Zatrzymanie żołnierzy. Szef MON: nadgorliwość Żandarmerii Wojskowej
- Oczekuję natychmiastowych działań ze strony Komendanta Głównego Żandarmerii Wojskowej - mówił w czasie czwartkowej konferencji prasowej szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak dodał, odbyła się rozmowa "w celu wyjaśnienia sposobu", w jaki te działania zostaną podjęte.
2024-06-06, 11:19
Podczas konferencji prasowej wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz odniósł się do informacji podanych przez Onet, zgodnie z którymi Żandarmeria Wojskowa zatrzymała trzech żołnierzy, którzy na przełomie marca i kwietnia przy granicy polsko-białoruskiej w okolicy miejscowości Dubicze Cerkiewne oddali strzały ostrzegawcze w kierunku napierających uchodźców. Prokuratura oskarżyła dwóch z nich o przekroczenie uprawnień i narażenie życia innych osób.
Jak przekazał w czasie konferencji minister obrony narodowej, w jego opinii działania podjęte w stosunku do żołnierzy, którzy oddali strzały ostrzegawcze "to była nadgorliwość, a sprawę wyjaśni komisja powołana w Żandarmerii Wojskowej".
- Doszliśmy do sytuacji, którą - jak każdą - trzeba wyjaśnić - powiedział szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz o działaniu Żandarmerii Wojskowej wobec żołnierzy w Dubiczach Cerkiewnych. Szef MON poinformował również, że tylko w maju polscy żołnierze użyli broni w systemie alarmowym ok. 700 razy.
Szef MON podkreślił, że działania podejmowanie przez Straż Graniczną, policję oraz żołnierzy są działaniami w zakresie i na podstawie prawa.
- Wszyscy żołnierze, służący nie tylko na granicy, ale wszędzie, zobowiązani są do przestrzegania zasad prawa. Wiedzą o tym dobrze i robią to z pełną elegancją - powiedział.
REKLAMA
Prokuratura wyda oświadczenie
Kosiniak-Kamysz podkreślił, że o zdarzeniu z końca marca został poinformowany przez komendanta Żandarmerii Wojskowej. Jak wskazał, dowódca WZZ Podlasie podjął decyzję o skierowaniu materiału filmowego do Żandarmerii Wojskowej, a ta podjęła kolejne decyzje o skierowaniu jej do pionu wojskowego prokuratury. Szef MON zaznaczył, że sprawa początkowo dotyczyła trzech żołnierzy, a następnie dwóch.
- Jeżeli ktokolwiek z dowódców analizuje później i ma jakieś wątpliwości, to też jest zobowiązany do podjęcia określonych działań i tak się stało w tym wypadku - dodał.
Podkreślił przy tym, że głęboko wierzy w polskich żołnierzy, a ci, o których mowa, nigdy nie zostali aresztowani, a jedynie zatrzymani.
- Prokuratura wyda zresztą dzisiaj oświadczenie i tam będzie wszystko wyjaśnione - zapowiedział minister obrony.
Zapytany, czy nie powinien być poinformowany o szczegółach zatrzymania, szef MON odparł, że takie samo pytanie zadał komendantowi głównemu Żandarmerii Wojskowej.
REKLAMA
- On mówi: każdego roku dochodzi do wielu interwencji Żandarmerii Wojskowej wobec żołnierzy. Taka jest misja policji wojskowej, która kontroluje działania związane z legalnością, dobrym postępowaniem, wszystkimi przepisami prawa. Nie ma więc w żadnych przepisach obowiązku informowania ministra o sposobie prowadzonych działań - powiedział Kosiniak-Kamysz. Dodał, że być może zdarzenie jest przyczynkiem do zmiany przepisów.
Minister obrony narodowej został również zapytany na czym miało polegać przekroczenie uprawnień przez żołnierzy.
- Na nieuzasadnionym użyciu broni, na przekroczeniu uprawnień, a konkretne zarzuty już sformułował prokurator w tym względzie i sprawa po prostu musi być wyjaśniona - powiedział Kosiniak-Kamysz.
Dodał, że widział materiał filmowy ze zdarzenia na granicy, ale - jak podkreślił - nie jest od rozstrzygania sprawy.
REKLAMA
- Nie mogę wpływać na tok postępowania - podkreślił.
Szef MON jednocześnie zaznaczył, że zawsze jest po stornie żołnierzy.
Reakcje władz
Jeszcze wczoraj Władysław Kosiniak-Kamysz napisał na platformie X, że sytuacja "jest nie do przyjęcia".
Szef Ministerstwa Sprawiedliwości, prokurator generalny Adam Bodnar poinformował, że na piątek rano zaprosił na pilne spotkanie zastępcę prokuratora generalnego ds. wojskowych prok. Tomasza Janeczka. Rozmowa ma dotyczyć działań prokuratury ws. żołnierzy, którzy prowadzili interwencję wobec grupy migrantów na polsko-białoruskiej granicy.
Do sprawy odniósł się również premier Donald Tusk.
REKLAMA
Za zarzuty, które prokuratura postawiła żołnierzom, grozi kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Niebezpieczna sytuacja na granicy
W ubiegłym tygodniu jeden z polskich żołnierzy został ugodzony nożem przez migranta z jednej z grup przewożonych przez reżim z Mińska na granicę z Polską. Ranny przebywa obecnie w wojskowym szpitalu. Jak przekazał na dzisiejszej konferencji Władysław Kosiniak-Kamysz, stan żołnierza jest ciężki.
- Te ostatnie informacje - dzisiaj z rana jeszcze nie miałem, ale te ostatnie, które miałem - wskazują na stan bardzo ciężki, cały czas - powiedział wicepremier.
Do ataku na żołnierza doszło wczesnym rankiem 28 maja na polsko-białoruskiej granicy w okolicach Dubicz Cerkiewnych. Stało się to w momencie, gdy - używając tarczy ochronnej - próbował zablokować wyłom w stalowej zaporze na granicy, który wykonali nielegalni migranci.
Czytaj także:
- Przemyt migrantów do Polski. Ten powiat to "epicentrum nielegalnego procederu"
- Tusk reaguje na zatrzymanie żołnierzy. Oczekuje decyzji personalnych i pisze o "gniewie ludzi"
- Szef BBN "zbulwersowany" zatrzymaniem żołnierzy. Wskazał na coś jeszcze
PAP/egz
REKLAMA