Inwestowanie w dzieła sztuki: koniec roku to czas żniw
W ostatnich tygodniach padły rekordowe sumy na aukcjach dzieł polskich malarzy.
2017-12-15, 12:53
Posłuchaj
Prawie 17 mln złotych wyniósł obrót na aukcji Sztuka Współczesna. Licytowane były między innymi prace Tadeusza Kantora, Henryka Stażewskiego, Erny Rosenstein czy Tadeusza Brzozowskiego. W czwartek licytowano "Macierzyństwo" Stanisława Wyspiańskiego. Obraz sprzedano za ponad 4 miliony 300 tysięcy zł.
Na aukcjach dzieł sztuki na całym świecie koniec roku to prawdziwe żniwa. Z tego powodu domy aukcyjne szykują na ten czas najciekawszą ofertę. Przyjęło się bowiem uważać, że pod koniec roku osiąga się najwyższe ceny chociaż w Polsce to rzecz względna, mówi Iza Rusiniak z domu aukcyjnego Desa Unicum.
- Polska sztuka, nawet ta najdroższa, jest śmiesznie tania. Jeżeli popatrzymy na nasze rekordy, to najdroższe dzieła, jakie się pojawiają, są za kilkaset tysięcy złotych. Kiedy porównamy to z cenami najlepszych rzeczy na świecie, które opiewają na miliony dolarów, to możemy powiedzieć, że to, co najlepsze w polskiej sztuce, można kupić za proporcjonalnie niedużą kwotę, jeżeli popatrzymy na to, co najlepsze w sztuce amerykańskiej i francuskiej. To jest oczywiście refleks tego, że jesteśmy społeczeństwem niezbyt bogatym. Z drugiej strony jest fantastyczna perspektywa inwestycyjna, bo to oznacza, że polska sztuka ma jeszcze z czego zdrożeć – zauważa ekspertka.
Padają kolejne rekordy
Obecnie jest tendencja, żeby ściągać dzieła polskich słynnych malarzy, które są licytowane na Zachodzie. One tam zazwyczaj osiągały wysokie ceny, a w kraju niższe, mówi profesor Krzysztof Borowski z SGH, znawca sztuki.
REKLAMA
- W ciągu ostatnich dwóch – trzech lat już było widać przebijanie kolejnych rekordów, liczonych w milionach złotych. A ostatnie kilka lat pokazało, że spokojnie zbliżyliśmy się do poziomu i u nas w kraju obrazy znanych artystów osiągają takie pułapy – mówi ekspert.
Mody na malarstwo też się zmieniają
Gusty i mody na malarstwo i malarzy oczywiście zmieniają się. Kiedy w latach dziewięćdziesiątych rodził się polski rynek sztuki, klienci wybierali realistyczne malarstwo XIX wieku, które dzisiaj już tak bardzo kochane nie jest, mówi Iza Rusiniak.
- Aktualne pokolenie klientów kocha sztukę popartową z lat 60. XX wieku, bo akurat ta sztuka doskonale zgrywa się ze współczesnymi wnętrzami i designem. Taki obraz powieszony w domy czy biurze robi ogromne wrażenie – uważa rozmówczyni Naczelnej Redakcji Gospodarczej Polskiego Radia.
Sposób na inwestycje
W biurze może trochę rzadziej, bo obrazy w Polsce kupują przede wszystkim osoby prywatne, czasem instytucje, rzadko firmy. Na Zachodzie także banki i fundusze inwestycyjne. Jako lokata kapitału bezpieczniejsze są dzieła starych mistrzów, bo one raczej nie stracą na wartości. Inaczej jest ze sztuką współczesną, zauważa profesor Krzysztof Borowski.
REKLAMA
- Niektórzy inwestorzy robią kilka rodzajów inwestowania we współczesną sztukę. Można się np. umawiać z takimi malarzami, którzy zostali już dostrzeżeni na rynku, wtedy kupuje się często od nich kilka obrazów. Jedzie się bezpośrednio do pracowni takiego malarza i z nim negocjuje się cenę, co jest łatwiejsze niż dokonywanie tego poprzez galerię. Można też kupować na aukcjach często charytatywnych, gdzie te obrazy osiągają niskie ceny, co też jest fenomenem na polskim rynku – zauważa ekspert.
Domena nie tylko bogaczy
Kolekcjonowanie sztuki nie jest tanie, ale nie musi być też wyłącznie domeną ludzi bogatych.
Klasa średnia w Polsce się powiększa i ona także coraz śmielej zacznie sięgać choćby po obrazy. Zdaniem profesora Krzysztofa Borowskiego powoli wracamy do tradycji przedwojennych, kiedy w wielu domach ze sztuką, malarstwem obcowało się na co dzień.
Aleksandra Tycner, awi
REKLAMA