Polacy nie chcą być sygnalistami? "Boją się, że będą uznani za donosicieli"

Wkrótce Polska wprowadzi przepisy dotyczące sygnalistów, czyli osób mających zgłaszać naruszenia prawa w pracy. Wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Sebastian Gajewski wskazał w Polskim Radiu 24, że projekt ustawy "wybiega daleko poza przepisy wymagane przez KE". Tymczasem według raportu Fundacji Batorego więcej niż jedna trzecia Polaków nie chce dokonywać tego typu zgłoszeń, obawiając się oskarżeń o donosicielstwo.

2024-05-04, 18:45

Polacy nie chcą być sygnalistami? "Boją się, że będą uznani za donosicieli"
36 proc. badanych obawia się, że zostaną uznani za donosicieli . Foto: Shutterstock / Jacob Lund

Rząd planuje objąć ochroną sygnalistów. Chodzi o osoby, które pracują w sektorze prywatnym lub publicznym i zgłaszają naruszenia prawa, w kontekście związanym z pracą. Instytucją odpowiedzialną za udzielanie wsparcia sygnalistom będzie Rzecznik Praw Obywatelskich. Nowe rozwiązania dostosowują polskie prawo do przepisów unijnych. Jeżeli wobec osoby, która zgłosiła naruszenie prawa, pracodawca zastosuje działania odwetowe, to będzie miała ona możliwość dochodzenia odszkodowania.

Posłuchaj

Kapitał i praca - 4.05.2024 23:47
+
Dodaj do playlisty

Według raportu Fundacji im. Stefana Batorego ponad połowa ankietowanych (55 proc.) spodziewałaby się, ze strony kolegów i koleżanek z pracy, negatywnej reakcji w stosunku do zgłaszającego nieprawidłowości. Według nich w różnej, mniej lub bardziej dotkliwej formie, współpracownicy daliby sygnaliście odczuć, że postąpił źle.

Ustawa o sygnalistach. Polacy boją się uznania za donosicieli

Ponad 25 proc. badanych odpowiedziało, że nie powiadomiliby przełożonego o fakcie przyjęcia łapówki przez kolegę z pracy. A 36 proc. ankietowanych stwierdziło, iż obawia się, że zostaną uznani za donosicieli. 

Według projektu ustawy o ochronie sygnalistów zgłoszenia o naruszeniach prawa można dokonać w sposób wewnętrzny - przełożonemu w pracy, albo zewnętrzny - jednej ze wskazanych instytucji. 

REKLAMA

W Polskim Radiu 24 wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Sebastian Gajewski podkreślił, że projekt oparty jest o dyrektywę unijną, ale wybiega daleko poza przepisy wymagane przez Komisję Europejską.

- Chodzi nam o osiągnięcie szerszego celu, którym jest poprawa komfortu wykonywania pracy przez pracowników i inne osoby, które są obecne w miejscu pracy - praktykantów, stażystów, wolontariuszy, zleceniobiorców. Ale istotna jest także budowa czy przebudowa pewnej kultury zatrudnienia i stosunków pracy w Polsce - powiedział Sebastian Gajewski.

- Mówimy tutaj o pewnej grupie naruszeń różnych przepisów prawa. Może to być prawo pracy, prawo zamówień publicznych albo na przykład przepisy, które zakazują korupcji. Sygnalistą jest osoba, która - w kontekście związanym z pracą, na przykład jako pracownik albo funkcjonariusz, wolontariusz czy stażysta - zgłasza, że coś jest nie w porządku - zaznaczył wiceszef resortu.

Czytaj także:

Jego zdaniem zgłaszanie naruszeń prawa to "postawa powszechna i normalna w społeczeństwach Europy Zachodniej i w każdym normalnym zamożnym społeczeństwie". 

REKLAMA

Z kolei Paweł Śmigielski z OPZZ przypomniał, iż musimy przyjmować prawo Unii Europejskiej w tym zakresie. - Instytucja sygnalisty to szansa na lepsze przestrzeganie prawa. Sygnalista będzie działał w interesie publicznym - powiedział. 

Robert Lisicki z Konfederacji Lewiatan natomiast zwrócił uwagę, iż "jednym z głównych adresatów ustawy są pracodawcy". - To na nich będzie spoczywał ciężar oprzyrządowania wewnętrznej procedury zgłoszeń. Poza tym pracodawcy popierają sygnalizowanie naruszeń - podkreślił Lisicki.

Robert Bartosewicz

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej