Wybory w USA. Ten wynik "rodziłby pytania i niepokój"
- Ewentualne zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w USA rodzi więcej pytań i niepokoju w naszej części Europy. Chodzi o koncepcje zakończenia wojny w Ukrainie, które były formułowane w trakcie kampanii. Po ich realizacji okazałoby się, że wysiłek wsparcia ze strony Zachodu poszedł na marne, a Rosja osiągnęła to, co chciała - podkreślił w Polskim Radiu 24 dr Szymon Kardaś z Uniwersytetu Warszawskiego.
2024-11-05, 16:23
Amerykanie wybierają swojego 47. prezydenta. Walka, jak wskazują sondaże, pomiędzy przedstawicielką demokratów Kamalą Harris a reprezentującym republikanów Donaldem Trumpem jest wyrównana. Silna jest też polaryzacja społeczeństwa w USA. Oficjalne wyniki wyborów będą spływały z poszczególnych komisji od środy rano czasu polskiego.
Elekcji w Stanach Zjednoczonych przygląda się cały świat. Bo chodzi o wybór prezydenta światowego supermocarstwa. A głowa państwa w USA ma bardzo duży wpływ na politykę międzynarodową. Niezwykle istotna jest sprawa konfliktów militarnych, między innymi na Bliskim Wschodzie, a także w Ukrainie. Ten ostatni szczególnie interesuje Polaków. Tym bardziej że według części komentatorów Donald Trump zamierza szybko zakończyć wojnę, ale na niekorzystnych dla Ukrainy warunkach. W grę wchodzi oddanie Moskwie terytoriów, które obecnie zajmują rosyjskie wojska. Taką koncepcję ma m.in. republikański kandydat na wiceprezydenta James Vance.
Wybory w USA. Konsekwencje ewentualnej wygranej Trumpa
Zdaniem dra Szymona Kardasia "ewentualne zwycięstwo Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych rodzi więcej pytań i niepokoju w naszej części Europy". - Jeśli przyjrzymy się pewnym koncepcjom, które były formułowane w trakcie kampanii wyborczej - nie tyle przez samego Trumpa, ile przez kandydata na wiceprezydenta Vance’a - to one muszą budzić niepokój - podkreślił gość Polskiego Radia 24.
Posłuchaj
- To, co wyciekło w kwestii znalezienia pokojowego rozwiązania wojny między Rosją a Ukrainą, oznaczałoby pewne porozumienie polityczne, zawarte na warunkach bliższych temu, na czym zależy Moskwie, niż temu, na czym zależy kolektywnie rozumianemu Zachodowi, który w tej chwili wspiera Ukrainę - dodał ekspert.
REKLAMA
Dlatego, jak stwierdził, "wynik wyborów w USA jest istotny z punktu widzenia części świata, w której się znajdujemy". - W zależności od tego, kto wygra wybory, sytuacja może ewoluować w bardziej albo w mniej korzystnym dla nas kierunku - powiedział.
- A utrzymanie rosyjskiego stanu posiadania to fatalna wiadomość dla Ukrainy. Jeśli elementem tego planu miałaby być także rezygnacja Kijowa z aspiracji do członkostwa w NATO, będzie to zrealizowanie jednego z fundamentalnych postulatów Kremla. Jeśli pokój byłby zawarty na warunkach, które proponuje Vance, oznaczałoby to pojawienie się poważnej, pełnej wątpliwości refleksji po stornie Zachodu. Bo po pewnym czasie, na przykład po trzech latach, okazałoby się, że cały wysiłek Zachodu, jaki włożono w pomoc Ukrainie - w tym we wsparcie militarne i nakładanie sankcji - skończyłby się tym, że Rosja osiągnęłaby to, co chciała - podkreślił dr Szymon Kardaś.
Jak w USA wybiera się prezydenta?
System wyboru prezydenta w Stanach Zjednoczonych różni się od tego w Polsce i jest dość specyficzny. Opiera się na tzw. Kolegium Elektorów. Jego działanie można opisać w kilku punktach:
- Głosowanie powszechne. W dniu wyborów obywatele USA głosują na swojego kandydata na prezydenta w każdym z 50 stanów oraz w Dystrykcie Kolumbii.
- Głosy elektorskie. Każdy stan posiada określoną liczbę głosów elektorskich, która zależy od liczby ludności (jest to suma senatorów i przedstawicieli w Izbie Reprezentantów, których dany stan ma w Kongresie). Na przykład duże stany, jak Kalifornia, mają ich więcej (55), podczas gdy mniejsze stany, jak Alaska, mają tylko 3.
- System "zwycięzca bierze wszystko". W większości stanów obowiązuje zasada "winner takes all". Oznacza to, że kandydat, który zdobywa najwięcej głosów w danym stanie, zgarnia wszystkie głosy elektorskie tego stanu. Wyjątkiem są Maine i Nebraska, gdzie głosy elektorskie są rozdzielane bardziej proporcjonalnie.
- Zwycięstwo w Kolegium Elektorów. Aby wygrać wybory, kandydat musi zdobyć minimum 270 z 538 głosów elektorskich. Jeśli uzyska taką liczbę, zostaje prezydentem. Jeśli żaden z kandydatów nie zdobędzie 270 głosów, wybór prezydenta przechodzi na Izbę Reprezentantów, która decyduje między trzema najlepszymi kandydatami (zdarzyło się to tylko dwa razy w historii, ostatni raz w 1824 roku).
Wybory prezydenckie w USA. Dlaczego ten system jest wyjątkowy?
System ten nie zawsze odzwierciedla wynik głosowania powszechnego, czyli ogólnej liczby głosów wszystkich obywateli. Zdarzały się przypadki, kiedy kandydat z mniejszą liczbą głosów wyborców wygrywał, ponieważ zdobył więcej głosów elektorskich (ostatnio w 2016 roku).
REKLAMA
System ten jest kwestią dyskusyjną, ale jego zwolennicy twierdzą, że pozwala na wyrównanie wpływu mniejszych stanów, które w przeciwnym razie mogłyby mieć niewielki wpływ na wybory.
- Wybory w USA. Jak zagłosują kluczowe stany? Niespodzianka w nowym sondażu
- Cisza przed poteżną burzą? "Na wynik w USA możemy długo czekać, a to rozpala emocje"
- Wybory w USA. Trump i Harris promują się w polonijnej prasie
* * *
Audycja: Temat dnia
Prowadzi: Małgorzata Żochowska
Gość: dr Szymon Kardaś (think tank Europejska Rada Spraw Zagranicznych, Uniwersytet Warszawski)
Data emisji: 5.11.2024
Godzina emisji: 14.40
bartos/wmkor
REKLAMA
REKLAMA