To był dopiero wstęp? Przeciek o żołnierzach z Korei Północnej w Rosji
Północnokoreańscy żołnierze nie są jeszcze na szeroką skalę angażowani przez Rosjan do walki na froncie z Ukraińcami. Jeśli się na nim pojawili, to jedynie na próbę i w małych oddziałach - poinformowała południowokoreańska agencja Yonhap.
2024-11-07, 14:54
Takie informacje przekazał dziennikarzom anonimowo wysoki rangą urzędnik kancelarii prezydenta Korei Południowej. Potwierdził również dane podane przez prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego. Przyznał, że już 11 tys. północnokoreańskich wojskowych znajduje się w obwodzie kurskim w zachodniej Rosji.
- Duża liczba żołnierzy Kim Dzong Una została rozmieszczona w Rosji i przeniosła się na zachodni front (front walki z Ukraińcami - red.), ale nie są tam jeszcze angażowani na pełną skalę - opisywał urzędnik.
Dodał, że póki co wojskowi z Korei mogli brać udział jedynie w operacjach rekonesansowych lub przygotowawczych. Wskazał, że konieczne jest dalsze monitorowanie działań na froncie, by sprawdzić, czy walki żołnierzy Kima z Siłami Zbrojnymi Ukrainy faktycznie miały miejsce.
Misja monitorująca w Ukrainie?
Urzędnik powiedział, że Korea Południowa rozważa wysłanie zespołu monitorującego do Ukrainy. Miałaby ona ocenić potencjalne wspólne operacje wojsk Korei Północnej i Rosji na froncie.
REKLAMA
- Jeśli Korea Północna i Rosja rozpoczną wspólne operacje bojowe, kluczowe będzie monitorowanie ich taktyki, broni i poziomu strat żołnierzy Kima. Informacje te mogą mieć kluczowe znaczenie dla bezpieczeństwa Korei Południowej i współpracy z Ukrainą - mówił urzędnik.
Dodał, że trwają rozmowy w sprawie wysłania przez Kijów specjalnego wysłannika do Korei Południowej. Miałby on przybliżać władzom w Seulu sytuację na froncie w Ukrainie, a także „koordynować wspólne działania obu krajów”.
- Ujawniono szczegóły pierwszego starcia Ukraińców z Koreańczykami. "Znaczne straty"
- Żołnierze Kima strzelają do Rosjan. "Wszyscy Słowianie wyglądają tak samo"
- Zapłacili ryżem. Tak Rosja przekonała Kim Dzong Una do pomocy
Seul nie wyklucza dostaw broni do Ukrainy
W czwartek prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol powiedział, że nie wyklucza bezpośrednich dostaw broni do Ukrainy. Podczas konferencji prasowej w Seulu zaznaczył, że decyzja dotycząca wsparcia militarnego Kijowa będzie zależeć od "poziomu zaangażowania Korei Północnej" w wojnę Rosji przeciwko Ukrainie.
REKLAMA
- Będziemy stopniowo dostosowywać naszą strategię wsparcia. Oznacza to, że nie wykluczamy możliwości dostarczenia broni (Ukrainie - red.) - oświadczył. Podkreślił, że "najpierw rozważy (przekazanie - red.) broni defensywnej".
- Jeśli północnokoreańskie wojsko zdobędzie doświadczenie w nowoczesnych działaniach wojennych, może to stać się kwestią krytycznie ważną z punktu widzenia naszego bezpieczeństwa - ocenił.
Władze w Seulu po raz pierwszy zasygnalizowały możliwość wsparcia zbrojeniowego dla Ukrainy dzień po tym, jak 19 czerwca dyktatorzy Korei Płn. i Rosji, Kim Dzong Un i Władimir Putin, podpisali w Pjongjangu traktat o partnerstwie.
Czwarty punkt tego porozumienia stanowi, że jeśli jedna ze stron stanie się celem agresji i znajdzie się w stanie wojny, druga strona "niezwłocznie udzieli jej pomocy wojskowej oraz innego wsparcia przy użyciu wszelkich dostępnych środków". W środę dokument został ratyfikowany przez izbę wyższą rosyjskiego parlamentu.
REKLAMA
Yonhap/PAP/WR/wmkor
REKLAMA