To obywatele płacą za złe decyzje polityków
Błędne decyzje ekonomiczne – nawet jeśli od razu nie powodują poważnych perturbacji – to w dłuższej perspektywie mogą rodzić niemałe problemy. Najwyrazistszym obecnie tego przykładem jest oczywiście Grecja.
2015-08-20, 17:50
Posłuchaj
Podstawowe wskaźniki gospodarcze w Grecji cofnęły się do poziomu z 2001 roku, kiedy w obiegu znajdowała się jeszcze grecka waluta - drachma. Największy spadek dotknął depozyty bankowe i rynek nieruchomości.
Według danych greckiego ministerstwa finansów, dochody gospodarstw domowych wróciły do poziomu sprzed 12 lat. Jednocześnie utrzymuje się wysokie zadłużenie gospodarstw domowych i przedsiębiorstw. Natomiast ceny produktów i usług wzrosły średnio o 37 procent w stosunku do ostatnich lat, kiedy w obiegu była drachma.
To był cały ciąg zdarzeń
Tak właśnie błędne decyzje gospodarcze wpływają na życie zwykłych obywateli.
– W wypadku Grecji, co prawda mieliśmy do czynienia z całym ciągiem złych decyzji i wielu lat zaniedbań w gospodarce, a generalnie struktury gospodarki, która była niekonkurencyjna, oparta o nepotyzm, korupcje – to był i cały czas jest największy problem. greckiej gospodarki – komentuje Paweł Majtkowski, główny analityk Centrum Finansów Aviva.
REKLAMA
W przypadku Grecji problem polegał w dużej mierze na nadmiernym rozdawnictwie finansowanym z rosnącego zadłużenia czyli emisji obligacji.
– Jednocześnie wydawano te pieniądze nie np. na środki produkcji, rozwój infrastruktury czy rozwój innowacyjnych produktów, fabryk, które by były w stanie nawiązywać walkę konkurencyjną. Przeznaczono je na świadczenia socjalne, które następnie zostały zamieniane na konsumpcję w najprostszym zakresie, gdzie największym wydatkiem był zakup nieruchomości ewentualnie samochodu – mówi Łukasz Piechowiak główny ekonomista Bankier.pl
To trudna sytuacja dla społeczeństwa
Skutki błędnych decyzji grecki polityków odczuwają dziś zwykli mieszkańcy tego kraju.
– Przeciętny Grek znacząco odczuwa te problemy greckiej gospodarki. Nie mówię już o tych ostatnich kłopotach, gdzie zwykły Grek mógł w ciągu dnia wypłacać tylko 60 euro z bankomatu. Proszę sobie wyobrazić, że teraz my stracilibyśmy dostęp do naszych oszczędności. I ktoś limitowałby nam, ile możemy wypłacać. To bardzo trudna sytuacja dla społeczeństwa, ktore przyzwyczaiło się do tego, że jest społeczeństwem bogatym, społeczeństwem, które żyje w ramach Unii Europejskiej, czyli takiego klubu najbogatszych krajów świata. Nagle pojawiają się sytuacje rodem, jak z krajów rozwijających się. Ale pewnie Grecy już sobie mentalnie jakoś z tym poradzili. Ale odczuwają to, wielu Greków nie ma pracy. Wielu z nich musiało się pogodzić z obniżeniem swoich zarobków. I to jest to, co znacząco widzą w swoim portfelu – wylicza Paweł Majtkowski, główny analityk Centrum Finansów Aviva.
REKLAMA
Zaciskanie pasa musi potrwać
Ale to niestety nie koniec złych informacji – bo niektóre efekty złych decyzji gospodarczych w Grecji dopiero się pojawią.
– Pamiętajmy, że Grecy zobowiązali się do dużych zmian gospodarczych i do dalszego mocnego zaciskania pasa, co dotknie na pewno wszystkich Greków i wszyscy to na pewno odczują. Prawdopodobnie będą płacić trochę większe podatki, chociaż akurat w tym wypadku te zmiany prawdopodobnie dotkną najbardziej tych którzy mieli np. zwolnienia podatkowe czy różnego rodzaju dodatki. Grecja na pewno będzie racjonalizowała swoje funkcjonowanie i to do czego została przymuszona, to właśnie wycofanie się z pewnych ulg z pewnych niższych podatków dla określonych miejsc, dla określonych grup zawodowych, dodatków, które były wypłacane pracownikom – mówi Paweł Majtkowski.
A przykład Grecji może być dobrą lekcją dla naszych polityków, którzy szczególnie teraz chętnie obiecują nam gruszki na wierzbie.
Dominik Olędzki, gra
REKLAMA
REKLAMA