"Kultura strategiczna musi się zmienić". Michta: Zachód musi przestać traktować Europę Wschodnią jako peryferie

- By odsunąć zagrożenie ze strony Rosji i wypracować jasną wizję zwycięstwa, Zachód musi zerwać z uzależnieniem gospodarki od Moskwy i Pekinu. Konieczne jest także nowe podejście do wizji bezpieczeństwa, nie tylko podtrzymywanie status quo. Ponadto Europa Wschodnia nie może być już traktowana jako peryferie. Na wschodniej flance nie ma rozwiązań jednopaństwowych, dlatego Ukraina i Białoruś muszą wejść w orbitę Zachodu - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl Andrew Michta. Jak dodał, trzeba być także gotowym na zmiany w Rosji, "więzieniu narodów", są one poza naszą kontrolą.

2023-07-28, 08:55

"Kultura strategiczna musi się zmienić". Michta: Zachód musi przestać traktować Europę Wschodnią jako peryferie
Nie ma jednopaństwowych rozwiązań bezpieczeństwa na flance wschodniej Sojuszu. To musi być rozwiązanie regionalne - mówi dr Andrew Michta. Foto: Facebook/Sztab Generalny Ukraińskich Sił Zbrojnych
  • Na Zachodzie brakuje refleksji nad przyszłością, nad tym, jak ma wyglądać zwycięstwo po wojnie - ostrzega dr Andrew Michta
  • Konieczna jest zmiana myślenia o Europie Wschodniej jako obszarze peryferyjnym. To musi się stać i to będzie oznaczać zmianę kultury strategicznej Zachodu - przekazał dr Andrew Michta
  • "Europa nie będzie bezpieczna, póki Białoruś Ukraina nie będą połączone z systemem zachodnim"

***

- Na Zachodzie brak jest refleksji nad przyszłością. Czasem zastanawiamy się nad tym, w jakiej sytuacji znajdujemy się obecnie. Mam wrażenie, że w największych stolicach Europy, zwłaszcza Berlinie i Paryżu, wciąż mamy pewien kryzys niedowierzania: jak to możliwe, że znaleźliśmy się w tego rodzaju sytuacji, gdy było tak dobrze - powiedział portalowi PolskieRadio24.pl dr Andrew Michta, pytany o to, dlaczego w dyskusjach o Rosji brakuje wyobrażenia sobie naszej sytuacji za 5, 10 lat, brak wizji tego, czym skończyć się ma wojna z Rosją, brak wyobrażenia zwycięstwa.

- Niewiele jest myślenia długoterminowego, strategicznego, odwagi, by myśleć, jak może wyglądać bezpieczeństwo Europy i bezpieczeństwo świata. Uważam, że jest kilka tego powodów - zaznaczył Andrew Michta.

<<< INWAZJA ROSJI NA UKRAINĘ: SERWIS SPECJALNY>>>

REKLAMA

Powód pierwszy: Europa przyzwyczaiła się do pewnego sposobu myślenia

 - W ciągu ostatnich 30 lat przyzwyczailiśmy się myśleć w kategoriach normatywnych. Liczą się instytucje, mowa było o końcu historii, sprawy geopolityki, twardej siły, są zepchnięte na dalszy plan - zaznaczył Andrew Michta.

- Gdy czytać podstawowe dokumenty jak strategia bezpieczeństwa narodowego USA, to mowa w nich jest o utrzymaniu systemu światowego opartego na regułach i wartościach. Dla mnie to ważny, ale niekompletny cel. Jeżeli stratedzy mają to później zoperacjonalizować w taki sposób, żeby oficerowie, żołnierze i cała społeczność pracująca nad bezpieczeństwem mogła to przełożyć na konkretne plany, to trzeba zapytać, co to de facto znaczy? - zauważył nasz rozmówca.

Powód drugi: nie ma wyobrażenia zwycięstwa, rozmowy są reaktywne i chodzi w nich o podtrzymanie status quo

Andrew Michta zaznaczył, że w wielu dyskusjach mówi się głównie o tym, jak zachować obecny stan rzeczy, nie projektuje się przyszłości.

- Kilkakrotnie powiedziałem na różnego rodzaju spotkaniach i oficjalnych, i nieoficjalnych, że wciąż mówimy o powrocie rywalizacji wielki sił (great power competition). Uznano, że skończyliśmy globalną wojnę z terroryzmem, kiedy USA wyszły z Afganistanu - to było symboliczne zamknięcie. Jednak nadal nie usłyszałem, jak ma wyglądać zwycięstwo, to znaczy, jakiego rodzaju struktury sojuszu, jakiego rodzaju rozłożenie siły, jakiego rodzaju geopolitykę chcemy zbudować - dodał.

REKLAMA

- Większość rozmów, które słyszymy, to rozmowy reaktywne, nie są proaktywne, tworzące nową jakość. Mowa jest o tym, jak zachować status quo - zaznaczył Andrew Michta

Powód trzeci: uzależnienie gospodarcze od Rosji i Chin

- Przez ostatnie 30 lat Europie powodziło się bardzo dobrze, mieszkańcy Zachodu czuli się jak pączek w maśle. Budżety obronne zostały w większości krajów rozwiązane, były traktowane jak skarbonka dla na wszelkie innego rodzaju socjalne projekty - podkreślił także Andrew Michta.

- Sowieci nie byli częścią zachodniej gospodarki, poza tym że czasami sprzedawali surowce i płacili złotem. Tymczasem po rozpadzie ZSRR Rosjanie dołączyli do tego systemu i umieścili w nim wielkie ilości taniej energii, a z drugiej strony Chińczycy przekazały ogromną ilość taniej siły roboczej. Firmy zachodnie mogły przenosić produkcję do Chin. To doprowadziło to do poważnej deindustrializacji Zachodu - mówię tu i o Stanach Zjednoczonych i Europie. Przede wszystkim gospodarka niemiecka uzależniła się energii rosyjskiej - w 2014 roku Niemcy były w 35 proc. zależne od rosyjskiego gazu, a gdy w 2022 roku zaczęła się wojna, zależność zbliżała się do 60 proc. Niemcy zamykały wówczas ostatnie reaktory - przekazał Andrew Michta.

Jak zaznaczył, jeszcze większym problemem jest uzależnienie się od rynku chińskiego. - Chodzi np. o największe koncerny niemieckie. Niemcy sprzedają więcej samochodów na rynku chińskim, produkują tam masę tanich komponentów. Proszę spojrzeć, co robią Volkswagen, Audi. W efekcie duża część PKB jest z eksportu, a to pozwala transfery socjalne, które stanowią prawie 50 proc. niemieckiego budżetu. Używam tego jako przykładu, ale tak jest niemalże w całym systemie europejskim - zauważył.

REKLAMA

- Także Stany Zjednoczone przeniosły produkcję do Chin w wielu kategoriach, doprowadzając do sytuacji, w której wraz z początkiem pandemii nie mogliśmy dostać prostych środków bezpieczeństwa, np. masek. To tam było wytwarzane 80 proc. naszych antybiotyków. To kontekst. Musimy myśleć holistycznie, przemodelować cały system ekonomii państw Zachodu - zauważył dr Andrew Michta.

- Jeśli będziemy nadal działać w istniejącym systemie zglobalizowanym, a nie przeprowadzimy decouplingu, przede wszystkim od Chin - to będziemy nadal działać w warunkach, które są lepsze dla naszych przeciwników - ostrzegł.

Jak zauważył, Stany Zjednoczone są akurat w dość dobrej sytuacji. - Tak naprawdę głównymi partnerami handlowymi USA są Kanada i Meksyk, czyli układ NAFTA. Chiny są na trzecim miejscu. Europa jest bardziej uzależniona od Chin i w mojej ocenie desperacko stara się pozostać na tym rynku, choć zdaje sobie sprawę z tego, że dla strony amerykańskiej status quo jest nie do zaakceptowania. Nie można ciągle wysyłać technologii i pieniędzy do państwa, które stara się obalić istniejący system globalny, zbudowany przez USA z ich sojusznikami - podkreślił.

Powód czwarty: Europa Wschodnia jest odbierana jako peryferie

- Ważne są jeszcze dwie kwestie. Po pierwsze, to jest zmiana pewnego myślenia o Europie Wschodniej jako obszarze peryferyjnym. To musi się stać i to będzie oznaczać zmianę kultury strategicznej Zachodu - przekazał portalowi PolskieRadio24.pl Andrew Michta.

REKLAMA

- Ta zmiana już się odbywa, ale powoli. Po drugie trzeba zrozumieć, że nie ma jednopaństwowych rozwiązań bezpieczeństwa na flance wschodniej sojuszu. To musi być rozwiązanie regionalne. To znaczy, że Białoruś musi być częścią tej strategicznej zmiany. Jestem przekonany, że jeżeli Ukrainie uda się obronić nie tylko niepodległość i demokrację, ale również odbudować i zostać państwem z dużym potencjałem, Białoruś ma wielkie szansę na sukces - przekazał Andrew Michta.

- Ukraina ma wyedukowaną populację, ogromne zasoby, w tym jeśli chodzi o rolnictwo. Choć z drugiej strony, można się zastanawiać, jak Francja będzie odnosić się do kwestii wspólnej polityki rolnej, gdy Ukraina wejdzie do UE. Kijów ma jednak także dużą bazę przemysłową, dużą zdolność technologiczną zwłaszcza w przemyśle zbrojeniowym. Jeśli Ukraina osiągnie sukces, to reżim łukaszenkowski po prostu się rozsypie, kontrola Kremla nad Białorusią się załamie- przekazał nasz rozmówca.

- Patrząc na młodych ludzi w Mińsku, którzy byli bici i maltretowani, wtedy gdy skradziono im wybory, miałem wrażenie, że Białorusini idą drogą ku wolności - zaznaczył Andrew Michta.

Putin właściwie pogrzebał potencjał imperialny Rosji

- Można jeszcze dodać, że Putin tak naprawdę położył kres imperium: nie ma mowy o rekoncyliacji między Rosjanami i Ukraińcami przez pokolenia. Wprowadził zmiany, które będą nieodwracalne. Może skończyć opowiadać o Wielkorusinach, Małorusinach i Białorusinach - ocenił nasz rozmówca.

REKLAMA

- Potrzebne jest myślenie o tym, że Europa nie będzie bezpieczna, póki Białoruś i Ukraina nie będą połączone z systemem zachodnim. To w geopolitycznych kategoriach oznacza wypchnięcie Rosji z Europy. Rosja to nie państwo narodowe, lecz imperialne, jeśli spojrzeć na etniczną kompozycję - to nie narodowości, ale wkute w imperium narody, 160 nierosyjskich narodowości. Pamiętamy, co działo się w Czeczenii, wszak zamordowano setki tysięcy mieszkańców - dodał.

Putin dewesternizuje Rosję

Andrew Michta powiedział, że myślimy o Ukrainie, jednak trzeba się poważnie zastanowić, co się stanie w samej Rosji.

- Gdy patrzymy, co robi Putin, widzimy też, że dewesternizuje Rosję. Mówi o kulturze Rosji jako własnej, euroazjatyckiej, o wojnie cywilizacji. Trzeba się zapewne przygotować na duże zmiany wewnątrz samej Rosji. Trzeba rozumieć, że nie mamy nad tym kontroli: a tymczasem w USA i winnych państwach rozmawia się o tym, że "nie można dopuścić do chaosu". Imperium rosyjskie, gdy przegrywało wojny na nie swoim obszarze, ulegało defragmentyzacji. Warto zastanawiać się nad geopolityką Eurazji - zaznaczył.

- Do tego wojna na Ukrainie pokazuje obrazy z Pragi, z Warszawy, dają one światu poczucie, czym jest Europa Wschodnia: nie są to peryferie, zaniedbany, niecywilizowany rejon, tylko obszary nowoczesne, bardzo dobrze rozwinięte. Za tym powinny pójść inne zmiany w stosunku do Europy Wschodniej - przekazał nasz rozmówca.

REKLAMA

***

Prof. Andrew Michta jest dziekanem Kolegium Studiów Międzynarodowych i Bezpieczeństwa (College of International and Security Studies) w George C. Marshall European Center for Security Studies w Garmish w Niemczech. Poprzednio był profesorem katedry Bezpieczeństwa Narodowego w amerykańskim Morskim Kolegium Wojennym (Naval War College) w Newport i analitykiem (senior fellow) w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (Center for Strategic and International Studies - Europe Program) w Waszyngtonie, a także Center for European Policy Analysis w Waszyngtonie.

Nasz rozmówca zastrzegł, że wypowiedział się w powyższym wywiadzie we własnym imieniu, a wyrażone opinie nie mogą być automatycznie utożsamiane ze stanowiskiem Departamentu Obrony USA, administracji Stanów Zjednoczonych czy George C. Marshall European Center for Security Studies.


Rozmawiała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio24.pl

REKLAMA

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej