Nowe fakty ws. Signalgate. Szef Pentagonu wysłał tajne plany rodzinie
Dziennik "New York Times" podał, że Szef Pentagonu zamieścił plany uderzeń na bojowników Huti w Jemenie nie w jednym, ale w dwóch grupowych czatach na komunikatorze Signal. Dostęp do tajnych dokumentów mieli m.in. jego żona, brat oraz osobisty prawnik.
2025-04-21, 06:44
Signalgate. Szef Pentagonu wysyłał tajne plany również żonie i bratu
Jak podaje gazeta, Hegseth zamieścił harmonogram początkowych nalotów w Jemenie nie tylko w grupowym czacie z udziałem najwyższych urzędników państwowych i dziennikarza "The Atlantic", ale też w innym czacie z udziałem najbliższych mu osób. Wśród nich była jego żona Jennifer, była prezenterka Fox News, która nie pracuje w Pentagonie i nie posiada uprawnień dostępu do poufnych dokumentów, a także jego brat Phil Hegseth, który w Pentagonie pełni funkcje łącznika Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego.
W grupie miał być również jego prawnik Tim Parlatore, który jest urzędnikiem prokuratury wojskowej. "NYT" podkreśla, że żadna z tych osób nie miała uzasadnionej potrzeby, by otrzymywać takie informacje.
Według jednego ze źródeł dziennika, zaledwie dzień lub dwa przed wysłaniem wiadomości Hegseth został ostrzeżony, by nie dzielić się informacjami niejawnymi na komunikatorze Signal.
Skandal w Pentagonie
Do ujawnienia sprawy dochodzi na tle poważnego zamieszania kadrowego w Pentagonie. W mijającym tygodniu zawieszonych zostało czterech wysokich rangą przedstawicieli resortu w związku z toczącym się śledztwem dotyczącym wycieku informacji niejawnych. Nie jest jasne, czy dochodzenie obejmuje aferę "Signalgate", lecz dwóch z zawieszonych urzędników, Dan Caldwell i Darin Selnick, doradcy Hegsetha i jego zastępcy Stephena Feinberga, brało udział w czacie razem z żoną i bratem szefa resortu.
REKLAMA
Urzędnicy skarżyli się we wspólnym publicznym oświadczeniu opublikowanym w sobotę, że zostali zawieszeni bez podania przyczyny. Wskazują, że nie powiedziano im, o co zostali oskarżeni i "czy prawdziwe śledztwo w sprawie przecieków w ogóle istnieje".
Źródła: New York Times/PAP/jp
REKLAMA