Zagłada "skrwawionych ziem". Rząd zabiega o reparacje. Czy Niemcy uczynią zadość sprawiedliwości?

79. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego z jednej strony jest wydarzeniem podniosłym, wszak wspominamy tego dnia bohaterskich żołnierzy Armii Krajowej, walczących z niemieckim okupantem o wolną i niepodległą ojczyznę. Z drugiej zaś wywołuje przygnębienie, jako że przypomina obraz miasta ruin i hekatomby, do jakiej doszło zarówno w stolicy, jak i na całych - nawiązując do tytułu słynnej książki prof. Timothy'ego Snydera - "skrwawionych ziemiach" Rzeczypospolitej. Jest też okazją do podniesienia sprawy reparacji wojennych za doznane krzywdy.

2023-08-01, 15:42

Zagłada "skrwawionych ziem". Rząd zabiega o reparacje. Czy Niemcy uczynią zadość sprawiedliwości?
"Ogólna kwota strat wojennych Polski to 6 bln 220 mld 609 mln zł" - powiedział Arkadiusz Mularczyk.Foto: Zbiory NAC

Wiceszef MSZ i pełnomocnik rządu ds. odszkodowań wojennych Arkadiusz Mularczyk przypomniał kilka dni temu w rozmowie z Polską Agencją Prasową o czterech etapach niszczenia stolicy. Pierwszy miał miejsce podczas kampanii wrześniowej 1939 r. Drugi w 1943 r., kiedy - mimo zrywu dzielnych powstańców, walczących o godną śmierć - Niemcy dokończyli akcję likwidacyjną getta warszawskiego. Trzeci - nieco ponad rok później, podczas "63 dni chwały". Z kolei czwarty etap miał miejsce po kapitulacji Powstania Warszawskiego, kiedy Niemcy systemowo wyburzali dzielnice miasta. Łącznie zniszczenia sięgnęły ok. 85 proc. jego powierzchni.

W raporcie z 2004 r., sporządzonym przez zespół ówczesnego prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego, straty materialne stolicy wskutek okupacji niemieckiej oszacowano na 54,6 mld dolarów. Mularczyk zwrócił jednak uwagę, że po zwaloryzowaniu w 2022 r. byłaby to kwota 85 mld 20 mln dolarów.

A przecież raport nie obejmował strat ludności. Szacuje się, że w czasie Powstania zginęło 150-250 tys. osób, zaś ogółem - podczas II wojny - Warszawa straciła 600-700 tys. mieszkańców.

W skali kraju mówimy o ok. 6 mln ofiar niemieckiej okupacji wśród polskich obywateli i nieporównanie większej ilości zniszczeń.

REKLAMA

Nie może zatem dziwić, że Polska podnosi na arenie międzynarodowej temat reparacji wojennych. W 79. rocznicę bohaterskiego zrywu powstańców warszawskich postanowiliśmy przyjrzeć się działaniom, jakie rząd - od czasu ubiegłorocznej rocznicy - podjął na rzecz odszkodowania i zadośćuczynienia krzywd wyrządzonych przez Niemcy.

"Rachunek za skradzioną przyszłość"

Najważniejsze wydarzenie miało miejsce 1 września 2022 r. To wtedy - w 83. rocznicę barbarzyńskiej napaści Niemiec na Polskę - został opublikowany i omówiony przez Arkadiusza Mularczyka "Raport o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945".

Wynika z niego, że Rzeczpospolita - w efekcie rozpędzenia totalitarnej machiny zagłady, ale też przesiedleń czy powojennych zmian granic - utraciła: 77,9 tys. km2 terytorium; 11,2 mln obywateli; 196 tys. uprowadzonych i zgermanizowanych dzieci, z których wróciło tylko 30 tys. 590 tys. obywateli polskich zostało inwalidami. Polska utraciła ogromną część inteligencji: 50 proc. adwokatów, 40 proc. lekarzy, 35 proc. nauczycieli akademickich. Nie mówiąc już o rozgrabionym przemyśle i dobrach kultury, zrujnowaniu gospodarki, instytucji i infrastruktury.

Twórcy raportu oszacowali straty na 6 bilionów 220 miliardów 609 milionów złotych. Zaznaczono, że konsekwencje działań niemieckich "powinny zostać uregulowane w umowie bilateralnej, zawartej przez rządy Polski i Niemiec".

REKLAMA

Kilka dni po publikacji raportu we "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ukazał się artykuł Mateusza Morawieckiego. "Najkrwawsza wojna w historii nigdy nie znalazła rozliczenia" - pisał premier, dodając, że opublikowany raport jest "rachunkiem za skradzioną przyszłość".

Akcja informacyjna

Pierwszym etapem aktywności rządu po publikacji raportu stały się działania informacyjne. Prof. Włodzimierz Suleja, historyk z IPN i współautor raportu zaznaczył, że "dotarcie z informacją do niemieckiego społeczeństwa, nawet po przetłumaczeniu raportu, może stać się istotnym czynnikiem nie tyle zmieniającym świadomość, co budzącym refleksję".

Dokument został przetłumaczony na język angielski - tłumaczony jest także na kilka języków obcych, w tym niemiecki - pojawiła się również jego uproszczona wersja. Został przesłany do międzynarodowych instytucji, m.in. do ONZ czy organów UE. O raporcie informowały największe światowe media.

W połowie września w "Chicago Trubune" ukazał się dodatek opowiadający o polskich stratach w czasie II wojny, który został przygotowany przez miesięcznik "Wszystko Co Najważniejsze" we współpracy z Polską Fundacją Narodową i Instytutem Pamięci Narodowej. Opublikowano w nim tekstu premiera Mateusza Morawieckiego, wicepremiera Piotra Glińskiego, prezesa IPN Karola Nawrockiego i sekretarza stanu Jana Dziedziczaka.

REKLAMA

Podobne dodatki ukazywały się również w innych mediach zagranicznych, m.in. w czeskim tygodniku "Echo". 

- Jeśli będziemy inteligentnie, uporczywie komunikowali podstawowe informacje, to mamy szansę przywrócić właściwe proporcje i uzyskać właściwe zrozumienie tego, co wydarzyło się na ziemiach polskich pod okupacją niemiecką - mówił we wrześniu 2022 r. w "Klubie Trójki" doradca prezydenta prof. Andrzej Zybertowicz.

Nota dyplomatyczna do niemieckiego MSZ

Jeszcze we wrześniu Sejm przyjął projekt uchwały, w której wezwał rząd Niemiec do jednoznacznego przyjęcia odpowiedzialności politycznej, historycznej, prawnej oraz finansowej za poniesione przez Polskę i jej obywateli skutki rozpętania przez III Rzeszę wojny. Podkreślono, że Polska nigdy nie zrzekła się roszczeń wobec państwa niemieckiego.

Na początku października minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau spotkał się z szefową niemieckiej dyplomacji Annaleną Baerbock, która oznajmiła, że "kwestia reparacji jest zamknięta". Rau wyraził jednak przekonanie, że stanowisko niemieckiego rządu będzie ewoluowało.

REKLAMA

W tym samym miesiącu szef MSZ podpisał notę dyplomatyczną i zapowiedział jej przekazanie do niemieckiego MSZ. Fakt ten ponownie zwrócił uwagę światowych mediów.

"Podczas wojny wywołanej przez Niemcy zginęło około 6 mln Polaków, w tym 3 mln polskich Żydów. Warszawa została zrównana z ziemią" - podał US News. Katarska Al Jazeera pisała, że "Polska domaga się od Niemiec prawie 1,3 bln dolarów". Z kolei turecka Anadolu Agency nadmieniła, że "według strony niemieckiej reparacje Polsce się nie należą".

W końcu nota dyplomatyczna została przekazana niemieckiej dyplomacji. - W przygotowanym dokumencie znajduje się 9 punktów, w których domagamy się uregulowania w umowie dwustronnej z Niemcami wszystkich skutków i konsekwencji wynikających z II wojny światowej - wyjaśnił w Programie 1 Polskiego Radia Arkadiusz Mularczyk.

Milczenie Niemiec

W listopadzie wiceszef MSZ poinformował, że noty dyplomatyczne dotyczące reparacji zostały przedstawione przez polskich ambasadorów w kilkunastu państwach, gdzie "spotkały się z pozytywnym odzewem", a nawet - wskazał - pojawiły się propozycje mediacji.

REKLAMA

W kolejnym miesiącu Mularczyk udał się do Berlina. Odbył szereg spotkań z niemieckimi parlamentarzystami, podczas których domagał się rozpoczęcia dialogu ws. zadośćuczynienia wyrządzonych strat wojennych.

Wiceszef MSZ wrócił do Polski pełen optymizmu. Zaznaczył publicznie, że poprosił stronę niemiecką o odpowiedź w tej sprawie w ciągu kilku tygodni. Ta jednak nie nadchodziła.

Wobec braku odzewu ze strony niemieckiej wiceminister spraw zagranicznych zwrócił się o pomoc do sekretarz generalnej Rady Europy Mariji Pejczinović Burić oraz Komitetu Rady Ministrów RE. Liczył na nawiązanie współpracy ws. odszkodowań wojennych.

Poinformował ponadto, że resort dyplomacji wystosował ponad 50 not dyplomatycznych ws. reparacji oraz zrabowanych dzieł sztuki.

REKLAMA

Lakoniczna odpowiedź i wizyta w USA

Na początku roku polskie MSZ w końcu otrzymało odpowiedź. Tyle że negatywną, wręcz lakoniczną. Zawierała jedno zdanie: "Sprawa jest zamknięta". Wiceszef MSZ Paweł Jabłoński określił ją jako dowód daleko idącej arogancji, z kolei sekretarz generalny PiS Krzysztof Sobolewski zapowiedział w Programie 3 Polskiego Radia, że postawa zachodniego sąsiada nie powstrzyma Polski przed umiędzynarodowieniem sprawy.

W reakcji na stanowisko Niemiec Arkadiusz Mularczyk oświadczył podczas konferencji prasowej, że Polska zwraca się o pomoc do Kongresu USA. W lutym złożył wizytę w Stanach Zjednoczonych, podczas której spotkał się z kongresmanami i przedstawicielami ONZ - zapoznając ich z polskim raportem o stratach wojennych.

- Udało się postawić temat reparacji w agendzie międzynarodowej - komentował Mularczyk, dodając, że "wizyta w USA przybliżyła Polskę do otrzymania reparacji" i że presja amerykańskiego sojusznika będzie w tej sprawie kluczowa. Polityk wystosował też listy z informacjami o polskich stratach wojennych do wszystkich kongresmanów.

Działania rządu RP wsparł również Kongres Polonii Amerykańskiej.

REKLAMA

Konferencja w Paryżu

Wiceszef polskiej dyplomacji odbył też podróż do Grecji i Włoch, gdzie spotkał się ze swoimi odpowiednikami. Z kolei w marcu informował o stratach wojennych - poniesionych przez Rzeczpospolitą - podczas konferencji ("Assessing the economic costs of war damages") zorganizowanej przez stronę polską w OECD w Paryżu.

- Konferencja pozwoliła nam zaprezentować nasze obliczenia i naszych ekspertów, którzy dokonali ocen strat II wojny światowej z perspektywy 80 lat i pokazać te straty w kontekście toczącego się konfliktu [na Ukrainie] - tłumaczył Mularczyk.

Kolejna wizyta w Berlinie

Pod koniec marca udał się kolejny raz do Berlina, gdzie spotkał się z niemieckimi parlamentarzystami. Między innymi ze wspomnianym już pełnomocnikiem ds. współpracy z Polską Dietmarem Nietanem (SPD).

- Upływ czasu, a wraz z nim brak zdecydowanych działań Polski [przez lata] na arenie międzynarodowej doprowadziły do tego, że Niemcy uwierzyli, iż sprawa jest załatwiona. Ponadto w Niemczech obowiązuje w tej kwestii międzypartyjna zmowa milczenia - mówił po powrocie z Berlina w Polskim Radiu 24 wiceszef resortu dyplomacji.

REKLAMA

Podkreślił jednak, że przynajmniej część elit niemieckich jest świadoma strat, jakie poniosła Polska podczas II wojny. Jednocześnie - zaznaczył - mają oni przekonanie, że "podjęcie rozmów z Polską otworzy puszkę Pandory - i w kolejce po reparacje staną inne kraje europejskie".

- Publikacja raportu uświadomiła Niemców, że tego tematu w relacjach z Polską się nie pozbędą i że muszą tę sprawę uregulować - podkreślił wiceminister Mularczyk.

Doprowadzić Niemcy do punktu zwrotnego

W połowie kwietnia podczas Kongresu Pamięci Narodowej odbyła się debata "Reparacje wojenne w XX wieku okiem polityków".

Arkadiusz Mularczyk, który był jednym z uczestników dyskusji, przypomniał, że podstawą działań polskiego rządu jest zaprezentowany 1 września 2022 r. raport o stratach wojennych. - Kolportujemy dokument w wersji angielskiej, będzie on tłumaczony na inne języki i upowszechniany na świecie, informując o niemieckich zbrodniach wojennych i o tym, że Niemcy nie chcą się z nich rozliczyć - zapowiadał.

REKLAMA

- Naszym celem jest doprowadzenie do punktu zwrotnego w polityce Niemiec, czyli do nowego spojrzenia i rewizji historii II wojny światowej - dodał.

Minister Gliński wręcza raport prezydentowi RFN

Kilka dni później polski rząd przyjął uchwałę ws. konieczności uregulowania w stosunkach polsko-niemieckich kwestii reparacji, odszkodowania i zadośćuczynienia w związku z napaścią Niemiec na Polskę w 1939 r. oraz późniejszą okupacją niemiecką.

Z kolei podczas obchodów 80. rocznicy powstania w getcie warszawskim minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński przekazał obecnemu na uroczystościach prezydentowi Niemiec Frankowi-Walterowi Steinmeierowi egzemplarz raportu "o stratach poniesionych przez Polskę w wyniku agresji i okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej 1939-1945".

Raport na biurkach deputowanych do Bundestagu

Miesiąc później, podczas spotkania w Berlinie z przedstawicielami Bundestagu - inicjatorem spotkania był Dietmar Nietan - Mularczyk zapowiedział, że raport trafi na biurka najważniejszych niemieckich polityków.

REKLAMA

- Konfrontujemy Niemców z ich własną historią - opowiadał wiceminister o wizycie w Berlinie na antenie Polskiego Radia. - Chcemy, by raport w przyszłości doprowadził do debat i dyskusji w Bundestagu, bo one doprowadzą do podjęcia decyzji politycznych przez rząd niemiecki - zaznaczył.

Strona polska na początku czerwca wystosowała do wszystkich posłów Bundestagu listy wraz z raportem o polskich stratach wojennych.

"Niemcy będą musieli płacić"

W jednym z wywiadów wiceszef polskiej dyplomacji stwierdził, że liczy na pozytywne rozstrzygnięcie sprawy reparacji wojennych w ciągu kilku lat. Jeżeli rzeczywiście jest to możliwe, to - wydaje się - warunkiem koniecznym jest współpraca międzynarodowa.

W tym celu w lipcu Arkadiusz Mularczyk wystosował list do ministrów spraw zagranicznych państw członkowskich NATO i UE oraz do sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga i wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa - Josepa Borrella. Zwrócił się w nim z prośbą o zaangażowanie się w rozwiązanie problemu.

REKLAMA

Chęć współpracy zadeklarowała też dr Aristomenis Syngelakis, szefowa greckiego Komitetu ds. Niemieckich Odszkodowań.

- Niemcy dużo przepraszają za to, co zrobiły w czasie II wojny światowej, ale to nie wystarczy. Berlin musi zapłacić reparacje - powiedział w czerwcu podczas konferencji w Atenach, poświęconej reparacjom wojennym, były prezydent Grecji Prokopis Pawlopulos.

Podobną retorykę stosują polscy politycy. Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział w ubiegłym miesiącu, że jego rząd doprowadzi do tego, iż "Niemcy będą musieli płacić". Z kolei minister Piotr Gliński, w przeddzień 79. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, stwierdził: - Niemcy zniszczyli Polskę, sprawiedliwość dziejowa każe nie tylko się pokajać, ale też coś zrobić.

Czytaj również:

[ZOBACZ TAKŻE] Arkadiusz Mularczyk: Niemcy zakładają, że temat reparacji zniknie, jeśli opozycja wygra wybory


łl/IAR,PR24, PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej