Polaków. I to dlatego Kamala Harris napisała do Polonii list z apelem o głosy.

Czym przy urnie kieruje się zatem Polonia z Pensylwanii? - To są ludzie w różnym wieku, o różnym poziomie wykształcenia. Starszym ludziom zwykle bliżej do Trumpa, konserwatystom, osobom religijnym także bliżej do Trumpa. Młodsi, lepiej wykształceni, którzy pracują w szpitalach, lekarze, ale także prawnicy i profesorowie uczelni głosują raczej na demokratów. Trudno więc generalizować w którym kierunku pójdą jako grupa - mówił w Podcaście Świat Timothy Kuźma, członek Kongresu Polonii Amerykańskiej, biznesmen polskiego pochodzenia.

REKLAMA

Jak jeździ się po Pensylwanii to widać, że po wyjeździe z większych miast kończą się billboardy Harris, a zaczynają Trumpa. Mamy w Pensylwanii dwa duże centra: Filadelfia na wschodzie i Pittsburg na zachodzie. Pomiędzy nimi są ogromne tereny rolnicze, których mieszkańcy mają skłonność, by głosować na republikanów - dodaje Kuźma.

Dla Polaków mieszkających w USA ważną kwestią przy wyborach jest wojna w Ukrainie. Ważną, ale nie najważniejszą. - To przede wszystkim gospodarka i imigracja czyli dokładnie to samo, co zajmuje głowy Amerykanów - mówi Timothy Kuźma.

W Pensylwanii mieszka około 800 tysięcy Polaków. To spora grupa jak na decydujący o wyniku wyborów stan. Zacięty pojedynek między Kamilą Harris a Donaldem Trumpem może spowodować, że o zwycięstwie zdecyduje niewielka grupa osób. Być może będzie to właśnie Polonia z Pensylwanii.

Wojciech Cegielski

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej