Promocje, czy tylko czyszczenie magazynów? Wyjaśniamy, jakie sztuczki stosują latem sprzedawcy

Wakacje to nie tylko czas urlopów, to także moment kiedy sprzedawcy ogłaszają wyprzedaże na swoje produkty. Jak nie dać się oszukać i gdy już do tego doszło reklamować cenę i produkt na podstawie unijnej dyrektywy Omnibus? Tłumaczymy w naszym materiale.

2023-07-27, 11:42

Promocje, czy tylko czyszczenie magazynów? Wyjaśniamy, jakie sztuczki stosują latem sprzedawcy
Prezes UOKiK Tomasz Chróstny wielokrotnie zwracał uwagę, że przez "wiele lat działania marketingowe oparte były na technikach manipulacyjnych".Foto: Suradech Prapairat/Shutterstock

Od 1 stycznia br. zgodnie z unijną dyrektywą Omnibus sprzedawcy informujący o "obniżce cen" muszą podawać najniższą cenę z 30 dni przed jej wprowadzeniem. Dzięki zmianom prawa konsumenci mają jasny punkt odniesienia dla wysokości obniżek, a przedsiębiorcy nie mogą wykorzystywać tzw. żonglerki cenami, aby nieuczciwie uatrakcyjniać swoje oferty podczas wyprzedaży czy promocji.

Dyrektywa unijna nakłada także wymóg przejrzystości informacji co do tego, jak weryfikowana jest autentyczność internetowej opinii o towarach, jak lokowane są produkty w kryteriach wyszukiwania w przeglądarkach internetowych. Obligiem jest podawanie na stronie www sprzedawcy sposobów kontaktu z przedsiębiorcą sprzedającym w sieci. Chodzi o adresy: e-mailowe, adres pocztowy oraz telefon.

Te ostanie obowiązki nakładane na handlowców są bardzo ważne bowiem prezes UOKiK Tomasz Chróstny wielokrotnie zwracał uwagę, że przez "wiele lat działania marketingowe oparte były na technikach manipulacyjnych".

- Mam tu na myśli nie tylko żonglowanie cenami, aby pokazać wyjątkowy rabat, ale też to, jak dana oferta jest prezentowana. Chodzi o wprowadzające w błąd oznakowanie "przeceny", brak czytelności przekazu - wyjaśniał szef Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

REKLAMA

Cenowy punkt odniesienia?

Częstą manipulacją ze strony sprzedawców - w opinii UOKiK - jest niepodawanie najniższej ceny obowiązującej 30 dni przed wprowadzeniem obniżki, bądź informowania o niej w sposób nieczytelny, a także świadome nieuwzględnianie (w aktualnej promocji) odniesienia do tej ceny, a także stosowanie dodatkowych filtrów w wyszukiwarkach internetowych lub prezentacji ofert, nieodnoszących się do tej rzekomo "atrakcyjnej ceny".

UOKiK podkreślił, że najniższa cena z 30 dni przed wprowadzeniem obniżki to teraz jedna z najważniejszych informacji dla konsumentów, do której musi się odnosić aktualna promocja. Obowiązek jej podawania ma ułatwić kupującym podejmowanie decyzji zakupowych i weryfikację rzeczywistej korzyści cenowej.

 Jak działa taki mechanizm pseudo promocji?

Jeśli przykładowo użytkownik e-sklepu mógł zobaczyć ofertę promocyjną np. bluzki damskiej dostępnej za 178 zł w rzekomo okazyjnej cenie, niższej o 15 proc. jak napisano od "ceny początkowej". Tymczasem przy porównaniu tej obniżki, do najniższej ceny z 30 dni przed jej wprowadzeniem okazywało się, że cena jest aktualnie o 55 proc. wyższa.

Od początku wprowadzenia nowych przepisów UOKiK monitoruje rynek tradycyjny oraz e-commerce. Firmy od lat chcą prezentować swoje promocje jako atrakcyjniejsze niż są one w rzeczywistości. Według urzędu "informacja o najniższej cenie z 30 dni przed ogłoszeniem promocji pozwala weryfikować, czy podane warunki są faktycznie najkorzystniejsze z perspektywy oferty przedsiębiorcy w ciągu ostatniego miesiąca".

REKLAMA

- Tylko pokazanie najniższej ceny z ostatnich 30 dni, pozwala klientowi oderwać się od różnych technik sprzedażowych i podjąć decyzję bardziej na chłodno. To ważne, bo badania pokazują, że nie tylko konsumujemy za dużo, ale też za szybko podejmujemy decyzję o zakupie zbyt pochopnie. Przedsiębiorcy wykorzystują tę impulsywność i emocje - powiedział prezes UOKiK Tomasz Chróstny. Przypomniał, że aż  "93 proc. konsumentów zwraca uwagę na opinie o produkcie czy przedsiębiorcy".

- Zatem jest to element oceny sklepu i produktu, niezwykle ważny nie tylko z punktu widzenia konsumentów, ale też wzmocnienia pozycji tych uczciwych przedsiębiorców. Jeśli firma przyzna, że nie weryfikuje opinii, w praktyce obniży to jej wiarygodność. Od 1 stycznia 2023 roku sklepy mają też obowiązek informowania o zasadach weryfikacji opinii swoich klientów. Ma to też wpływ na rzetelność oferty, co jest bardzo ważne dla konsumentów - wyjaśniał Tomasz Chróstny.

Wyszukiwarka musi być obiektywna

UOKiK przypomina, że jeśli przedsiębiorca udostępnia specjalne filtry do wyszukiwania promocji na swojej stronie WWW, to ich działanie musi być uczciwe. Narzędzia do wyszukiwania obniżek (np. do 50 proc.) powinny odnosić się do najniższej ceny z 30 dni przed obniżką, tak aby realnie służyły pomocą dla konsumentów. Jeśli podstawą do filtrowania promocji są inne punkty odniesienia, wtedy klienci mogą mieć problem z oceną, które z prezentowanych im produktów są w rzeczywistości w korzystnej cenie.

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta przypomniał, że sprzedawca powinien prezentować najniższą cenę z 30 dni przed wprowadzeniem obniżki w sposób czytelny i niebudzący wątpliwości konsumenta, niezależnie od tego, czy jest to obniżka procentowa, czy kwotowa. Informacja o najniższej cenie z ostatnich 30 dni jeszcze przed obniżką, powinna się znaleźć wszędzie tam, gdzie przedsiębiorca informuje o rabatach dotyczących konkretnego produktu - np. w reklamie, przy produkcie na półce sklepowej, na wywieszce towaru, w gazetce sieci handlowej, przy sprzedaży warunkowej, w programie lojalnościowym.

REKLAMA

Specjalny "cennik" za poprawianie opinii o sklepie

Według UOKiK pojawiły się firmy zajmujące się szeroko rozumianymi internetowymi usługami marketingowymi, w tym również pozyskiwaniem ocen do wizytówek Google, pozyskanie pozytywnych opinii w wyszukiwarce, a nawet "poprawienie" negatywnych ocen w Google Maps.

W cenniku firmy - już ukaranej przez UOKiK dostępnych - było aż  6 pakietów od small do premium. W tym ostatnim można było za 1200 zł kupić 100 pozytywnych opinii.

- Fałszywe opinie wprowadzają konsumentów w błąd, a zwłaszcza te które sprawiają wrażenie autentycznych i sporządzonych przez klientów, którzy już skorzystali z usług danego przedsiębiorcy i te są najbardziej naganne. Takie manipulacyjne działania, sztucznie zawyżają ocenę danej firmy i zakłócają uczciwość gry rynkowej. To niekorzystne zarówno dla konsumentów, jak i zasad zdrowej konkurencji - tłumaczył Tomasz Chróstny.

UOKiK przypomniał, że od początku 2023 r. obowiązują przepisy unijnej dyrektywy Omnibus, która zakłada większą przejrzystość zakupów także tych w internecie. Zgodnie z nią każdy przedsiębiorca, który zapewnia dostęp do recenzji produktów i usług, musi informować, czy je weryfikuje, a jeżeli tak, to powinien poinformować, w jaki sposób sprawdza ich autentyczność, a także czy zamieszcza je wszystkie, także te niepochlebne.

W opinii Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów przedsiębiorca nie może twierdzić, iż opinie zostały zamieszczone tylko przez konsumentów, którzy używali danego produktu lub go kupili, jeśli nie podjął działań, by to zweryfikować. Za niezgodne z przepisami praktyki grozi kara w wysokości nawet do 10 proc. rocznego obrotu.

Zimna krew i sceptycyzm przy podejmowaniu decyzji 

Dlatego UOKiK zaleca każdemu konsumentowi dużą ostrożność w ocenie "promocji", weryfikowanie danych o sklepie i produkcie w internecie, do tego z założeniem że niektóre opinie były wręcz kupione od firm wyspecjalizowanych w takim "poprawianiu" opinii o sklepach i towarach. 

REKLAMA

Choć UOKiK jednocześnie zapewnia, że razem z Inspekcją Handlową stale weryfikuje ceny i oferty, także te ze stron internetowych. Ale jeżeli już daliśmy się oszukać, możemy zwrócić się w tej sprawie do rzecznika praw konsumenta oraz do UOKiK.


PR24/PAP/IAR/SW


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej