Wybory prezydenckie w Rosji. Dr Jurij Felsztyński: mówimy o kraju, który nigdy nie był demokracją
- Myślę, że Rosja może stać się normalnym krajem tylko wtedy, gdy poniesie porażkę porównywalną z klęską Niemiec w 1945 roku - powiedział w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl dr Jurij Felsztyński, historyk i rosyjski dysydent.
Sabina Treffler
2024-03-15, 09:10
W Rosji w dniach 15-17 marca będzie trwało głosowanie, które najprawdopodobniej przedłuży na piątą kadencję prezydenturę Władimira Putina, sprawującego władzę już od 24 lat.
Przedterminowe "wybory" ruszyły już na okupowanych terenach Ukrainy, a także m.in. w mołdawskim Naddniestrzu.
Opinia międzynarodowa krytycznie odnosi się do tzw. wyborów. Zarówno Komisja Europejska, jak i NATO podkreślają, że organizowanie głosowania na okupowanych przez Rosję terenach Ukrainy jest nielegalne. - Te wybory nie mają nic wspólnego z demokratycznymi standardami - podkreślił rzecznik Komisji Europejskiej Peter Stano. Tego samego zdania jest sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg, który powiedział, że wybory nie będą ani wolne, ani uczciwe.
***
REKLAMA
Jurij Felsztyński - rosyjski dysydent, historyk. Wyemigrował ze Związku Sowieckiego w 1978 r. Wraz z Aleksandrem Litwinienką opublikował książkę "Wysadzić Rosję. Kulisy intryg FSB", w której autorzy przedstawili dowody na prowokację Federalnej Służby Bezpieczeństwa, polegającą na przeprowadzeniu zamachów bombowych na budynki mieszkalne w Rosji w 1999 r. W 2015 r. ukazała się jego następna książka "Trzecia wojna światowa? Bitwa o Ukrainę". Ostatnią książką, która ukazała się po polsku, jest "Od Dzierżyńskiego do Putina. Służby specjalne Rosji w walce o dominację nad światem 1917-2036".
Nasz rozmówca odpowiedział na pytania o:
- wybory prezydenckie w Rosji i wpływ FSB na ich wynik,
- rosyjskie społeczeństwo,
- przyszłość i ewentualną zmianę sytuacji kraju,
- zagrożenia ze strony Pekinu.
Zapraszamy do lektury!
REKLAMA
***
Sabina Treffler (PolskieRadio24.pl): W dniach 15-17 marca 2024 odbywać się będą w Rosji wybory prezydenckie. Czy ktokolwiek poza Władimirem Putinem ma szansę na wygraną? Co sądzi Pan o pozostałych kandydatach?
Dr Jurij Felsztyński: Putin doszedł do władzy jako prezydent w 2000 roku nie na drodze demokratycznych wyborów, ale w wyniku manipulacji rosyjską konstytucją. Najpierw Borys Jelcyn odszedł wcześniej ze stanowiska, czyniąc Putina pełniącym obowiązki prezydenta Rosji.
W kraju niewolników, jakim jest Rosja, gdzie demokratyczna instytucja wyborów została dopiero co ustanowiona, w oczach ludności i urzędników (a jest ich w Rosji wielu, ponieważ Rosja jest krajem bardzo zbiurokratyzowanym), "pełniący obowiązki prezydenta" były dyrektor FSB jest już prezydentem, a sprzeciwianie się kandydaturze Putina jest ryzykowne. Zwłaszcza że władza Putina została wówczas "wzmocniona" rozpętaniem przez FSB drugiej wojny czeczeńskiej, wypowiedzianej w odpowiedzi na zorganizowane przez FSB zamachy bombowe na bloki mieszkalne w Rosji.
- Wdowa po Litwinience: Zachód nie powinien uznawać wyborów w Rosji
- Wybory prezydenckie w Rosji. Szef NATO: nie będą wolne ani uczciwe
Trudno zatem zgodzić się, że taki wybór Putina był legalny i konstytucyjny. Wszystkie inne wybory również nie były przeprowadzone uczciwe. W tym czasie w Rosji zniknęły niezależne media, a opozycja polityczna została stłumiona. Przez cztery lata (2008-2012) Putin zastępował kontrolowanego przez siebie Miedwiediewa, po czym powrócił na stanowisko prezydenta i wydłużył swoją kadencję z 4 do 6 lat. Następnie zmienił prawo w kraju i pozwolił sobie na bycie prezydentem do 2036 roku. W tym samym czasie przekazał do dyspozycji FSB komputer wyborczy, czyli maszynę zliczającą głosy wyborców, i wprowadził "zdalne głosowanie", umożliwiające oddawanie głosów bez konieczności udawania się do lokali wyborczych.
REKLAMA
Dla wielu krajów taka innowacja byłaby pozytywnym krokiem. Ale w Rosji prowadzi to do tego, że Kreml może dodać głosy ludzi, którzy nie przyszli głosować na pożądanego kandydata, a tym samym zapewnić zwycięstwo "swojego".
Takim sposobem to kandydat Kremla czy Łubianki (siedziba FSB - red.) zdecydowanie wygra rosyjskie wybory. A jest nim Putin, który nie ma rywali. Jeden z jego potencjalnych rywali, Aleksiej Nawalny, nie żyje, a kilku innych zostało zmuszonych do wyjazdu za granicę i nie bierze udziału w kampanii wyborczej. Kandydaci biorący udział w spektaklu wyborczym w Rosji to ludzie wybrani przez Putina i przez niego samego zatwierdzeni. Zgodnie z prawem w Rosji w wyborach głowy państwa powinien brać udział więcej niż jeden kandydat. Jednak dla bezpieczeństwa kilku z nich jest "zatrudnianych" do tej roli jednocześnie, by w razie czego można było kogoś usunąć ze startu - jak na przykład Borys Nadieżdin w tym roku, mimo że początkowo był "przeciwnikiem" zatwierdzonym przez Putina.
Kiedy Rosjanie powiedzą: "Dość!"? Czy po tylu latach, całych pokoleniach życia w reżimie sterowanym przez służby specjalne, są w stanie żyć inaczej i zmienić swoje postrzeganie świata? Co musiałoby się stać?
Mówimy o kraju, który nigdy nie był demokracją. Rosja była imperium i monarchią do 1917 r., Rosja Sowiecka i ZSRR były imperium i dyktaturą od 1917 r. W okresie stalinowskim ludzie byli eksterminowani milionami, a nawet dziesiątkami milionów - i nie zaobserwowaliśmy masowego niezadowolenia. Ludzie dawali się zabijać i zabijali innych na rozkaz Stalina. Demokracja w Rosji trwała zaledwie dziesięć lat (1991-1999).
Zasadniczo dyktatura sowiecka została zastąpiona w 2000 roku dyktaturą służb specjalnych. Jest inaczej, ale tylko dlatego, że nie ma kary śmierci, obowiązuje gospodarka rynkowa, granice są otwarte, a ci, którzy nie czuli się w Rosji komfortowo, wyjechali. Jest wielu takich ludzi, którzy opuścili kraj. Widzimy ich we wszystkich większych miastach świata. W Rosji pozostali ci, którzy albo popierają to, co się dzieje, albo są wobec tego obojętni. W kraju praktycznie nie ma już bojowników przeciwko reżimowi - te kilka tysięcy osób, które, zamiast wyjechać, zdecydowały się walczyć, siedzi w więzieniach i obozach. Ale to jest kilka tysięcy, a nie miliony jak za Stalina.
REKLAMA
- Auto lub mieszkanie za selfie z lokalu. Władze Rosji loteriami nabijają frekwencję w wyborach
- "Wybory" na okupowanym terytorium Ukrainy. Z karabinem przy głowie
Praktycznie nie słyszymy żadnych głosów protestu z wnętrza Rosji. Nie sądzę więc, że zbawienie może nadejść z wnętrza Rosji. Myślę, że Rosja może stać się normalnym krajem tylko wtedy, gdy poniesie porażkę porównywalną z porażką Niemiec w 1945 roku. Rosja z pewnością ją poniesie. Pytanie tylko, kiedy dokładnie to nastąpi, jak długo potrwa wojna i ile zwycięstwo nad Rosją będzie kosztować cywilizowaną ludzkość, zwłaszcza Europę.
Jest Pan Rosjaninem i najlepiej wie, jak myśli to społeczeństwo. Jednak patrzy Pan na to wszystko z pewnej odległości.
Urodziłem się w Moskwie w 1956 roku i wyemigrowałem z ZSRR w 1978 roku. W tamtym czasie wierzono, że my wszyscy, którzy wyemigrowaliśmy, opuszczamy ZSRR na zawsze i nigdy nie wrócimy, ponieważ sowiecki reżim nas przeżyje. Ale już w 1989 roku, 11 lat później, przyjechałem do Związku Radzieckiego i od tamtego czasu często i dużo razy tam bywałem. W 1991 roku Związek Radziecki upadł. Ostatni raz byłem w Rosji 23 września 2000 roku. Przyleciałem, żeby zorganizować ucieczkę z Rosji współautora mojej książki "Wysadzić Rosję", Aleksandra Litwinienki, który został zamordowany w Londynie w 2006 roku. Tak więc moja "druga emigracja", od września 2000 roku, okazała się dłuższa niż pierwsza.
REKLAMA
Studiowałem i studiuję Rosję przez całe życie, odkąd skończyłem 17 lat. W ciągu tych 50 lat opublikowałem kilkadziesiąt tomów książek. Nie sądzę, by na świecie było wielu specjalistów porównywalnych ze mną pod względem dogłębności wiedzy i zrozumienia tego kraju. Ze smutkiem stwierdzam, że nie widzę szybkich i łatwych rozwiązań problemów, w których pogrążona jest Rosja, zwłaszcza że lata 2022-2024 prawdopodobnie będą tylko początkową fazą rosyjskiej agresji.
Spójrzmy nieco w przyszłość i bardziej na wschód, w kierunku Chin. Jakie zagrożenia widzi Pan ze strony Państwa Środka?
W obecnej konfrontacji Chiny niestety stanęły po stronie Rosji. Miały możliwość zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej w ciągu 24 godzin. Aby to zrobić, musiałyby zadeklarować, że będą wspierać Ukrainę w tej wojnie. Wtedy Rosja zostałaby zmuszona do natychmiastowego zaprzestania agresji. Ale Chiny, jak wiemy, celowo nie nazywają tej wojny wojną, nie wzywają Rosji do opuszczenia okupowanych terytoriów, rekompensują Korei Północnej dostawy jej broni do Rosji i stały się największym partnerem handlowym Federacji Rosyjskiej. Innymi słowy, Chiny robią wszystko, co w ich mocy, aby pomóc Rosji w prowadzeniu tej wojny, ponieważ jest to opłacalne dla Chin.
Rosja, po rozpoczęciu agresji na Ukrainę, z każdym dniem tej wojny coraz bardziej izoluje się od Europy i świadomie, bądź nie, znajduje się w ramionach swojego jedynego głównego partnera i sąsiada - Chin. Chiny ze swojej strony bez jednego wystrzału, bez ponoszenia kosztów, wzmacniają swoją pozycję w Rosji. Ta ostatecznie porzuciła swoją prozachodnią orientację i skupia się teraz na nowych sojusznikach: Chinach, Iranie, Korei Północnej i Wenezueli. Szkody wyrządzone Rosji przez Putina należy uznać za nieodwracalne.
W przeciwieństwie do Rosji, która woli wykorzystywać armię do rozwiązywania problemów swojej polityki zagranicznej, na przykład w Gruzji w 2008 roku czy na Ukrainie w 2014 i 2022 roku, Chiny nadal wolą używać wyłącznie pokojowych - gospodarczych, finansowych i dyplomatycznych - instrumentów wpływu, co jest akceptowalne i preferowane w praktyce światowej.
REKLAMA
- Były prezydent Mongolii zareagował na wywiad Putina. Pokazał mapę z 1471 roku
- Skandal w Naddniestrzu. Rosjanie wydrukowali karty do głosowania
- Wybory prezydenckie w Rosji. Media niezależne ostrzegają: władze chcą utrudnić dostęp do Internetu
Miejmy nadzieję, że w przyszłości chińskie kierownictwo partii będzie przestrzegało polityki powstrzymywania się od wojskowej ingerencji w sprawy innych krajów. Mam na myśli przede wszystkim Tajwan. W przeciwnym razie Chiny staną w obliczu sankcji, które będą znacznie bardziej bolesne dla chińskiej gospodarki i państwa niż dla Federacji Rosyjskiej. Rosja w gospodarce światowej była dostawcą surowców, podczas gdy Chiny są dostawcą produktów końcowych dla konsumentów i często podejmują się finansowania całego cyklu produkcyjnego i transportu towarów.
Historia świata pokazuje, że próby angażowania armii do rozwiązywania zagadnień polityki zagranicznej państwa, gdy nie mówimy o obronie przed atakującym wrogiem, zwykle nie prowadzą do pożądanych rezultatów. Bogatemu państwu zawsze łatwiej jest osiągnąć swoje cele za pomocą pieniędzy niż broni. Miejmy nadzieję, że chińscy przywódcy zdają sobie z tego sprawę.
Dziękuję za rozmowę.
***
Rozmawiała Sabina Treffler, redaktor portalu PolskieRadio.pl
REKLAMA
IAR
wmkor
REKLAMA