Manifestacje, blokady i żądania. O co chodzi w proteście rolników?

2024-02-21, 19:25

Manifestacje, blokady i żądania. O co chodzi w proteście rolników?
Na zdjęciu z drona protest rolników przed polsko-ukraińskim przejściem granicznym w Dorohusku, 20 bm. Rolnicy z całej Polski kontynuują protesty.Foto: PAP/Wojtek Jargiło

Środa 21 lutego to kolejny już dzień protestów rolników. W związku z licznymi manifestacjami i blokadami dróg pojawiają się pytania o zasadność działań rolników oraz o reakcje ze strony rządu. Z uwagi na pojawiające się nieprawdziwe informacje oraz niedomówienia przedstawiamy najważniejsze fakty dotyczące protestu rolników.

Strajk rolników połączony z licznymi manifestacjami, blokadami dróg oraz zakłóceniami w funkcjonowaniu przejść granicznych z Ukrainą rozpoczął się 9 lutego. Wówczas NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" ogłosił strajk generalny. Zgodnie z obecnymi zapowiedziami ma on potrwać do 10 marca, choć protestujący nie wykluczają, że może się przedłużyć.

Z początku wydawać się mogło, że polscy rolnicy poszli po prostu śladem swoich francuskich czy belgijskich kolegów, jednak różnice w sposobie manifestacji oraz postulatach są wyraźne.

Rolnicy francuscy i belgijscy - do których dołączyli także włoscy, hiszpańscy, greccy czy rumuńscy - przede wszystkim domagają się złagodzenia lub w wielu przypadkach rezygnacji z tzw. Zielonego Ładu. Ich zdaniem unijne przepisy dotyczące transformacji gospodarczej w państwach UE w stronę "bardziej zielonąsą niesprawiedliwe i uderzają w ich sektor.

Polscy rolnicy, choć popierają postulaty kolegów z zagranicy, mają jeszcze jeden cel: ograniczenie importu towarów z Ukrainy.

O co chodzi w Zielonym Ładzie?

Sprzeciw rolników związany jest z polityką Zielonego Ładu, kładącą duży nacisk na walory prośrodowiskowe, podnoszące koszty produkcji.

Europejski Zielony Ład to pakiet inicjatyw, którego celem jest transformacja energetyczna oraz gospodarcza państw UE, a ostatecznie - osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r. Pakiet obejmuje inicjatywy w ściśle powiązanych ze sobą obszarach, np. klimatu, środowiska, energii, transportu, przemysłu, rolnictwa oraz zrównoważonego finansowania.

Jak przekonują protestujący, Zielony Ład m.in. zmusza ich do ugorowania 4 proc. gruntów ornych. Oznacza to, że ziemia ta ma zostać przeznaczona na obszary lub pod obiekty nieprodukcyjne, przyczyniając się do zmniejszenia efektywności ekonomicznej rolnictwa.

W Europejskim Zielonym Ładzie chodzi także m.in. o unijną strategię na rzecz bioróżnorodności 2030, która zakłada rozszerzenie chronionych obszarów czy ograniczenie stosowania pestycydów. Kolejna strategia - "od pola do stołu" - zakłada z kolei przeznaczenie do 2030 roku co najmniej 25 proc. gruntów rolnych na rolnictwo ekologiczne.

EZŁ nie należy mylić ze wspólną polityką rolną (WPR) UE, "czyli zestawem przepisów przyjętych przez UE mających zapewnić jednolitą politykę w dziedzinie rolnictwa we wszystkich państwach członkowskich". Zielony Ład przyjęty w 2019 roku to swego rodzaju "mapa drogowa" działań kierujących UE ku "zielonej transformacji". WPR to (przyjęty m.in. przez komisarza Janusza Wojciechowskiego) zestaw działań dla rolnictwa, który zazębia się i współgra z Zielonym Ładem.

W Polsce obecnie można realizować pięć różnych ekoschematów (w ramach WPR), w tym np. biologiczną ochronę upraw. Oznacza to, że jeśli rolnik będzie używał środków ochrony roślin wykorzystujących mikroorganizmy jako substancje czynne, może liczyć na dofinansowanie za realizację ekoschematu.

Rolnicy protestują przed siedzibą Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście S.A. w Szczecinie Rolnicy protestują przed siedzibą Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście S.A. w Szczecinie

Napływ ukraińskiego zboża

Koronnym argumentem organizatorów protestów rolników jest "zalew polskiego rynku przez zboże z Ukrainy". Faktem jest, że w pierwszych miesiącach wojny Polska w naturalny sposób stała się hubem transportowym dla ukraińskiego zboża, które nie mogło wyjechać z Ukrainy przez zablokowane przez Rosjan porty.

Obietnice wskazujące, że Polska będzie tylko hubem, służącym do transportu ukraińskich produktów, nie miały pokrycia w rzeczywistości. Zgodnie z raportem NIK, na przełomie 2022 i 2023 roku znaczna część ukraińskiego zboża pozostała w Polsce. Raport został opublikowany w listopadzie 2023 roku.

"O ile w 2021 r. import pszenicy z Ukrainy do Polski wyniósł 3,1 tys. ton, to w 2022 r. było to już ok. 523 tys. ton, tj. wzrost o blisko 17 tys. proc. Import kukurydzy z Ukrainy do Polski również wzrósł z 6,2 tys. ton w 2021 r. do 1854 tys. ton w 2022 r., tj. wzrost o prawie 30 tys. proc. Import rzepaku z Ukrainy w 2021 r. był na poziomie 86 tys. ton, zaś w 2022 r. było to 662 tys. ton, tj. wzrost o 670 proc." - zwracała wówczas uwagę NIK.

Import znacznie wyhamował wiosną 2023 roku, kiedy to rząd PiS ustanowił embargo na produkty rolne z Ukrainy. Embargo wciąż obowiązuje, choć KE nie chce w nieskończoność przedłużać blokady na granicy.

Narasta także cichy konflikt na linii Warszawa-Kijów. Wraz z przedłużającym się protestem rolników narasta także niezadowolenie z zaistniałej sytuacji Ukrainy, dla której eksport produktów rolnych jest jednym z filarów gospodarki i jednym z najważniejszych sektorów utrzymujących gospodarkę przy życiu.

Działania rolników, które stają się coraz bardziej drastyczne, odbijają się szerokim echem w Ukrainie i w Rosji. Ukraińcy sprzeciwiają się akcjom polskich rolników, takim jak: wysypywanie ukraińskiego zboża na tory czy blokowanie granicy, a Rosja - jak zawsze - wykorzystuje konflikt dla osiągania własnych celów, powtarzając, że to Polska potęguje niechęć Zachodu do Kijowa.

Czego oczekują rolnicy?

- Rolnicy są dziś razem i protestują w obronie swojej gospodarstw rodzinnych, wielopokoleniowych. Ta forma protestu jest takim krzykiem rolnika o to, aby rząd polski upomniał się w Komisji Europejskiej o polskie rolnictwo. To napływ niekontrolowanego zboża i w ogóle produktów spożywczych z Ukrainy, jak również ekoschematy, które powodują, że rolnicy muszą swoje gospodarstwa zamykać, zmniejszać, bo jednym z założeń Zielonego Ładu jest ugorowanie 4 proc. gruntu, zmniejszenie [ilości stosowanych] środków ochrony roślin, a także ograniczenie hodowli krów dlatego, że wytwarzają dużo metanu – powiedział Tomasz Obszański, przewodniczący NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność", w rozmowie z Radiem Warszawa.

Obszański zapowiada, że strajki nie ustaną, dopóki polski rząd nie wymusi na UE odejścia od ustaleń Zielonego Ładu, które dotyczą rolnictwa. Szef NSZZ Rolników przyznaje, że Zielony Ład powinien być skonsultowany z przedstawicielami wsi i dopiero później wprowadzany w życie.

Rolnicy chcą ponadto modyfikacji lub rezygnacji z polityki "Fit for 55" oraz unijnych wymogów dotyczących wspólnej polityki rolnej.

Kością niezgody jest także kwestia importu produktów rolnych z Ukrainy. Adresatem tego postulatu jest bezpośrednio Bruksela. Polska - jako uczestnik otwartego i bezcłowego rynku unijnego – nie ma prerogatyw do nakładania w tym zakresie regulacji.

Problem importu produktów rolnych z Ukrainy, tak jak w przypadku Zielonego Ładu, podnoszą także rolnicy z zagranicy. Jest on na tyle duży i dotyczy tak wielu krajów, że rozwiązać go można jedynie na poziomie unijnym. Rolnicy chcą w tym procesie uczestniczyć. Chcą być stroną, która stawia warunki, ma zdanie, a przepisy są z nią konsultowane.

Choć w Polsce od września obowiązuje embargo wprowadzone jeszcze za czasów poprzedniej władzy, sprawa już dawno przeniosła się na poziom unijny.

Protest rolników w Olsztynie, 20 bm. Rolnicy z całej Polski kontynuują protesty. Ich powodem jest m.in. niedawna decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą do 2025 roku, a także sprzeciw wobec prowadzonej przez Unię Europejską polityki Zielonego Ładu. Protest rolników w Olsztynie, 20 bm. Rolnicy z całej Polski kontynuują strajki. Ich powodem jest m.in. niedawna decyzja Komisji Europejskiej o przedłużeniu bezcłowego handlu z Ukrainą do 2025 roku, a także sprzeciw wobec prowadzonej przez Unię Europejską polityki Zielonego Ładu.

Rząd odpowiada

Obecnie na stole ma znajdować się nawet "opcja atomowa". Co oznacza? Krzysztof Hetman, szef resortu rozwoju w rozmowie w Radiu Zet przyznał, że opcja całkowitego embarga na produkty z Ukrainy jest brana pod uwagę, jednak stracą na niej wszyscy.

- Może nie będzie wyjścia i trzeba będzie wprowadzić takie embargo. Biorę pod uwagę to ja i moje środowisko polityczne, jakim jest PSL - podkreślił.

- Tylko trzeba pamiętać: embargo to jest coś, na czym wszyscy stracą. Łatwo przewidzieć reakcję Ukrainy. Zapewne wprowadzą embargo na nasze produkty. Aż 6 proc. wyrobów mleczarskich sprzedajemy Ukrainie. Zatem pytanie: czy embargo to dobra metoda? Czy nie lepiej przestać oglądać się na Komisję Europejską i usiąść do stołu. Bo szybkość działania KE, gdy trzeba rozwiązać problem, który sama stworzyła, jest zatrważająca - zauważa Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności w programie "Newsroom" WP.

Michał Kołodziejczak powiedział Polskiemu Radiu, że w poniedziałek (26 stycznia) rozpoczną się negocjacje z rolnikami. Dodał, że obecnie są ustalane szczegóły. Wiceminister rolnictwa dodał, że jeżeli dojdzie do tych negocjacji, to będą to rozmowy, jakich w dziedzinie rolnictwa nie było w Polsce od 30 lat.

Kołodziejczak podkreślił, że celem resortu jest wypracowanie porozumienia z rolnikami. - Ustanowienie pewnej mapy drogowej, czasu na rozwiązanie kolejnych problemów, bo to nie jest działanie polityczne, to jest działanie strategiczne, które musi przełożyć się na to, żeby takich problemów nie było za dwa miesiące - stwierdził.

W kwestii unijnej polityki rolnej wypowiadają się także eksperci. - Realizację Zielonego Ładu należałoby odłożyć do czasu, aż unormuje się sytuacja na rynku związana z wojną na Ukrainie i napływem ukraińskich produktów rolnych - uważa ekspert z zakresu ekonomiki rolnictwa prof. Piotr Bórawski w rozmowie z PAP.

- Zielony Ład opierał się na założeniach zrównoważonego rozwoju, który kładzie nacisk na ład ekonomiczny, środowiskowy i społeczny, czyli jest szeroko opracowaną polityką UE, z dużym udziałem również polskich komisarzy. Jego założenia są jak najbardziej słuszne, tylko bardzo trudne do realizacji w obecnej sytuacji - ocenił.

Końca nie widać

Choć na początku wydawało się, że protesty rolników będą podobne do innych, obecnie coraz więcej wskazuje na to, że manifestacje szybko się nie skończą. Rolnicy z dnia na dzień zaostrzają protesty, a postulaty tych z Polski i zagranicy zazębiają się. Farmerzy z Europy są zgodni, że unijna polityka klimatyczna oraz działania w kwestii napływu ukraińskich produktów rolnych są niewłaściwe i szkodliwe dla ich sektora.

Tymczasem w tle jawi się jeszcze jeden, niezwykle poważny problem. Polityka względem Rosji, która bezwzględnie wykorzystuje każdą nadążającą się okazję do podsycania antyukraińskich nastrojów w Europie, tak bardzo zmęczonej wojną. Rolnicy przeciwni polityce własnych rządów oraz Wspólnoty zdają się być "łatwym kąskiem" dla propagandy Kremla.

Przed UE stoi zatem poważne wyzwanie: jak pogodzić zwaśnione strony, przy jednoczesnym wsparciu Ukrainy, która tak mocno cierpi, oraz zadowoleniu strajkujących rolników, którzy nie zamierzają odpuszczać.

Protest rolników przed polsko-ukraińskim przejściem granicznym w Dorohusku, 20 bm. Protest rolników przed polsko-ukraińskim przejściem granicznym w Dorohusku, 20 bm.

Polscy rolnicy już zapowiedzieli, że 27 lutego pojawią się w centrum Warszawy (manifestacja pod Pałacem Kultury i Nauki oraz przed budynkiem KPRM). Europejscy rolnicy zapowiedzieli nasilenie protestów, a ich kulminacją ma być akcja planowana 4 czerwca w Brukseli - dokładnie dwa dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.

Polscy rolnicy zapewne także nie odpuszczą. Już pojawiają się zapowiedzi, że protesty zostaną przedłużone i będą trwały, dopóki rząd i KE nie zadziałają w interesujących ich sprawach.

Protesty rolników będą więc jednym z najważniejszych punktów kampanii wyborczej przed wyborami samorządowymi oraz europejskimi.

Tvn24, KE, buisness insider, Polsat News, IAR, PAP

Opracowała: Ada Skowron

wmkor

Polecane

Wróć do strony głównej