Józef Czapski. Poszukiwania zaginionych polskich jeńców

Pytania o los jeńców wywiezionych z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska zaczęły się pojawiać już w pierwszej połowie 1940 roku. Zadawali je ci nieliczni ocaleli, którzy przebywali w obozie w Griazowcu. O zaginionych pytały w listach zaniepokojone rodziny. Ustanowionym przez gen. Władysława Andersa koordynatorem poszukiwań nieobecnych kolegów został Józef Czapski – ocalały ze Starobielska.

Izabella Mazurek

Izabella Mazurek

2025-04-13, 08:03

Józef Czapski. Poszukiwania zaginionych polskich jeńców
Józef Czapski. W tle mapa ZSRR. Foto: Polskie Radio/grafika na podstawie zasobów domeny publicznej (Narodowe Archiwum Cyfrowe, Polona.pl)

Więzień Starobielska

We wrześniu 1939 roku Józef Czapski był w szwadronie rezerwowym 8. Pułku polskiej armii stacjonującym na granicy województwa lwowskiego. Tam trafił do sowieckiej niewoli. Wraz z kilkoma tysiącami innych żołnierzy, w większości oficerów, umieszczono go w obozie w Starobielsku. 3 kwietnia 1940 roku więźniów ze Starobielska, a także z bliźniaczych obozów w Kozielsku i Ostaszkowie, zaczęto wywozić. Dokąd? Wśród jeńców, jak wspominał Józef Czapski  snuto domysły (podsycane przez Rosjan).

– Dowiedzieliśmy się, że będziemy grupami wywożeni. Rozpuszczano wiadomości w nocy, niektórzy myśleli, że nas wywożą do Francji, żebyśmy się mogli dalej bić z Hitlerem – opowiadał.

To ciągłe, jak mówił, życie w złudzeniu, że coś się wciąż otwiera, to ciągłe życie nadzieją, nie opuszczało ich nawet wtedy, gdy – jako jedni z ostatnich – zostali przetransportowani w grupie 400 żołnierzy do Pawliszew Bora, a potem: do Griazowca pod Wołgdą.

– Myśleliśmy, że rozparcelowali nas na małe obozy, łatwiej przecież takie się żywi... – wspominał Czapski. W listach jednak, które przychodziły z Polski, padały ciągle pytania o kolegów ze Starobielska i sąsiednich obozów...

REKLAMA


Posłuchaj

Wspomnienia Józefa Czapskiego o początkach zbierania informacji na temat zaginionych polskich jeńców. Rozmowa prowadzona przez Andrzeja Mietkowskiego (RWE, 1985).mp3 2:20
+
Dodaj do playlisty

 

Posłuchaj

Gen. Tadeusz Bór-Komorowski, dowódca Armii Krajowej w latach 1943-44: Dostanie się w ręce Niemców tysięcy oficerów nie mogłoby ujść uwadze wywiadu AK. Tymczasem poszukiwania nie dawały żadnych rezultatów. (BBC, 1951) 4:18
+
Dodaj do playlisty

 

Kłamstwa Stalina

30 lipca 1941 roku w Londynie premier gen. Władysław Sikorski podpisał z ambasadorem ZSRS Iwanem Majskim polsko-sowiecki układ o wznowieniu stosunków dyplomatycznych, współpracy na rzecz pokonania Niemiec oraz powstania polskiej armii w ZSRS. Dodatkowy protokół przewidywał zwolnienie z więzień i łagrów obywateli polskich.

Na przełomie września i października na polecenie władz RP na uchodźstwie struktury Polskiego Państwa Podziemnego rozpoczęły poszukiwania zaginionych jeńców z Kozielska, Starobielska i Ostaszkowa, którzy według Sowietów zostali rzekomo zwolnieni.

REKLAMA


Posłuchaj

Gen. Władysław Anders: Domagaliśmy się informacji o losie zaginionych. Odpowiedzi Rosjan były wykrętne. Stalin mówił, że jeńcy uciekli może do Mandżurii. A może są na dalekiej północy. (BBC, 1951) 6:03
+
Dodaj do playlisty

 

3 grudnia 1941 roku podczas spotkania z generałami Władysławem Sikorskim i Władysławem Andersem, Józef Stalin zapytany o los polskich oficerów więzionych od 1939 roku w ZSRR odpowiedział, że zostali oni zwolnieni i zbiegli do Mandżurii. Dyktator dobrze wiedział, że pomordowani oficerowie leżą w lesie katyńskim. Sam wydał rozkaz ich zgładzenia.

Świadek Katynia

Listy zaginionych Józef Czapski  zaczął tworzyć jeszcze w obozie. – Zaczęliśmy pomalutku spisywać wszystkie nazwiska kolegów, o których nie wiedzieliśmy, gdzie się znajdują. Chodziło o to, żeby wszystkie nazwiska zostały zapamiętane – podkreślał. Gdy, na mocy układu Sikorski-Majski, garstka ocalonych więźniów odzyskała wolność, gdy zaczęto formować polską armię, Czapski poprosił gen. Władysława Andersa, by ten zgodził się na jego misję odnalezienia zaginionych oficerów.

– Napisałem do generała, że jestem do dyspozycji, niech mnie użyje. Że już raz wyjeżdżałem do Rosji w poszukiwaniu moich kolegów, w 1919 roku.

REKLAMA

Czapski rusza na poszukiwania

Anders mianował Czapskiego "szefem poszukiwań żołnierzy i oficerów zaginionych". Rozpoczęły się - bezskuteczne, jak się miało okazać - poszukiwania. Czapskiemu udało się dotrzeć do ówczesnego szefa GUŁagu Wiktora Nasiedkina, od którego próbował wydobyć informacje na temat polskich jeńców; próbował również udać się do Moskwy, do ówczesnego szefa NKWD Berii. – Znałem bardzo dobrze rosyjski, gotowy byłem dotrzeć do samego Stalina – opowiadał.

Na polecenie gen. Władysława Andersa Józef Czapski prowadził poszukiwania polskich oficerów – jeńców sowieckich. Ruszył w podróż po Rosji. Jego misja trwała w 1941 i 1942 roku.

Na początku 1942 roku gen. Anders zaopatrzył Czapskiego w listy do dowódcy Gułagu (instytucji zarządzającej obozami pracy w ZSRR) i do szefa NKWD w Czkałowie. Miejsce było wybrane nieprzypadkowo – Józef Czapski dowiedział się, że to właśnie do Czkałowa została przeniesiona z Moskwy centrala Gułagu. Zdecydował się tam pojechać, ufając, że w tej nieodległej od Buzułuku miejscowości znajdzie odpowiedź na pytanie o los zaginionych jeńców.

Udało mu się dostać przed oblicze samego szefa Gułagu gen. Wiktora Nasiedkina (który miał w gabinecie za sobą, jak opowiadał Czapski, wielką mapę Rosji z oznaczonymi obozami). Polak odwiedził również dowódcę miejscowego NKWD. Wszędzie, mimo pozorów początkowej życzliwości, spotykał konsekwentne odmowy udzielenia odpowiedzi.

REKLAMA


Posłuchaj

Józef Czapski: Powiedziałem gen. Nasiedkinowi o trzech obozach, w których byli nasi koledzy, i o tym, że nie mamy o nich żadnych wiadomości. A to są kadry specjalistów wojskowych (RWE, 1985) 2:44
+
Dodaj do playlisty

 

Józef Czapski przyjechał do Moskwy z listami od gen. Andersa – dotyczącymi zaginionych polskich oficerów, jeńców obozów specjalnych – zaadresowanymi do wysoko postawionych funkcjonariuszy NKWD: gen. Rajchmana i gen. Żukowa. W głównej siedzibie NKWD, na Łubiance, był świadkiem, jak bezduszna sowiecka maszyna biurokratyczna traktuje przychodzących tam ludzi. A listy od gen. Andresa pozwolono mu przekazać jedynie przez urzędnika.

W oczekiwaniu na wiadomości Józef Czapski spędzał dnie w siedzibie Brytyjskiej Misji Wojskowej – tu m.in. spisał memoriał na temat zaginionych jeńców (podsumowujący dotychczasowe informacje, a także podkreślający: "nie ma najmniejszej wątpliwości, że NKWD musi wiedzieć, co się stało z tymi Polakami"). Kopię tego dokumentu wysłał pocztą dyplomatyczną do Londynu.

Józef Czapski – szukając każdego, kto mógłby mu pomóc w dotarciu do sowieckich dygnitarzy – spotykał się w Moskwie również ze słynnym wówczas (i cenionym w kręgach władzy) pisarzem Ilją Erenburgiem. Znał go jeszcze w przedwojennego Paryża.

REKLAMA

W końcu, na początku lutego 1942 roku, doszło do spotkania z generałem NKWD Leonidem Rajchmanem, któremu Józef Czapski przekazał memoriał wraz z pytaniami o los zaginionych jeńców. Enkawudzista obiecał zbadać sprawę. Dwanaście dni później jednak Polak otrzymał niespodziewany nocny telefon od gen. Rajchmana – to, co usłyszał, przekreślało ostatnie nadzieje na uzyskanie jakichkolwiek odpowiedzi w sprawie poszukiwanych oficerów.

Misja Józefa Czapskiego dobiegła końca.

- Jedynym człowiekiem, który nie wierzył Rosjanom zupełnie, był Anders - podkreślał Józef Czapski. - Anders był przekonany, że wszystko jest możliwe.

Straszna prawda o tym, że wywiezieni ze Starobielska, Kozielska i Ostaszkowa nie żyją, wydawała się być więcej niż prawdopodobna.

REKLAMA

Tutaj zobaczysz mapę obozów na terytorium sowieckiej Rosji:

src=" //static.prsa.pl/d20b3d58-7b0f-44b6-98cd-059592a79568.file"

Straszliwa prawda

13 kwietnia 1943 roku los zaginionych oficerów stał się jasny: Niemcy odkryli w lasach katyńskich masowe groby pomordowanych Polaków. Gdy Rząd RP na uchodźstwie zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie zbrodni, Związek Radziecki 25 kwietnia jednostronnie zerwał stosunki dyplomatyczne z władzami polskimi w Londynie.

Serwis specjalny poświęcony zbrodni katyńskiej:

Zbrodnia Katynska_1200x660 e (1).png

Katyń, Charków, Miednoje, Bykownia...

Tragedia, która dotknęła cały polski naród. Zbrodnia, która pochłonęła 21 857 ofiar. Planowa eksterminacja polskiej inteligencji. Żołnierze, urzędnicy, literaci, matematycy, księża, policjanci, pogranicznicy, lekarze, adwokaci, inżynierowie, poeci, naukowcy... Zabijano strzałem w tył głowy, z rękoma związanymi za plecami, z ustami zakneblowanymi trocinami.

REKLAMA

Nowy podcast dokumentalny Polskiego Radia podąża śladem pierwszego badacza zbrodni katyńskiej:


Źródło: Polskie Radio

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej