Zełenski potwierdza krwawe starcie z żołnierzami Korei Płn. "Są już straty"

Wołodymyr Zełenski potwierdził, że na początku tygodnia doszło do pierwszego starcia z żołnierzami Korei Północnej, walczących po stronie Rosji. Zagraniczne media informowały, że po stronie koreańskiej zanotowano "znaczne straty".

Joanna Zaremba

Joanna Zaremba

2024-11-08, 09:16

Zełenski potwierdza krwawe starcie z żołnierzami Korei Płn. "Są już straty"
Zełenski potwierdza, że w Kursku doszło do pierwszego starcia z żołnierzami z KRLD/Zdjęcie ilustracyjne: ukraińscy żołnierze. Foto: AA/ABACA/Abaca/East News/paparazzza/Shutterstock

"The New York Times" ujawnił, że wielu północnokoreańskich żołnierzy zginęło w starciu z siłami ukraińskimi w obwodzie kurskim, powołując się na wyższych urzędników amerykańskich i ukraińskich. Straty Koreańczyków w starciu określono jako "znaczne".

Przypomnijmy, że według zachowującego anonimowość ukraińskiego oficjela - którego cytuje dziennik - starcie było "ograniczone" i prawdopodobnie miało na celu rozpoznanie bojem słabych punktów ukraińskich linii. Koreańczycy mieli wchodzić w skład 810. Samodzielnej Gwardyjskiej Brygady Piechoty Morskiej. Jednak nie określił, kiedy doszło do walk ani ilu wojskowych poległo.

Zełenski potwierdza krwawą walkę z Koreańczykami. "Są straty"

Teraz potwierdził to oficjalnie prezydent Ukrainy, Wołodymyr Zełenski. Dodał, że w starciach są ofiary śmiertelne. Oznajmił też, że obecnie w regionie stacjonuje kilkanaście tysięcy żołnierzy z Korei Północnej.

- Jedenaście tysięcy żołnierzy armii północnokoreańskiej przebywa obecnie na terytorium Federacji Rosyjskiej przy granicy z Ukrainą, na północy naszego kraju, w obwodzie kurskim - powiedział Zełenski reporterom na szczycie Europejskiej Wspólnoty Politycznej w Budapeszcie.

REKLAMA

Czytaj także:

- Część tych żołnierzy wzięła już udział w działaniach wojennych przeciwko ukraińskiej armii. Tak, są już straty, to fakt - dodał.

Zełenski nie doprecyzował jednak, "która strona poniosła straty" - czytamy na łamach cnn.com.

Donald Trump odda Ukrainę Putinowi? Będą naciskać na "rozejm"

Władze Ukrainy oraz państwa sojusznicze analizują, jak reelekcja Donalda Trumpa wpłynie na bilans wojny. Przygotowują się też na możliwość radykalnego zmniejszenia wsparcia dla Ukraińców ze strony USA.

Przez całą kampanię wyborczą zarówno Trump, jak i kandydat na wiceprezydenta J.D. Vance wyrażali poważne wątpliwości co do dalszego zaangażowania USA w Kijowie. Sugerowali też, że będą wywierać presję na Ukrainę, by doprowadziła do tzw. rozejmu z Rosją. Nawet kosztem utraty terytoriów.

REKLAMA

Putin będzie rozmawiał z Trumpem? "Jesteśmy gotowi"

Prezydent Rosji Władimir Putin publicznie skomentował już wybory w USA, stwierdzając, że jest gotowy do dialogu z republikańskim prezydentem elektem, i zauważył, że wypowiedzi Trumpa na temat zakończenia wojny Rosji w Ukrainie "co najmniej zasługują na uwagę".

- Jesteśmy gotowi - od​​powiedział rosyjski przywódca na forum dyskusyjnym w czarnomorskim kurorcie Soczi, zapytany, czy będzie prowadził rozmowy z Trumpem.

Czytaj także:

Putin pogratulował też Trumpowi zwycięstwa w wyborach i pochwalił jego "odważne" zachowanie po zamachu w lipcu.

Zaledwie kilka dni po wyborach Trump mówił już o "zakończeniu wojny w 24 godziny" i zasugerował, że Ukraina powinna była "trochę ustąpić" Moskwie, czemu absolutnie sprzeciwia się rząd brutalnie atakowanej od dwóch i pół roku Ukrainy. Zełenski wielokrotnie podkreślał, że żadne "ustępstwa" terytorialne na rzecz rosyjskiego agresora nie wchodzą w grę.

REKLAMA

Nasilone ataki Rosji

Rosja przeprowadza nasilone ataki na Ukrainę, zabijając cywilów. Liczba ofiar śmiertelnych ataku lotnictwa Rosji na Zaporoże 7 listopada wzrosła do ośmiu. 42 osoby doznały obrażeń - poinformował na Telegramie szef obwodowych władz wojskowych Iwan Fedorow. Jak dodał, jedną z ofiar śmiertelnych jest roczny chłopczyk.

Z kolei co najmniej 24 osoby zostały ranne po rosyjskim uderzeniu na Charków na północnym wschodzie Ukrainy. Miasto zostało zaatakowane 500-kilogramowymi bombami lotniczymi - poinformował szef władz wojskowych obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow. 

"25 rannych, pięcioro hospitalizowanych. (...) Ewakuowano 30 osób, w tym czworo dzieci. Częściowo zrujnowana klatka budynku (mieszkalnego) od parteru do drugiego piętra" – napisał Syniehubow na Telegramie.

Pociski trafiły w centrum miasta i w dzielnicę Sałtiwka, gdzie spadły na blok mieszkalny.

REKLAMA

Czytaj także:

Źródła: CNN/PAP/wmkor

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej