Aborcja, ale nie w Polsce. Od lekarzy słyszą: nie jesteśmy mordercami
Zmieniła się władza, ale nie dostępność do legalnej aborcji w polskich szpitalach - uważają działaczki FEDERY i wyciągają na światło dzienne historie kobiet, które w ciągu ostatnich kilku miesięcy przeżyły prawdziwe piekło. A wytyczne towarzystw medycznych, które miały uleczyć obecną sytuację, wydają się jeszcze większą przeszkodą dla obywatelek naszego kraju. - Kobiety są odsyłane od lekarza do lekarza. Czasami słyszą bezpośrednie odmowy, a czasami słyszą: "Nie jesteśmy mordercami" albo: "Proszę urodzić i oddać do adopcji" - alarmują działaczki.
Joanna Zaremba
2024-11-05, 18:28
"Państwo po stronie kobiet" - brzmi dumny tytuł komunikatu, zamieszczonego w serwisie rządowym 30 sierpnia 2024 roku. Dotyczy on zaleceń Ministerstwa Zdrowia dla szpitali i prokuratury w sprawie legalnej aborcji, które miały być doraźnym rozwiązaniem dla kobiet potrzebujących zabiegu (mającym również utrudnić penalizację pomocy w terminacji ciąży).
- Aborcja za granicą. "Miesięcznie zgłasza się do nas 100-150 kobiet"
- Powraca strach Polek, a rejestr ciąż pozostaje [OPINIA]
Przedstawiciele koalicji rządzącej argumentowali to tym, że za obecnej kadencji Sejmu i przy obecnie urzędującym prezydencie nie będzie możliwa legalizacja aborcji. O tym, że takie tłumaczenia są niedopuszczalne - a w dodatku można było zastosować zupełnie inne i bardziej skuteczne rozwiązania - mówiły we wtorek działaczki FEDERY, Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
Wytyczne Ministerstwa Zdrowia ws. aborcji. Co się zmieniło?
Co ogłoszone pod koniec sierpnia wytyczne zakładają? Przede wszystkim to, że do wszczęcia procedury przerwania ciąży powinno wystarczyć jedno orzeczenie od lekarza specjalisty, który stwierdza, że istnieją przesłanki zagrożenia zdrowia kobiety. Może to być zaświadczenie np. od lekarza psychiatry.
- Jeśli w podmiocie leczniczym będzie żądanie drugiego orzeczenia lekarza bądź zwoływania konsylium, to należy to uznać za utrudnianie dostępu do procedury medycznej, która jest w koszyku świadczeń gwarantowanych - mówiła wtedy ministra zdrowia Izabela Leszczyna.
REKLAMA
Co dokładnie zakładały nowe wytyczne?
- kobieta w ciąży zwracająca się do podmiotu leczniczego, który ma kontrakt z NFZ, z zaświadczeniem o tym, że ciąża jest zagrożeniem dla jej zdrowia, musi otrzymać tam świadczenie medyczne, jakim jest przerwanie ciąży;
- jeśli w takim podmiocie leczniczym nie zostanie dokonana ta terminacja ciąży, to taki podmiot leczniczy podlega karze;
- prezes NFZ ma prawo rozwiązać kontrakt z takim podmiotem leczniczym;
- rzecznik praw pacjenta, uznając takie działanie za przekroczenie praw pacjenta, może nałożyć na taki podmiot karę do 500 tys. zł.
Już pod koniec października okazało się jednak, że nie będzie tak dobrze. Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników oraz konsultanci krajowi w dziedzinie położnictwa przyjęli wspólne stanowisko ws. wytycznych resortu.
Stanowisko ginekologów, położników i psychiatrów ws. wytycznych MZ
W stanowisku towarzystwa mogliśmy m.in. przeczytać, że lekarze specjaliści - w tym psychiatrzy - mogą jedynie rozpoznawać zagrożenie dla życia kobiety, które może uzasadniać terminację ciąży, ale ostateczna decyzja o aborcji ma należeć do kobiety i lekarza ginekologa, który przeprowadza zabieg. Ponadto wyrazili wątpliwości co do zasadności przerwania ciąży na każdym jej etapie. Dodatkowo stwierdzili, że brakuje jasnych wytycznych w prawie, dotyczących oceny zagrożenia zdrowia kobiety. To lekarz - ich zdaniem - musi oceniać, na ile jest ono realne. W przypadku zaawansowanej ciąży stwierdzono zaś, że zabieg powinien być przeprowadzony w warunkach szpitalnych.
Według członków towarzystwa wątpliwości w wytycznych resortu ma budzić również stwierdzenie, że uzależnianie możliwości przeprowadzenia aborcji od dodatkowych orzeczeń lekarskich jest nieuzasadnione. Powoływali się na ustawę o zawodzie lekarza, w której zaleca się przeprowadzanie dodatkowych konsultacji w razie wątpliwej diagnozy.
REKLAMA
Swoje stanowisko w październiku dorzuciło również Polskie Towarzystwo Psychiatryczne, stwierdzając, że psychiatrzy nie mogą decydować o przerwaniu ciąży.
Aborcja w Polsce. Sytuacja jest coraz gorsza? "Wraca do tej po wyroku TK"
Tak skomplikowana sytuacja, brak jasności w zakresie wytycznych to kolejne utrudnienia dla kobiet, które i tak walczą ze skrajnie antyaborcyjnym prawem w Polsce. Po dwóch miesiącach od ogłoszenia wytycznych Ministerstwa Zdrowia sytuacja nie tylko się nie poprawiła. Zdaniem FEDERY jest znacznie gorzej. - Nikt inny nie wie tak dobrze, jak ta praktyka wygląda - powiedziała prezeska zarządu fundacji, Krystyna Kacpura, która zabrała głos jako pierwsza.
Sprawy, w których kobiety bezskutecznie usiłują uzyskać dostęp do legalnej aborcji, trafiają do nich każdego dnia. - Z całą stanowczością chcę powiedzieć, że zalecenia Ministerstwa Zdrowia niczego nie poprawiły, a wręcz przeciwnie: sytuacja wraca do tej, która była w Polsce tuż po wyroku Trybunału Konstytucyjnego - oznajmiła.
"Troszczą się o płody. Nie ma żadnej troski o kobiety"
Wskazała też, gdzie tkwi główny problem.
REKLAMA
- Największymi wrogami kobiet w tej chwili są lekarze i politycy. Jedni zabrali nam absolutnie dostęp do legalnej aborcji i "zwracają" go nam już ponad 30 lat. Drudzy z kolei, zamiast troszczyć się o zdrowie kobiet, przyszłych matek, troszczą się bardziej o płody. Zwłaszcza o te, które nie mają żadnych szans na przeżycie lub mają szansę na przeżycie kilku miesięcy, może kilku dni, w strasznych cierpieniach. Mówię o wytycznych Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego i Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników. Jedno i drugie towarzystwo w swoich wytycznych przede wszystkim troszczy się o płód. Tam nie ma żadnej troski o kobiety - zauważyła Krystyna Kacpura.
I jak - jak dodaje - we wspomnianych zaleceniach widoczna jest jedynie "troska o to, kto podejmuje ostateczną decyzję, co będzie, jak się pomylą, i że są to tylko rekomendacje czy też konsultacje".
- Nie ma natomiast osoby odpowiedzialnej za decyzje - podkreślała.
"Proszę sobie wyobrazić dostanie się do psychiatry w Polsce"
I nawiązała do wytycznych MZ. - One mówią jasno: wystarczy jedno zaświadczenie po konsultacji psychiatrycznej. Polskie Towarzystwo Psychiatryczne dąży do tego, żeby takie zaświadczenia były wydawane po osobistej wizycie pacjentki. Proszę sobie wyobrazić dostanie się do psychiatry w Polsce w małym mieście - zresztą nie tylko w małym - kobiety, dla której najważniejszy jest czas. Która i tak wystarczająco cierpi z powodu wad płodu, musi szybko podjąć decyzję. Jeśli ją podjęła, to trzeba ją zrealizować. Tylko jak i gdzie? - kontynuowała prezeska zarządu FEDERY.
REKLAMA
Krystyna Kacpura oznajmiła też, że działaczki FEDERY wystosowały do ministry zdrowia Izabeli Leszczyny pytanie za pośrednictwem mediów społecznościowych. Zapytały szefową resortu o to, czy zostały wyznaczone placówki psychiatryczne dla kobiet w trudnych ciążach, które potrzebują konsultacji psychiatrycznych.
- Oczywiście to pytanie retoryczne - uściśliła Kacpura.
"Dlaczego kobieta ma wędrować przez całą Polskę?"
Prezeska organizacji podkreślała, że wciąż mowa jest o płodach będących w bardzo złej kondycji fizycznej, z wadami letalnymi i genetycznymi. - O których ginekolodzy dobrze wiedzą, że nie mają szans na przeżycie albo znikomą szansę na przeżycie w strasznych cierpieniach - sprecyzowała.
REKLAMA
Zwróciła też uwagę, że w swoich wypowiedziach i wytycznych przedstawiciele wspomnianych towarzystw określają niektóre metody przerywania ciąży z wadami płodu jako "niehumanitarne". - Metody, które są stosowane na całym świecie - przypomniała.
Jedni i drudzy odrzucają decyzyjność w sprawie terminacji ciąży po konsultacji z psychiatrą, mówiąc, że są to tylko konsultacje. Tyle że Ministerstwo Zdrowia powiedziało, że taka konsultacja i zaświadczenie jest warunkiem legalnej aborcji - podkreśliła działaczka.
Zwróciła też uwagę na niepokojącą jej zdaniem opinię psychiatrów, "którzy są za tym, żeby przyjmować pacjentki osobiście". Przypomniała, że dotychczas wiele konsultacji psychiatrycznych, terapii i spotkań z psychologiem odbywa się online.
- Dlaczego akurat w przypadku ciąży zagrożonej, takiej, gdzie czas jest najważniejszy - gdzie trzeba jak najszybciej kobiecie pomóc - kobieta ma wędrować przez całą Polskę i szukać psychiatry, który akurat ją przyjmie? - dopytywała Krystyna Kacpura.
REKLAMA
Aborcja w Polsce. "Nic się nie zmieniło"
Dodała, że jest to tak naprawdę kolejne utrudnienia w i tak skomplikowanej sytuacji prawnej.
- Nic się nie zmieniło, wręcz przeciwnie. Lekarze? Jedni powołują się na zalecenie MZ, a inni z kolei na odpowiedź na to zalecenie PTGiP. I kto tu ma rację? Które zalecenia są ważniejsze? - dodawała. - Uważamy, że winę za to ponoszą politycy i lekarze. Bo jedni i drudzy powinni przede wszystkim troszczyć się o kobiety (...) - wskazała.
Na koniec zapytała, jak w takiej sytuacji mają postępować kobiety i reszta społeczeństwa. - (...) Mamy czekać na kolejną śmierć? - dopytywała.
"Tak, jakby władza się nie zmieniła"
FEDERA nie ustaje w walce o prawo kobiet do legalnej aborcji. O tym, że blisko dwa miesiące po ogłoszeniu wytycznych MZ spraw wcale nie ubywa, szczegółowo mówiła wiceprezeska fundacji i konsultantka programowa, adwokatka i członkini Trybunału Stanu, Kamila Ferenc.
REKLAMA
- Jakiś czas temu byłyśmy pytane, czy sytuacja w związku z aborcją się polepszyła. Wtedy mówiłyśmy, że delikatnie tak, że czujemy to rozprężenie, oddech wolności. Od kilku miesięcy natomiast obserwujemy i osobiście odczuwamy pogorszenie tej sytuacji. Tak, jakby władza się nie zmieniła - powiedziała Kamila Ferenc.
Z prawdziwymi historiami kobiet mierzy się codziennie. Te, które opisywała, to sprawy sprzed kilku tygodni.
"Każe jej się czekać po 10 godzin na korytarzu"
- Kobieta, która dowiedziała się, że jest w ciąży z ciężką, nieodwracalną wadą płodu, musi pożegnać się z myślą o szczęśliwym rodzicielstwie, jej dziecko nie przeżyje, jest w żałobie, musi borykać się z wrogim systemem - zaznaczała.
- Każe jej się czekać po 10 godzin na korytarzu szpitalnym na odpowiedź lekarza. Diagnoza prenatalna jest zmieniana z dnia na dzień - w zależności od tego, czy rozważa ona aborcję, czy nie. Bo wtedy lekarze starają się trochę łagodniej przedstawić wady, które wcześniej zdawały się być śmiertelne. Kobiety są odsyłane od lekarza do lekarza. Czasami słyszą bezpośrednie odmowy, a czasami słyszą "nie jesteśmy mordercami" ze strony lekarzy. Albo: "Proszę urodzić i oddać do adopcji" - wymieniała prawniczka.
REKLAMA
- Co za cyniczne okrucieństwo - kontynuowała mecenaska - powiedzieć kobiecie, która jest w żałobie, że może urodzić dziecko i oddać do adopcji - o którym wie, że ma ciężkie nieodwracalne wady, nie będzie zdolne do samodzielnej egzystencji. To dzisiaj słyszą na oddziałach szpitalnych kobiety od lekarzy ginekologów. Jest to sytuacja niedopuszczalna - zaznaczyła.
Postawa polityków? "Niedopuszczalna"
- Podobnie niedopuszczalna jest dzisiaj postawa polityków i polityczek, szczególnie za nieakceptowalne uznajemy słowa Donalda Tuska - że w tej kadencji Sejmu nie uda się przywrócić kobietom prawa do aborcji - podkreśliła.
Czytaj także:
- Zmienia się podejście do aborcji. "Po zmianie władzy jest mniej obaw, lekarze nie odmawiają
- Lewica nie odpuści kwestii aborcji. Trela: rządy PiS z Konfederacją to realne piekło kobiet
Dodała, że tak samo oceniają działalność posłów Polskiego Stronnictwa Ludowego, którzy - przypomnijmy - swoimi głosami przyczynili się do tego, że ustawa Lewicy depenalizująca aborcję w lipcu 2024 r. została odrzucona przez Sejm. W drugiej połowie lipca złożono kolejny projekt ustawy depenalizującej aborcję, którego pierwsze czytanie rozpocznie się w środę.
Sprawy karne za pomoc w aborcji. "Przeciwko przyjaciółkom, siostrom, matkom"
- Cały czas w sądach karnych toczą się sprawy karne o pomocnictwo w aborcji - podkreśliła mecenaska.
REKLAMA
Jakiego rodzaju są to sprawy? - Kuzynka kuzynce kupiła środki poronne, bo tamta była w ciąży, do której doszło w wyniku toksycznej relacji z partnerem, który zadaje jej przemoc seksualną. Nie była pewna, czy ciąża nie jest wynikiem jednego z tych gwałtów. Jedno dziecko zostało jej odebrane. Jest w kryzysie bezdomności i bezrobocia. I za tę pomoc, za zakupy tabletek dla swojej kuzynki, moja klientki siedziała na ławie oskarżonych. To są sprawy karne przeciwko przyjaciółkom, kuzynkom, siostrom i matkom, które wcale od czasów przejęcia władzy przez koalicję rządzącą nie zostały zatrzymane. I toczą się w dalszym ciągu - podkreślała Kamila Ferenc.
Z Olsztyna do Rybnika. Tyle trzeba jechać po zaświadczenie ws. aborcji
- Dlaczego Polskie Towarzystwo Psychiatryczne nagle decyduje się wydać stanowisko, w którym mówi, że kobieta np. z Olsztyna będzie musiała jechać do Rybnika, bo tam najwcześniej będzie w stanie uzyskać tę niezbędną pomoc psychiatryczną? - dopytywała z kolei Antonia Lewandowska, koordynatorka rzecznictwa krajowego FEDERY.
- To nie jest przykład "z powietrza" - wyjaśniła. - Wczoraj taką rozmowę odbyłam. Rozmawiałam z kobietą, która znajduje się w Olsztynie. Potrzebowała pomocy od lekarza psychiatry, żeby mój jak najszybciej przerwać ciążę bardzo źle rokującą. I jedyny termin, najszybszy, jaki znalazła, który mógł jej jakkolwiek pasować, aby zmieścić się w granicach czasowych wyznaczonych przez szpital, to była wizyta w Rybniku. Zadzwoniła i zapytała, w jaki sposób ma się tam dostać - bo o prostu nie ma pieniędzy - opisywała działaczka.
"Plaster na ranę" to nie rozwiązanie
- Przesłanka psychiatryczna, czyi ten "plaster na ranę", to nie jest rozwiązanie zgodne z rekomendacjami WHO. Ale jedyne rozwiązanie, jakie kobiety w Polsce w tej chwili mają - zauważyła Antonina Lewandowska.
REKLAMA
I zwróciła uwagę, że PTGiN w wielu wywiadach miało podkreślać, iż rekomendacje towarzystwa są zgodne ze standardami międzynarodowymi. Zdaniem działaczek FEDERY ma być całkiem odwrotnie.
- Władze PTGiN, które podpisują się pod dokumentami, działają nie tylko na szkodę pacjentek. Jako FEDERA uważamy, że działają w sposób nieetyczny, niehumanitarny i niezgodny ze sztuką medyczną (...). Podpisują się pod tym, żeby tę pomoc kobietom utrudnić. Żeby nie były w stanie uzyskać świadczenia zgodnego ze standardami międzynarodowymi - podkreśliła Lewandowska.
Jako przykład wskazała wykonywany w Polsce rutynowo zabieg łyżeczkowania macicy, który jest zgodny z rekomendacjami PTGiN. Jednak Światowa Organizacja Zdrowia odradza stosowania tego zabiegu (chyba że w danej sytuacji jest on jedyną możliwością i jest absolutnie konieczny), ponieważ wiąże się m.in. z największym ryzykiem perforacji macicy.
- PTGiN ignoruje stanowiska międzynarodowych federacji ginekologiczno-położniczych, międzynarodowych ciał eksperckich i twierdzi, że robi wszystko zgodnie z ich zaleceniami - kontynuowała członkini FEDERY.
REKLAMA
Szpitale nie wiedzą, co robić
Zaapelowała też do obecnych na konferencji dziennikarzy, by sprawdzili wszelkie dokumenty związane z tą działalnością i tym, czy jest ona zgodna z zaleceniami międzynarodowymi. Działaczka dodała, że to co, przedstawia, podparte jest działaniem dyrekcji niektórych placówek medycznych.
- Komitet ONZ mówi jasno. FEDERA: Polska musi uznać aborcję za prawo podstawowe
- Lewica nie odpuści kwestii aborcji. Trela: rządy PiS z Konfederacją to realne piekło kobiet
- Związki partnerskie to priorytet? Kotula: warto zrobić wszystko
- Które nie wiedzą, co mogą zrobić. Muszą wystosowywać pisma z pytaniem, czy mogą świadczyć tę międzynarodową pomoc - wskazywała. - Muszą wysyłać stosowne pisma do organów decyzyjnych w kraju, bo inaczej nie wiedzą, czy PTGiN podpisze się pod takim rozwiązaniem, które jest zgodne z rozporządzeniami międzynarodowymi, czy jednak powie, że ich wytyczne, te krajowe, są w jakiś sposób ważniejsze, rzekomo lepiej udokumentowane - dopytywała.
Lekarze pytają: "Jak mogę pomóc pacjentce?"
Antonina Lewandowska dodała, że organizacja prowadzi rozmowy z bardzo wieloma pracownikami medycznymi, którzy chcą pomagać kobietom.
REKLAMA
- Są tacy lekarze, którzy dzwonią i pytają np.: "W jaki sposób mogę pomóc mojej pacjentce, którą mam na oddziale?". Czekają na dyspozycję, stosowne podpisy, jasne stanowiska. A nie wytyczne PTGiN, i do tego wytyczne MZ, którymi możemy sobie żonglować i zastanawiać się, kto się na co powoła i co ostatecznie będzie najważniejsze. Nie mamy jasnego, systemowego rozwiązania i to działa przede wszystkim na szkodę pacjentek, bo to kobiety w tym wszystkim cierpią - wskazała.
Dodała, że władze ciał medycznych ograniczają - zdaniem FEDERY - działalność propacjencką lekarzy, którzy nie zajmują wysokich stanowisk w tych ciałach. - Mają czelność stanąć przed kamerą i powiedzieć: "Tak, robię wszystko, co najlepsze dla naszych pacjentek". Polscy lekarze nie robią tego, co jest najlepsze dla pacjentek, i musimy zacząć mówić o tym głośno - zaapelowała.
"Potrzebujemy depenalizacji i liberalizacji aborcji"
Działaczki FEDERY dzień za dniem świadczą pomoc kobietom potrzebującym aborcji. Ale polskie kobiety potrzebują rozwiązań systemowych.
- Potrzebujemy depenalizacji i liberalizacji aborcji, a nie przywrócenia tej czy innej przesłanki. Potrzebujemy zmiany filozofii myślenia o zdrowiu kobiety - zauważyła z kolei Kamila Ferenc.
REKLAMA
- Apeluję o zmianę podejścia do lekarzy i do polityków. O przyjęcie ustaw, bo my, jako FEDERA, oferując nasza codzienną pomoc, nie jesteśmy w stanie zapewnić aborcji każdej kobiecie. Bo lekarze prześcigają się w sposobach, żeby wymyślić nowe metody utrudniania dostępu do aborcji - podsumowała prawniczka.
polskieradio24.pl/Joanna Zaremba
REKLAMA