Przecinaki, wspinaczka po murach. Tysiąc osób zatrzymywało prezydenta Korei Południowej
Prezydent Korei Południowej Jun Suk Jeol został aresztowany w dramatycznych okolicznościach. Wysłano po niego tysiąc osób - te podchodziły pod rezydencję różnymi drogami. Funkcjonariusze musieli wspinać się na mur i pokonać ogrodzenie z drutu. A także wdrapać się na barykadę z autobusów. Była to potężna operacja, może dlatego, że poprzednim razem śledczy musieli odejść z kwitkiem.
2025-01-15, 18:30
Korea Południowa. Zatrzymanie prezydenta
Jun Suk Jeol został zatrzymany w związku z podejrzeniem dokonania zamachu stanu i nadużycia władzy. Zamieszki w kraju wywołał dekret o stanie wojennym, który niespodziewanie dla wszystkich ogłosił 3 grudnia. Potem w kraju zaczęły się demonstracje i zamieszki. Jun tłumaczył, że próbował chronić demokrację w kraju przed sympatykami Korei Północnej. Jednak 14 grudnia parlament wszczął procedurę impeachmentu przeciwko niemu. By orzeczenie było w mocy, konieczna jest jeszcze decyzja Trybunału Konstytucyjnego.
Od pewnego czasu zatrzymanie Juna nie mogło dojść do skutku. Miała tu miejsce rywalizacja między śledczymi a ochroną prezydencką. 3 stycznia, gdy doszło do poprzedniej próby aresztowania, nie zakończyło się to sukcesem policji. Tamta próba trwała sześć godzin. Tym razem do rezydencji prezydenta przybył znacznie większy zespół funkcjonariuszy. Mieli ze sobą drabiny, by wspiąć się na autobusy blokujące wjazd i przecinaki do drutu kolczastego. Grupa, która miała dokonać zatrzymania liczyła tysiąc osób. Poszczególne podzespoły zmierzały do rezydencji Juna osobnymi szlakami. I w różnych miejscach wspinały się na mury, forsowały blokady i płoty.
Przesłuchanie prezydenta
To nie koniec dramatycznych wydarzeń tego dnia. Kilkaset metrów od biura śledczego ds. korupcji wysokich urzędników, gdzie po południu przesłuchiwano prezydenta, podpalił się mężczyzna. 60-latek w poważnym stanie trafił do szpitala. Jun po zatrzymaniu zapowiadał, że będzie współpracował ze śledczymi, choć uznaje swoje zatrzymaniu za bezprawne. Jednak ostatecznie w czasie popołudniowego przesłuchania przez cały czas milczał.
Jun Suk Jeol dołącza do dłuższej listy prezydentów Korei Południowej, których kariery zakończyły się dramatycznie, pisze "Washington Post". Wielu z jego poprzedników zostało obalonych, zamordowanych lub więzionych. I tak, pierwszy prezydent Korei Południowej, Li Syngman, ewakuował się pod 12 latach rządów na Haiti, z pomocą CIA. Generał Park Czun-Hi został zastrzelony przez swojego doradcę w 1961 roku. Generałowie Czon Du Hwan i Ro Te Wu dokonali zamachu stanu. Zostali skazani następnie na karę śmierci, zamienioną na dożywocie, a potem ułaskawieni. Ro Mu Hiun skoczył w przepaść. Kolejny Li Miung Bak był oskarżony o korupcję i defraudację, skazany na 15 lat więzienia.
REKLAMA
***
Źródła: BBC News/PAP/inne/agkm
REKLAMA