Zjednoczenie Narodowe walczy o władzę we Francji. "To partia postfaszystowska"

2024-06-30, 14:40

Zjednoczenie Narodowe walczy o władzę we Francji. "To partia postfaszystowska"
Zjednoczenie Narodowe prowadzi w sondażach . Foto: PAP/EPA/Mohammed Badra

- Zjednoczenie Narodowe to partia postfaszystowska. We Francji mamy do czynienia z procesem, który nazywa się dediabolizacją. Z procesem zmiany wizerunku. Marine Le Pen zrobiła wszystko, żeby zmienić swój polityczny wizerunek za wyjątkiem zmiany nazwiska - powiedział w Polskim Radiu 24 Marcin Giełzak, pisarz i publicysta. 

9 czerwca Zjednoczenie Narodowe wygrało głosowanie w eurowyborach we Francji, uzyskując ponad 31 proc. głosów. To skłoniło prezydenta Emmanuela Macrona do ogłoszenia przedterminowych wyborów parlamentarnych. Ich pierwsza tura odbywa się w niedzielę. Ugrupowanie Marine Le Pen prowadzi w sondażach. W jednym z najnowszych badań ma poparcie na poziomie 36,5 proc. 

Zdaniem gościa PR24 we Francji "obserwujemy zjawisko podobne jak w przypadku komunistów". - Mieliśmy komunistów i postkomunistów. Komuniści zostali uznani za jedną z rodzin politycznych, które w demokratycznym procesie poddają się weryfikacji wyborców. Podobnie jest z partami postfaszystowskimi. Bo nie ma wątpliwości, że zarówno partia Bracia Włosi w Italii, jak i partia Zjednoczenie Narodowe, dawny Front Narodowy, to ugrupowania postfaszystowskie - stwierdził Marcin Giełzak.

Posłuchaj

Marcin Giełzak o Zjednoczeniu Narodowym i wyborach we Francji (Świat 24) 21:53
+
Dodaj do playlisty

- Dość powiedzieć, że wśród członków założycieli Frontu Narodowego byli weterani francuskiej dywizji Waffen-SS - dodał. 

Według niego we Francji "mamy do czynienia z procesem, który nazywa się dediabolizacją". - Z procesem zmiany wizerunku. Marine Le Pen zrobiła wszystko, żeby zmienić swój polityczny wizerunek, za wyjątkiem zmiany nazwiska. Nawet wykluczyła swojego ojca z partii, zmieniła jej nazwę i program w kluczowych punktach - powiedział gość PR24.

Przyspieszone wybory. "Decyzja była zaskoczeniem nawet dla premiera"

Podkreślił również, że decyzja o przyspieszonych wyborach "była zaskoczeniem nawet dla premiera czy przewodniczącej Zgromadzenia Narodowego". - Została podjęta w gronie faktycznych najbliższych współpracowników Emmanuela Macrona - jego doradców, nazywanych czasem scenarzystami albo muszkieterami prezydenta. Bo we Francji jest tak, że o tym, ile człowiek ma władzy niekoniecznie decyduje formalnie pełnione przez niego stanowisko - wyjaśniał ekspert.

- Przecieki i domysły mamy takie, że chodziło o odzyskanie inicjatywy. Macron doszedł do wniosku, że jeżeli wszystkie rozmowy będą dotyczyły jedynie tego jak bardzo Zjednoczenie Narodowe pobiło większość prezydencką i tego, kto jest winny, to znajdzie się w sytuacji totalnego odwrotu. Tymczasem trzeba przystąpić do kontrataku - zaznaczył.

Jego zdaniem "Macron liczył na to, że błyskawiczna, dwudziestodniowa kampania, nie da dość czasu zarówno umiarkowanej prawicy, jak i umiarkowanej lewicy, żeby się odbudować i skonsumować skutki ich zwrotu przeciwko prezydentowi". - Socjaliści się odbudowali właśnie dlatego, że uderzali w Macrona. Kalkulacja byłą taka, że lewica i prawica są na tyle podzielone, że przez trzy tygodnie się nie zjednoczą - podsumował Marcin Giełzak.

Czytaj także:

Więcej w nagraniu. 

***

Audycja: Świat 24

Prowadzący: Marcin Pośpiech 

Gość: Marcin Giełzak (pisarz, publicysta, znawca Francji)

Data emisji: 30.06.2024

Godzina emisji: 13.06

bartos

Polecane

Wróć do strony głównej