Kolej Transsyberyjska – Rosja w miniaturze
– Obserwując życie wewnętrzne tego jednego pociągu, osób, które nim podróżują, można nauczyć się Rosji i Rosjan – tak zalety podróżowania Koleją Transsyberyjską ukazywał Krzysztof Miller, fotoreporter.
2013-05-31, 06:00
Posłuchaj
Podróż trwała 50 dni. Kolej jechała z Chabarowska do Władywostoku i z powrotem, a więc 20000 kilometrów. – Jadąc, zastanawiałem się, jak przez półtora miesiąca można wytrzymać z tymi samymi ludźmi – opowiadał Krzysztof Miller.
Telekomunikacja i… kiełbasa
Pociągiem jechało sporo handlarzy różnej narodowości. – Jeden Chińczyk sprzedawał jakieś przedmioty elektroniczne. Inni proponowali przeróżne towary, od czajników przez telefony, kiełbasę, a nawet alkohol - dosłownie wszystko - opowiadał Krzysztof Miller. Mówił też, że dzięki uprawianemu na niej handlowi Kolej Transsyberyjska stanowi możliwość przeżycia dla Rosjan mieszkających w pobliżu niewielkich stacji lub w głębi Syberii - Istnienie Kolei pozwala im też wymieniać z innymi ludźmi różne informacje. To dla nich jakby okno na świat, bo tam, gdzie żyją, często nie ma nawet telewizorów – mówił Krzysztof Miller.
Kelner-komunista
Podróżnik nie najlepiej wspominał jedzenie, jakim w pociągu raczono pasażerów. – Kucharze przyrządzali „świetne” omlety – świetne w cudzysłowie. Ale coś przecież trzeba było jeść – podkreślał. Wspomniał jednego z kelnerów, melancholijnego Rosjanina imieniem Grisza. – Mówił on, że jako komuniście nie podoba mu się panująca w Rosji sytuacja. Większą część drogi spędzał na wpatrywaniu się w okno niż na obsługiwaniu klientów – zauważył.
REKLAMA
Jakie czasy, taka kolej
Minął już, zdaniem Krzysztofa Millera, okres, w którym podróże Koleją Transsyberyjską (a trzeba przypomnieć, że budowa jej ruszyła 31 maja 1981 roku) zatruwała obawa przed złodziejami. – Teraz Kolej jest grzeczna i gładka, jak czasy, w których żyjemy – powiedział. Zdradził też, że nie zdecydowałby się na ponowną podróż tym pociągiem. – Ale każdemu innemu taką wyprawę polecam – zakończył.
REKLAMA