Fala ataków rekinów w USA. Trump wini akumulatory, naukowcy mają wyjaśnienie
Połowa z 69 zgłoszonych w 2023 roku ataków rekinów miało miejsce w Stanach Zjednoczonych. Zgodnie z tymi statystykami, to właśnie tam ludzie są atakowani najczęściej. Naukowcy zastanawiają się nad przyczyną takiego stanu rzeczy, a głos w sprawie zabrał były prezydent i kandydat w nadchodzących wyborach Donald Trump.
2024-07-10, 15:50
W ubiegłym miesiącu na wiecu wyborczym w Nevadzie Donald Trump odniósł się do wzrostu ilości ataków rekinów w Stanach Zjednoczonych. Zdaniem kandydata w wyborach prezydenckich, za agresję tych zwierząt mogą odpowiadać akumulatory łodzi elektrycznych.
Donald Trump słynie z niechęci zarówno do rekinów, jak i pojazdów elektrycznych. W czasie wiecu przytoczył również anegdotę.
- Co by się stało, gdyby łódź zatonęła pod wpływem swojego ciężaru, a ty byłbyś w łodzi i miałbyś tę niesamowicie potężną baterię, która byłaby pod wodą, a w odległości około 10 jardów byłby rekin? Zostanę porażony prądem, czy przeskoczę przez rekina? - pytał retorycznie Trump.
Na te słowa prezydenta szybko zareagowali producenci łodzi elektrycznych, którzy wyjaśnili, że akumulatory są zabezpieczone i znajdują się w wodoszczelnych pojemnikach, a gdyby nawet doszło do kontaktu baterii z wodą, to czujniki zapobiegną porażeniu.
REKLAMA
Dlaczego rekiny atakują?
Naukowcy twierdzą, że w przybrzeżnych wodach Stanów Zjednoczonych jest teraz więcej rekinów, ponieważ woda oczyściła się w efekcie podjętych działań. Ich zdaniem jest to jednak zjawisko pozytywne i świadczy o skuteczności podjętych kroków.
Nie bez znaczenia pozostaje demografia. Najczęściej do spotkań z rekinami dochodzi na Florydzie i w Kalifornii, gdzie ludzie statystycznie spędzają w wodzie najwięcej czasu. Trudno więc upatrywać jednej konkretnej przyczyny.
- To jest niezwykle złożona sprawa i musimy być bardzo ostrożni, przypisując pojedynczym czynnikom, takim jak zanieczyszczenie, powody, dla których możemy widzieć więcej określonych zwierząt na określonych obszarach niż wcześniej - powiedział DailyMail.com prof. Oliver Shipley.
Ataki w USA
4 lipca 14-latek został zaatakowany przez rekina w czasie szkolenia na ratownika. Zwierzę ugryzło go w nogę i odpłynęło. Chłopiec trafił do szpitala, gdzie założono mu 17 szwów. Tego samego dnia w Texasie kobieta straciła część nogi w wyniku ataku rekina. Drapieżnik pogryzł także jej męża.
REKLAMA
Tylko w zeszłym tygodniu na plażach Florydy doszło do trzech ataków. W czerwcu w Kalifornii żarłacz biały poważnie pogryzł 46-latka. Mężczyzna należał do grupy pływackiej, co najprawdopodobniej uratowało mu życie. Jak powiedział dla theguardian.com, "nie byłby w stanie wyjść z wody o własnych siłach".
- Wakacyjne opalanie. Lekarz: ze słońca należy korzystać mądrze
- Jedziesz nad Bałtyk? W tych miejscach woda jest najcieplejsza
- Rekord ciepła w Polsce? Ekspert wskazał, kiedy padnie
DailyMail.com/theguardian.com/egz
REKLAMA