"Wybory" na Białorusi. Reżim ogłasza triumf Łukaszenki, Zachód grzmi
Białoruskie państwowe media opublikowały rezultaty exit poll tak zwanych wyborów prezydenckich. Według sondażu zwyciężył Alaksandr Łukaszenka z poparciem ponad 80 procent społeczeństwa. Niedzielnego głosowania za demokratyczne nie uznaje ani Polska, ani inne kraje Zachodu, a przedstawiciele białoruskiej opozycji oceniają, że Łukaszenka "nie odzyska już podmiotowości".
2025-01-26, 20:21
"Wybory" na Białorusi. Bez niespodzianek
Reżimowe białoruskie media informują, że w sondażach exit poll Łukaszenka zgarnął ponad 87,6 procent głosów w niedzielnych wyborach, a frekwencja przekroczyła 85 procent. Badania prowadzono na zlecenie kontrolowanej przez Moskwę telewizji "Mir".
Wiary tym badaniom nie daje polskie MSZ. W opublikowanym komunikacie resort wyraża rozczarowanie warunkami głosowania i podkreśla, że "jedynie otwartość na dialog, gotowość do współpracy, a także przestrzeganie standardów ONZ i OBWE oraz podstawowych praw każdego człowieka zapewnią Białorusi rozwój i dobrobyt".
Resort zaznacza, że za sprawą władz w przeprowadzonych dziś na Białorusi wyborach nie mogli wziąć udział niezależni kandydaci. "Kampanii towarzyszyły represje wobec przeciwników politycznych i zastraszanie przedstawicieli białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego. W warunkach powszechnej cenzury i propagandy państwowej znaczna część Białorusinów nie miała dostępu do niezależnej i wiarygodnej informacji. Na skutek tych działań społeczeństwo białoruskie faktycznie zostało pozbawione prawa głosu" - napisano w komunikacie.
W ocenie MSZ czynniki te nie pozwalają uznać wyniku dzisiejszych wyborów za "wiarygodny i odzwierciedlający wolę narodu białoruskiego, który niejednokrotnie w najnowszej historii demonstrował dojrzałość i rozumienie procesów demokratycznych".
REKLAMA
Także w ocenie Unii Europejskiej głosowanie na Białorusi nie było demokratyczne. - Fikcyjne wybory na Białorusi nie są ani wolne, ani uczciwe - przekazały szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas oraz europejska komisarz do spraw rozszerzenia Marta Kos.
"Wybory" na Białorusi. "Łukaszenka nie odzyska podmiotowości"
Wiceprzewodniczący Zjednoczonego Gabinetu Przejściowego Białorusi Paweł Łatuszka mówił w telewizji Biełsat, że białoruskie demokratyczne siły działające za granicą osiągnęły cel - Alaksandra Łukaszenki jako głowy państwa nie uznają instytucje unijne ani międzynarodowe.
Podkreślił, że tych wyborów nie uznają Parlament Europejski, cała Unia, szefowa unijnej dyplomacji Kaja Kallas, Polska, Litwa, Łotwa, Czechy, a także 37 państw OBWE. - Stwierdzili, że on nie jest prezydentem. Wcześniej to nie miało miejsca. Łukaszenka nie odzyska już swojej podmiotowości. Pogratulują mu Korea Północna, Chiny i Rosja, może nawet Węgry. Ale to nie przywróci mu międzynarodowej pozycji - dodał Paweł Łatuszka.
Łukaszenka zorganizował "wybory". Głosowanie w warunkach represji
REKLAMA
Białoruska opozycja podkreśla, że wyniki głosowania zostały sfałszowane. Niezależne serwisy internetowe zwracają uwagę, że każdemu wyborcy, który wziął udział w głosowaniu, patrzyli na ręce milicjanci lub funkcjonariusze służby bezpieczeństwa. Na ulicach widoczne były patrole milicji i wojska. W ten sposób miński reżim zabezpieczał się przed ewentualnymi protestami.
Posłuchaj
Fikcyjne wybory na Białorusi odbywały się w warunkach masowych represji. W więzieniach przebywa 1300 więźniów politycznych, na kary pozbawienia wolności reżimowe sądy skazują na przykład za wpisy w mediach społecznościowych. Po poprzednich tak zwanych wyborach prezydenckich w 2020 roku tysiące Białorusinów uciekły z kraju w obawie przed prześladowaniem.
Czytaj także:
- Nietypowa urna wyborcza. Protest przeciw fałszerstwom na Białorusi
- To przejdzie do historii. Cichanouska na czele marszu w Warszawie. Szły z nią setki Białorusinów
- Łukaszenka grozi "nową Białorusią" w Polsce. Reakcja szefa MSZ
Źródło: Polskie Radio/mbl/kor
REKLAMA