Od 1 września rewolucja w szkolnictwie zawodowym
Od 1 września zawodówki zmienią się w szkoły branżowe I stopnia. Za trzy lata powstaną też branżówki II stopnia. Czy te zmiany sprawią, że szkoły zawodowe wrócą do łask uczniów, którzy ostatnio raczej omijają je szerokim łukiem?
2017-08-25, 14:30
Posłuchaj
To ma być nowe otwarcie w szkolnictwie zawodowym, w ściślejszej współpracy z pracodawcami, mówi rzecznik Ministerstwa Edukacji Narodowej Anna Ostrowska.
- Nazewnictwo szkół branżowych jest o tyle ważne, że będziemy już mówić o uczniach, a potem absolwentach tych szkół, którzy będą ściślej powiązani z rynkiem. Chodzi też o to, żeby zaktywizować pracodawców, tak aby z nami współdziałali – wyjaśnia rozmówczyni Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia.
Naukę będzie można kontynuować w szkole II stopnia
Uczniowie będą mogli zakończyć edukację na szkole I stopnia albo uczyć się dalej – w liceum, technikum lub branżówce II stopnia.
- Absolwent będzie mógł zdecydować się na to, czy będzie chciał iść już na rynek pracy, czy będzie chciał kontynuować naukę w szkole branżowej II stopnia. Po zakończeniu szkoły branżowej II stopnia będzie mógł otrzymać odpowiednie kwalifikacje do podjęcia zawodu, albo też pójść na studia wyższe – tłumaczy ekspertka.
REKLAMA
Nowa stara podstawa programowa
Na razie uczniowie szkół branżowych będą korzystać ze starych podręczników. Jest za to nowa podstawa programowa, choć w zasadzie nie różni się ona od poprzedniej, wyjaśnia Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia Maria Witomska-Rynkowska, dyrektor Zespołu Szkół nr 31 im. Jana Kilińskiego w Warszawie, który kształci w zawodzie złotnika – jubilera.
- Nowa podstawa programowa jest prawie taka sama, jak poprzednia. Tam są tylko takie niuanse językowe, które niczego w treści nie zmieniają. Pojawił się nowy przedmiot, obowiązkowo są godziny doradztwa zawodowego w szkole. Być może dla młodzieży będzie to również okazja do tego, żeby poznać, jakie są możliwości podejmowania dalszego kształcenia bądź pracy – mówi dyrektor.
Większe zmiany za rok
Na razie więc – poza zmianą nazwy szkół – wiele się nie zmieni. Większe zmiany są planowane za rok, po przeanalizowaniu, w jakich zawodach warto kształcić, wyjaśnia rzecznik MEN.
- Chcemy dostosować finansowanie pod kątem zawodów, które wymagają specjalistycznego sprzętu. Chcemy też zwrócić uwagę na to, które zawody są niezbędne, które są najpopularniejsze na rynku i faktycznie kształcić specjalistów w tych zawodach, na które jest zapotrzebowanie – podkreśla Anna Ostrowska.
REKLAMA
Chętnych do uczenia się fachu brakuje
Na pewno potrzebne będzie też promowanie szkolnictwa branżowego, bo ciągle chętnych do uczenia się fachu brakuje, dodaje Maria Witomska-Rynkowska.
- Te grupy w szkole zawodowej są niewielkie. Mamy nadzieję, że mentalność i rodziców, i uczniów, i rynek pracy, który się otworzy na zawody rzemieślnicze i w ogóle na pracowników po szkole zawodowej, spowoduje większy nabór do tego rodzaju szkół. Tym bardziej, że w ostatnich latach coś się ruszyło, jeśli chodzi o technika – zauważa dyrektor.
Potrzebna jest też poprawa jakości kształcenia. Według ubiegłorocznego raportu Najwyższej Izby Kontroli, zawodówki są niedofinansowane, często źle wyposażone i niedostosowane do potrzeb rynku, a 41 proc. absolwentów nie może znaleźć pracy.
Karolina Mózgowiec, Anna Wiśniewska
REKLAMA
REKLAMA