232 dni Santosa - czyli gorące krzesło selekcjonera reprezentacji Polski. Zmieniamy trenerów jak rękawiczki
Fernando Santos żegna się z funkcją selekcjonera piłkarskiej reprezentacji Polski, choć objął ją niecałe osiem miesięcy temu (pracował dokładnie 232 dni). W ostatnich latach Biało-Czerwoni nie mogą się przyzwyczajać do jednego trenera. W ciągu ostatnich pięciu lat mieli bowiem już czterech selekcjonerów.
2023-09-13, 18:47
Fernando Santos został selekcjonerem reprezentacji Polski pod koniec stycznia, jednak zdecydowanie nie jest to udana kadencja Portugalczyka. Szkoleniowiec, który ma w dorobku tytuł mistrza Europy zdobyty z kadrą swojej ojczyzny, przegrał aż trzy z pięciu spotkań w eliminacjach Euro 2024.
Po wyjazdowych porażkach z Czechami (1:3) i Mołdawią (2:3), czarę goryczy przelała niedzielna przegrana w Tiranie z Albanią (0:2). Nic dziwnego, że zwolnienie Santosa przez prezesa PZPN Cezarego Kuleszę stało się faktem.
Teraz działaczy PZPN i polskich kibiców czekają kolejne poszukiwania selekcjonera. W ostatnich latach się do tego przyzwyczailiśmy...
Ostatnim selekcjonerem, który z reprezentacją Polski pracował długo oraz z sukcesami był Adam Nawałka, zatrudniony w latach 2013-2018. Ćwierćfinał Euro 2016 to w końcu największy sukces naszej kadry w XXI wieku. Nieudany mundial w Rosji sprawił jednak, iż szkoleniowiec stracił pracę, a od tamtej pory fotel selekcjonera zaczął przypominać gorące krzesło...
REKLAMA
Jerzy Brzeczek: zwolniony, gdy nikt się tego nie spodziewał
W lipcu 2018 roku nowym trenerem reprezentacji Polski został jej były kapitan Jerzy Brzęczek. Nominacja ta zaskoczyła kibiców, gdyż największym trenerskim sukcesem nowego selekcjonera było piąte miejsce w Ekstraklasie wywalczone z Wisłą Płock. Kadra Brzęczka była krytykowana za styl, jednak awans do mistrzostw Europy wywalczyła bez problemu, w przeciwieństwie do drużyny Santosa. 25 punktów zdobyte w 10 meczach i pierwsze miejsce w grupie mówiły same za siebie.
Gdyby nie koronawirus, Jerzy Brzęczek miałby szansę poprowadzić drużynę na Euro 2020. Pandemia wymusiła jednak przełożenie turnieju o rok, a jesienią 2020 roku Biało-Czerwoni grali w Lidze Narodów. Udało się utrzymać w najwyższej dywizji, jednak bardzo słabe mecze z Holandią i Włochami sprawiły, że notowania selekcjonera mocno spadły.
Mimo to, mało kto spodziewał się komunikatu, który 18 stycznia 2021 roku ukazał się na stronach Polskiego Związku Piłki Nożnej. Ówczesny prezes piłkarskiej centrali Zbigniew Boniek poinformował o zwolnieniu Brzęczka. Późniejsze medialne doniesienia mówiły, iż szkoleniowiec, jadąc do siedziby związku, w ogóle nie spodziewał się takiego zakończenia...
Portugalski uciekinier. Sousa wolał Flamengo
Boniek szybko jednak znalazł następcę. W styczniu 2021 roku Biało-Czerwonych objął Portugalczyk Paulo Sousa, w przeszłości znakomity piłkarz, jednak trener bez większych osiągnięć. Sousa chciał, by jego drużyna grała odważniej niż za Brzęczka.
REKLAMA
Faktycznie, Biało-Czerwoni brali na siebie więcej odpowiedzialności, a w meczach z potentatami jak Hiszpania czy Anglia nie skupiali się tylko na defensywie. Remisy we wspomnianych meczach były promykiem nadziei, jednak trzeba też zaznaczyć, że Biało-Czerwoni nie wyszli z grupy na mistrzostwach Europy, a porażka z niżej notowaną Słowacją była traktowana jak kompromitacja.
W listopadzie Polacy zapewnili sobie grę w barażach o mundial w Katarze i nieco niespodziewanie ulegli u siebie Węgrom, co wzbudziło niepokój wśród kibiców. Ponad miesiąc później media zaczęły spekulować o ofercie dla Sousy ze strony słynnego brazylijskiego klubu Flamengo.
W Święta Bożego Narodzenia na kibiców spadła wiadomość niczym grom z jasnego nieba: nowy prezes PZPN Cezary Kulesza oznajmił, iż Sousa poprosił go o rozwiązanie umowy, gdyż chce pracować w klubie z Rio de Janeiro. Kulesza oczywiście się na to nie zgodził, ale stało się jasne, że z tej mąki chleba już nie będzie.
Ostatecznie Portugalczyk spełnił warunki finansowe PZPN i mógł rozwiązać kontrakt, choć w Brazylii nie popracował długo.
REKLAMA
Czesław Michniewicz: wyniki były, ale stylu brakowało
A Biało-Czerwonych w barażowym meczu ze Szwecją, którego stawką był awans na mistrzostwa świata, poprowadzić musiał inny szkoleniowiec. Pod koniec stycznia 2022 roku Cezary Kulesza ogłosił, że selekcjonerem zostaje Czesław Michniewicz, choć wcześniej dużo mówiło się o powrocie Nawałki.
Kadencja Michniewicza odznaczyła się wypełnieniem celów, jakie postawiono przed szkoleniowcem. W marcu Polacy awansowali na mundial, jesienią utrzymali się w najwyższej dywizji Ligi Narodów, a potem po raz pierwszy od 1986 roku wyszli z grupy na mistrzostwach świata.
Sęk w tym, że zrobili to w bardzo słabym stylu, a patrzenie na grę Biało-Czerwonych nieraz bolało... Do tego dochodziły różne pozasportowe afery, które sprawiły, iż prezes PZPN nie zdecydował się przedłużać umowy z Michniewiczem. Kontrakt wygasł wraz z końcem ubiegłego roku.
24 stycznia podczas konferencji prasowej na PGE Narodowym w Warszawie Cezary Kulesza zaprezentował nowego selekcjonera. Został nim Fernando Santos, który w 2016 roku doprowadził reprezentację Portugalii do tytułu mistrza Europy.
REKLAMA
Nadzieje były ogromne. Doświadczony szkoleniowiec miał zbudować drużynę, która bez kłopotu awansuje na Euro 2024, korzystając z niezwykle korzystnego losowania i braku silnych rywali w grupie eliminacyjnej. Rzeczywistość była jednak zupełnie inna...
>>> Więcej o Euro 2024 <<<
>>> Więcej o reprezentacji Polski <<<
Czytaj także:
- El. Euro 2024: Albania - Polska. Katastrofa Biało-Czerwonych w Tiranie
- El. Euro 2024: Albania - Polska. Kolejna wpadka kadry Santosa. Tak wygląda tabela i terminarz - GRUPA E
REKLAMA
/empe
REKLAMA