Kircholm 1605, czyli jak wybitny Litwin pobił dumnego Szweda

420 lat temu pod Kircholmem niedaleko Rygi Polacy i Litwini pod wodzą hetmana Chodkiewicza rozgromili trzykrotnie liczniejsze oddziały Szwedów dowodzone przez króla Karola IX. Armia szwedzka została rozbita, a ranny monarcha cudem zdołał uciec z pola bitwy. Jednak wspaniały tryumf nie został w pełni wykorzystany.

2025-09-27, 08:00

Kircholm 1605, czyli jak wybitny Litwin pobił dumnego Szweda
Bitwa pod Kircholmem. Obraz P. Snayersa, lata 20. XVII w.Foto: Wikimedia

Bitwa pod Kircholmem to obok Kłuszyna (1610), Chocimia (1673) czy Wiednia (1683) jeden z najchętniej przywoływanych przykładów wielkich zwycięstw z czasów Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Starcie, które miało miejsce 27 września 1605 roku, unaoczniało ówczesną przewagę polsko-litewskiej sztuki wojennej nad szwedzką.

Przewaga ta jednak na niewiele się zdawała, gdy brakowało pieniędzy na prowadzenie długotrwałych działań wojennych. A w takie zaangażowana była Rzeczpospolita przez większość rządów Zygmunta III ze szwedzkiej dynastii Wazów, który rywalizował ze swoimi krewnymi o dominację w basenie Morza Bałtyckiego.

Wojny o Inflanty

Głównym teatrem tych działań były Inflanty, czyli tereny dzisiejszej Łotwy i Estonii. Ziemie te od średniowiecza należały do Zakonu Kawalerów Mieczowych i miejscowych biskupów. W drugiej połowie XVI stulecia na coraz słabsze państwo inflanckie z bogatymi miastami portowymi takimi jak Ryga, Narwa czy Rewel (ob. Tallinn) łakomym okiem patrzyli Moskwa, Szwecja, Polska, Litwa i Dania.

Trwające ćwierć wieku wojny o Inflanty zakończyły się na początku lat 80. W ich trakcie ostatni mistrz zakonu Gotthard Kettler złożył hołd lenny Zygmuntowi Augustowi i stanął na czele podległego polskiemu władcy wydzielonego z państwa inflanckiego księstwa Kurlandii i Semigalii. Reszta ziem została bezpośrednio włączona do utworzonej w 1569 roku polsko-litewskiej Rzeczypospolitej. W praktyce jednak północną część Estonii zajęli Szwedzi i nie zamierzali wypuszczać z rąk tamtejszych dochodowych portów.

Oba państwa łączyły napięte, ale jeszcze nie wrogie relacje. Król Szwecji Jan III Waza (1569-1592) był mężem Katarzyny Jagiellonki, siostry Zygmunta Augusta. Podobne więzi łączyły go ze Stefanem Batorym (1575-1586), który wstępując na tron, poślubił siostrę Katarzyny, Annę. Doszło nawet do tego, że szwagrowie przez krótki czas współdziałali przeciwko Moskwie.


Mapa Inflant wydana w XVII wieku. Fot. Polona Mapa Inflant wydana w XVII wieku. Fot. Polona

Zygmunt III i unia polsko-litewsko-szwedzka

Po śmierci Batorego nowym władcą elekcyjnym państwa polsko-litewskiego został Zygmunt III Waza (1587-1632), syn szwedzkiego króla i jego następca. Jedną z kwestii, która budziła spór między młodym władcą a jego nowymi poddanymi, był dalszy los Estonii. Zygmunt przez długi czas unikał tego tematu jak ognia.

Nawet gdy po śmierci ojca został koronowany na króla Szwecji, a Rzeczpospolita połączona została unią personalną z północnym sąsiadem, nie zdecydował się rozwiązać spornej sprawy. W Szwecji nie cieszył się powszechnym poparciem, nie chciał więc pogarszać swoich notowań, osłabiając ojczyznę kosztem państwa polsko-litewskiego.

Dopiero gdy przegrał rywalizację o władzę ze stryjem, Karolem Sudermańskim, a w 1599 roku został oficjalnie zdetronizowany, ogłosił w marcu 1600 roku przyłączenie Estonii do Rzeczypospolitej. W ten sposób wciągnął państwo polsko-litewskie (można powiedzieć, swoją "matczyznę", po matce wszak był Jagiellonem) do wojny z rządzoną przez Karola ojczystą Szwecją. Zygmunt chciał po prostu odzyskać należny mu tron w Sztokholmie, natomiast wyparcie Szwedów z Inflant leżało w interesie Polaków i Litwinów.

W ten sposób zaczął się trwający sześć dekad okres wojen polskich Wazów (po Zygmuncie na tronie zasiedli jego dwaj synowie) z ich szwedzkimi krewnymi. Wojen, których zwieńczeniem był słynny i tragiczny w skutkach potop z lat 1655-1660.

Pierwsze starcia

Początkowo jednak sytuacja z perspektywy państwa polsko-litewskiego nie przedstawiała się źle. Szwecja w porównaniu z Rzeczpospolitą była krajem biednym i zacofanym. Przede wszystkim jednak jej armia nie przeszła jeszcze modernizacji. Tej dokonał nieco później Gustaw II Adolf, syn Karola, król Szwecji (1611-1632) i jeden z najwybitniejszych wodzów epoki. Armia ta w czasie wojny trzydziestoletniej (1618-1648) była prawdziwym postrachem Europy.

W pierwszych latach XVII wieku wyglądało to zgoła inaczej. Mimo asekuracyjnego podejścia Zygmunta III (który bał się, że potężną ofensywą zniechęci do siebie rodaków) i problemami z finansowaniem armii nieliczne oddziały Rzeczypospolitej potrafiły odnieść kilka znaczących sukcesów. Polacy i Litwini tryumfowali m.in. pod Kiesią (1601), Kokenhausen (1601) czy Białym Kamieniem (1604). W latach 1602-1605 litewska załoga stacjonowała w zamku Rakvere (oddalonym od wód Zatoki Fińskiej o ok. 30 km), a oddziały hetmana koronnego Stanisława Żółkiewskiego pobiły Szwedów pod Rewlem (1602).

W czasie tej kampanii dał o sobie znać geniusz wojenny Jana Karola Chodkiewicza, od 1605 roku hetmana wielkiego litewskiego. To on we wspomnianej bitwie pod Białym Kamieniem rozbił trzykrotnie silniejszego przeciwnika. Jednak największy sukces w jego karierze miał dopiero nadejść.

W drodze do Rygi

Latem 1605 roku Chodkiewicz dowiedział się, że nieliczna i nieopłacona armia, którą dowodził w Inflantach, nie otrzyma ani pieniędzy, ani posiłków. W ryzach utrzymywał ją dzięki własnym pieniądzom i autorytetowi. W tym czasie pod Rewlem z okrętów wysiadło 5 tys. szwedzkich żołnierzy, kolejne 4 tys. wylądowało w okolicy Rygi. Mniej więcej w połowie drogi między tymi miastami, w Parnawie, do brzegu przybił Karol Sudermański (już jako król Karol IX Waza) na czele 5 tys. ludzi.

Siły idące z Rewla połączyły się z wojskami królewskimi i ruszyły na południe, by wziąć udział w oblężeniu Rygi wiernej Zygmuntowi III. Przez całą drogę podążały za nimi jak cień dużo mniej liczne oddziały prowadzone przez Chodkiewicza. Szwedzi nie niepokojeni dotarli pod Rygę i rozpoczęli oblężenie miasta. Po kilku dniach, wieczorem 26 września 1605 roku, do Karola IX dotarła wieść o rozbiciu obozu przez Litwinów pod Kircholmem nad Dźwiną, ok. 15 km na południowy wschód od Rygi. Dowiedział się o tym od wziętego do niewoli husarza Pawła Krajewskiego.

Szwedzi postanowili jak najszybciej rozbić nieprzyjaciela. Król był tak bardzo przekonany o swojej przewadze, że chciał wziąć ze sobą jedynie część armii, ale doradcy przekonali go, by zabrał spod Rygi niemal wszystkie siły. Jak się okazało, nawet to okazało się niewystarczające.


"Przeddzień bitwy pod Kircholmem w 1605 r.". Rysunek Juliusza Kossaka z 2. poł. XIX w. Fot. Cyfrowe MNW "Przeddzień bitwy pod Kircholmem w 1605 r.". Rysunek Juliusza Kossaka z 2. poł. XIX w. Fot. Cyfrowe MNW

Bitwa pod Kircholmem

Szwedzi wyruszyli jeszcze tej samej nocy. Pod Kircholm dotarli około 8 rano. Zajęli dogodne miejsce na jednym ze wzgórz, Litwini czekali na nich na drugim. Według różnych obliczeń Karol IX miał ze sobą ok. 11-12 tys. ludzi (ok. 2500 jazdy i 8500 piechoty), Chodkiewicz zapewne nieco mniej niż 4 tys. osób, głównie jazdy. Przed rozpoczęciem bitwy siły Litwinów wzmocniło 300 rajtarów przyprowadzonych przez lennego księcia kurlandzkiego Fryderyka.

Ze względu na porażki ponoszone w ostatnich latach żołnierze szwedzcy, mimo ogromnej przewagi liczebnej, nie podchodzili do starcia z entuzjazmem. Odwrotnie ich wódz, który lekceważył nieprzyjaciela. Litwini z kolei, choć głodni i nieopłaceni, znali swoją wartość bojową, którą udowodnili już kilkukrotnie.

Bitwa zwyczajowo rozpoczęła się od harców, czyli walk pojedynczych jeźdźców. Po kilku godzinach obie armie nadal nie ruszyły się z miejsc. Chodkiewicz planował przeprowadzić szarżę na nieprzyjaciela, ale nie mógł tego zrobić, dopóki ten stał na wzgórzu. Postanowił więc uciec się do podstępu, by oddziały wroga opuściły dogodne do obrony pozycje. Około południa w porozumieniu z oficerami zarządził symulowany odwrót armii. Manewr okazał się skuteczny.

Udany podstęp

Karol IX, święcie przekonany, że Litwini czmychają z pola bitwy, wydał rozkaz do ataku. Nie usłuchał rad swoich doradców, którzy przewidywali podstęp, a narzeczonego swojej córki, Fryderyka, księcia luneburskiego, przeciwnego atakowi, publicznie zwyzywał od tchórzy.

Szwedzi ruszyli do ataku, ale gdy tylko znaleźli się na równinie, Chodkiewicz zawrócił swoje wojska. W centrum 300 husarzy i 300 rajtarów kurlandzkich wykonało szarżę przeciwko 3800 piechurom. Jazda nie tylko związała ponad sześciokrotnie liczniejszego nieprzyjaciela w walce, ale i zaczęła to starcie wygrywać.

W tym czasie ponad 900 jeźdźców ustawionych na lewym skrzydle zaatakowało 1000 szwedzkich rajtarów, którzy po krótkim oporze rozpoczęli ucieczkę, mieszając szyki własnej ustawionej głębiej piechoty. Litewskie oddziały celowo stanęły tak, by wiatr wiejący w ich plecy kierował kurzawę powstałą na piaszczystej równinie w stronę Szwedów. Ograniczone pole widzenia jeszcze bardziej utrudniało poddanym Karola IX walkę.

Z tego powodu 1200 szwedzkich jeźdźców, którzy zaatakowali litewskie prawe skrzydło, nie wiedziało, że sytuacja ich towarzyszy jest dramatyczna. Po kilku chwilach podzielili ich los. Naprzeciwko siebie mieli 650 husarzy i 400 petyhorców (lżejsza odmiana husarii na Litwie). By rozstrzygnąć zaciętą walkę, Karol IX posłał w sukurs 700 jeźdźców ze swojej gwardii. Chodkiewicz odpowiedział na to kolejnymi 200 husarzami. Tyle wystarczyło, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Oddziały szwedzkie były w rozsypce. Jak podają źródła, całe starcie trwało zaledwie 15-30 minut. Rozpoczęła się pogoń za uciekającymi w popłochu Szwedów. Pogoń zakończona rzezią. Według różnych źródeł na polu bitwy i podczas ucieczki padło od 6 do 9 tys. żołnierzy szwedzkich, 400 wzięto do niewoli. Zginęło kilku dowódców, w tym niedoszły zięć Karola IX. Sam monarcha został ranny i tylko dzięki ofiarności inflanckiego szlachcica, który oddał mu swojego konia, zdołał uciec wraz z niedobitkami na zacumowane okręty. Monarcha w akcie gniewu i zemsty zabił przetrzymywanego tam jeńca Krajewskiego.


"Po bitwie pod Kircholmem". January Suchodolski, 1858 r. Fot. Wikimedia "Po bitwie pod Kircholmem". January Suchodolski, 1858 r. Fot. Wikimedia

Wielkie i... niewykorzystane zwycięstwo

Armia Karola IX w zasadzie przestała istnieć, a na pewno przestała być zdolna do prowadzenia dalszych działań. W ocenie Chodkiewicza straty litewskie wynosiły 100 zabitych i kilkuset rannych. Niesamowity tryumf rozsławił potęgę armii Rzeczypospolitej oraz imię hetmana w całej Europie, a nawet poza nią. Zwycięzcom gratulacje przesłali papież, cesarz niemiecki, król Anglii, sułtan turecki i szach perski.

Niestety bitwa pod Kircholmem należy do tych zwycięstw, które nie zostały w pełni wykorzystane. Jedynym właściwie rezultatem bitwy było zakończenie oblężenia Rygi, która i tak wpadła w ręce Szwedów 16 lat później. Karol IX zdołał w krótkim czasie odbudować swoją armię, a w Rzeczypospolitej, jak zwykle, zabrakło pieniędzy na dalsze prowadzenie działań zbrojnych.

Niedługo później w kraju wybuchło zbrojne wystąpienie wymierzonego w króla (rokosz Zebrzydowskiego) i rozpoczęły się próby przejęcia władzy w Moskwie. Temat Inflant zszedł na dalszy plan.

Wojna ze Szwecją zakończyła się rozejmem w 1611 roku. Tylko za Zygmunta III konflikt wybuchał na nowo jeszcze trzykrotnie. Brat stryjeczny polskiego Wazy, Gustaw II Adolf, uczył się błędach ojca i własnych, dzięki czemu stworzył armię, która potrafiła poradzić sobie z silniejszym do niedawna przeciwnikiem. Początkowa przewaga Rzeczypospolitej, której najwspanialszy przykład stanowił tryumf pod Kircholmem, była już wówczas tylko miłym wspomnieniem.

Źródła: Polskie Radio/Tomasz Horsztyński

H. Winser, Kircholm 1605, 1987;

L. Podhorodecki, Rapier i koncerz, 1985.

Polecane

Wróć do strony głównej